To opowiadanie wymaga korekty. Jeśli możesz, popraw je. |
Użycie[]
Szablon ten umieszcza się na stronach ff wymagających korekty.
W skrócie[]
Gatunek | Romans |
Rodzaj | Opowiadanie |
Data pierwszej publikacji | 12 sierpnia 2013 |
Autor | AutorkaAnn |
Główna bohaterka | Ann |
Rozdziały/Części | 1 |
Status | Zakończone |
Uwaga[]
W tekście występuje scena erotyczna.
Opowiadanie[]
Nie sądziłam że to się stanie
Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać. |
---|
Budzę się 8.45 o cholera za 15 min zaczynają się zajęcia, nie mogę się spóźnić, bo mam bardzo ważny test!!! W pośpiechu nałożyłam ubranie i pobiegłam do Amorisa. Uff zdążyłam, 5 min przed dzwonkiem. Widzę Lysandra. Idę do niego się przywitać. Uśmiechnął się ale to nie był zwykły uśmiech jaki się widzi przy powitaniach, to było połączenie smutku i ogromnego stresu, który chciał zatuszować, ale mu się nie udało. Widziałam jego trzęsące się dłonie i to jak nie pewnie wykonywał najmniejszy ruch, będąc jakby nieobecnym. Zamachnęłam mu ręką przed twarzą, i dopiero wtedy mnie zauważył. L: Cześć, już myślałem że nie przyjdziesz. Widać, że bardzo się starał zatuszować swoje uczucia. U innych może by to przeszło, ale nie u mnie. Ann (czyli ja): Zaspałam, ledwo się wyrobiłam. Co się stało, że jesteś tak bardzo zestresowany i smutny? Przecież nie masz żadnego testu, a z rodzinką kontakty masz znakomite. L: Wcale nie jestem smutny i zestresowany. A testu owszem nie mam. A: Przestań udawać. Powiesz mi co się stało? L: Dobrze <wziął oddech żeby wyjawic mi o co chodzi> Dryń dryń motherfucker.. A: Cholera! nie miał kiedy? Kąciki jego ust drgnęły w góre na kilka sekund. L: Powiem ci po lekcji, a teraz leć bo się spóźnisz. A: Obiecujesz? L: Obiecuję Zaczęłam gnać jak szalona do pracowni chemicznej. Nienawidzę tego przedmiotu. Chemia do szczęścia, nie jest mi potrzebna. <45 minut później.> Skończyłam pisać ten przeklęty test. Lecę szukać Lysa, jak pamiętam, to skończył lekcje w sali A. A: Mam cię, teraz mi powiedz co się dzieje. Westchnął. L: Ehh, muszę? A: Jeszcze się pytasz. Tak musisz. L: Straciłem wenę i jeśli nie napiszę nowej piosenki to stracę szansę na podpisanie kontraktu z wytwórnią. A: Uuu to kiepsko. L: Nie musisz mi tego mówić...wiem. A: Zaraz po lekcjach idziemy do mnie i pomyślimy co z tym fantem zrobić. Nadal jesteś smutny, ale już nie aż tak bardzo zestresowany. L: Chyba masz rację. Cały dzień w szkole zleciał nam na pogaduszkach, ktore inicjowalam aby mógł choć przez chwilę zapomnieć o problemie. ~ W domu Ann~ - Będziemy sami? - Tak, rodziców nie ma, pojechali na 2 tygodnie na Florydę. Chodź do mojego pokoju, tam najlepiej się czuję. Poszliśmy do mojego pokoju. Przebrałam się przy nim. Nie był zdziwiony tylko obserwował mnie w milczeniu, od czasu do czasu się uśmiechał. Nałożyłam na siebie obcisłą bluzkę wiazaną tasiemka na dekolcie, zaczęłam się zastanawiać czy nie zbyt kusząca bo w połączeniu z długimi czarnymi włosami, dużymi szarymi oczami i krótkimi spodenkami, stawałam się bardzo pociągająca. - Wiem co ci pomoże się odstresować. - Tak? Co masz na myśli? - Masaż. - Żartujesz?- spojrzał na mnie rozbawiony. - Nie tym razem. Mówię jak najbardziej poważnie. - Ech co mi szkodzi. - To zdejmuj koszulę i kładź się na brzuch. - Jesteś bardziej szalona niz myślałem. - Wiem - wyszczerzyłam się do niego, cowyraznie go rozbawilo - No już, zdejmuj ją! Jak nie, to ja ci pomogę. - Nie jest ze mna aż tak źle. W czasie gdy on się rozbierał, ja włączyłam muzykę i z wieży poleciały początki albumu zespołu My Chemical Romance - The Black Parade. Lysander stał na przeciw mnie bez koszuli w samych spodniach. OMG jakie on ma mięśnie na brzuchu. Nie mam pojęcia co mną kierowało, ale podeszłam do niego i z uwielbieniem zaczelam dotykac jego nagiej skóry. Trwało to dosyć długo. Zrobiło się dość niezręcznie. Oderwałam się od niego i powiedziałam: - Kładź się na łóżko. - Mam się bać?-powiedział rozbawiony - Jesli sie zaraz nie polożysz? Owszem. Położył się na brzuchu ja natomiast usiadłam na niego okrakiem i spojrzałam na jego tatuaż. Miałam taką chęć przejechać palcami wokół jego konturów, jednak powstrzymalam sie cala siłą woli. - Spróbuj się trochę rozluźnić. - Cudów nie obiecuję. - No to będę miała wiecej pracy. Zaczęłam go masować i razem w ciszy słuchaliśmy muzyki, od czas do czasu nucąc, do którejś z piosenek. ~Lysander~ Wygląda przepięknie w tym stroju. Masuje lepiej niż zawodowa masażystka. Ma takie miłe w dotyku dłonie. Głos ma też całkiem dobry. Cały czas mam dreszcze gdy czuję jej dotyk, chciałbym żeby częściej była tak blisko mnie. Chwila, stop czy ja zacząłem myśleć o Ann jak o swojej dziewczynie? Patrząc wstecz to zachowujemy się jak para. Dobra, skup się na muzyce.Och! Nie dam rady. W między czasie zacząłem się bawić jej włosami. - Ok skończyłam już z plecami teraz czas na klatkę piersiową, możesz się obrócić? Mówiąc to, zeszła ze mnie, a ja się odwróciłem na plecy. I znowu usiadła na mnie okrakiem. Nachyliła się żeby rozmasować mi ramiona, jej włosy delikatnie łaskotały mnie po twarzy. Zacząłem się jej przyglądać. Jest bardzo ładna, nagle zauważyłem taki mały szczegół - Nie chcę żebyś pomyślała że patrzę się tylko na to, ale zaraz rozepnie ci się stanik. - Spoko nic się nie stało możesz mi go zapiąć ja akurat nie mogę bo zaraz zapomnę kolejność. Spojrzałem na nią dużymi oczami. - Eee... - Spokojnie, zapnij go, chyba że chcesz abym skończyłam z masażem? Nie wiem jak to się stało ale jakoś tak stuknąłem ją w łokieć i jej twarz znalazła się kilka centymetrów od mojej. Nie wytrzymałem pocałowałem ją. Jakie było moje zdziwienie gdy oddala pocałunek. ~ Narrator~ Takiej namiętności, która wybuchła między nimi nikt nie ujrzy ani nie doświadczy. Cóż to była za ironia kiedy pocałowali się akurat wtedy, gdy Gerard zaczął śpiewać I don't love you. ~Lysander~ - Miałem ochotę to zrobić już od bardzo dawna. - To czemu nie zrobiłeś? - Nie miałem wystarczajaco dużo odwagi. Uśmiechnęła się i pocałowała mnie w usta. Jak skończyliśmy się całować nie wytrzymałem i powiedziałem: - Myślę, że cię kocham - Ja nie myślę ja wiem że cię kocham. - Jesteś moją muzą. - Mam nadzieją że dobrą, bo musisz wymyślić piosenkę. - Już mam w głowie tekst. - To na co czekasz pisz. - Czekam aż ze mnie zejdziesz. - Och, jasne Zeszła ze mnie i szybko zacząłem pisać w notatniku tekst piosenki. - To chyba jakiś cud, że go nie zapomniałeś . - Też się cieszę z tego powodu. Skończyłem pisać i przyciągnąłem ja teatralnie za tasiemki jej bluzki. A ona znowu zaczęła z takim uwielbieniem dotykać mojego brzucha. Pocałowałem ją z czego jeden pocałunek, przeszedł w namiętne obściskiwanie się. Zacząłem ściągać z niej ubranie i zatrzymało mnie to: - Stój, nie mam prezerwatyw- powiedziała nieco zawstydzona. - Zaraz wracam, nigdzie sie stąd nie ruszaj. Nałożyłem płaszcz i szybko poleciałem do najbliższego sklepu kupiłem to co trzeba i wróciłem do Ann. Zastałem ją w samej bieliźnie tuż przy drzwiach wejściowych i natychmiast znaleźliśmy się w jej sypialni. Wylądowaliśmy w pościeli turlając się podczas namiętnych pocałunków. Nie spiesząc się pozbywaliśmy się swoich ubrań. Zdjęła ze mnie koszule, raz po raz świetnie dając sobie rade z każdym z guzików, przy okazji opuszkami palców przejeżdżając po moim torsie. Po chwili byłem tylko w samej bieliźnie tak jak i ona. Obcałowałem jej szyję, dłońmi gładząc jej boki. Drżała krążąć palcami po moich plecach. Ustami kierowałem się w dół do jej krągłych piersi z początku gładząc je delikatnie w dłoniach, by później zacząć kąsić, lizać i ssać. Jej oczy zaszły lekką mgiełką, była rozpalona, a krwiste rumieńce tylko to potwierdzały. Delikatnie samymi kciukami zacząłem zsuwać jej majtki przy okazji kąsając jej wargi i patrząc wciąż w oczy. Zacząłem wodzić palcem wskazującym po jej udach podrażniając lekko jej zmysły. W końcu dotarłem do jej kobiecości gdzie pocierałem, by zaraz delikatnie zanurzyć sam opuszek. Przygotowanie jej trochę trwało, miała bardzo delikatnie ciało i nie chciałem sprawić jej krzywdy. Gdy miałem rozrywać pudełeczko prezerwatyw, wyrwała mi je i sama powoli nałożyła zagryzając przy tym wargę. -Ciii spokojnie. Będę delikatny. -Uhm.- kiwnęła głową i ponownie się położyła. Ułożyłem się między jej rozchylonymi nogami i powoli zacząłem napierać członkiem na jej wejście. Żeby nie przedłużać jej bólu wszedłem od razu do końca. Zatrzymałem się widząc grymas bólu na jej twarzy, ale trzymała się i ani jedna łza nie przecięła jej policzków. Zacząłem się poruszać. Uczucie było niesamowite. Podniecenie jakie nas ogarnęło, wręcz stapiało nas w siebie. Ruszaliśmy się chaotycznie, ona jęczała w niebogłosy, ja wydobywałem z siebie głębokie westchnienia. Gorący żar zalał nas od środka i doszliśmy równocześnie. Co to był za sex nie zapomnę tego do końca życia, nie ma mowy. - Jesteś boginią. - A ty moim bogiem. Postanowiliśmy że zostanę na noc, a rano podskoczę do domu się przebrać i wziąć książki i spotkamy się w liceum. ~Narrator~ Lysander podpisał kontrakt. Ich spotkania w liceum wyglądały mniej więcej tak: początek i koniec, namiętny pocałunek a w środku rozmowa. Gdy skończyli liceum z wyśmienitymi wynikami, zaręczyli się i wzięli ślub. Nie minęło wiele czasu jak ukazały się skutki nocy poślubnej w postaci trojaczków, którymi byli Lena, Gabriel i Lawliet, a w ich życiu nigdy nie zabrakło namiętności i miłości. Dzieci rosły jak na drożdżach, z początku nie było łatwo zająć się trzema brzdącami, ale więź jaka łączyła ich rodziców dawała im siłe. Lysander pilnował córkę na każdym kroku i uważnie mierzył wzrokiem każdego chłopaka w jej pobliżu, a chłopcy? Dawali sobie świetnie rade, były również chwile, gdzie nie byli pewni co do niektórych reakcji rodziców, np. jak zareagują na wieść, że Lawliet jest homoseksualistą? Jak się okazało nie potrzebnie się bali, bo rodzice z uśmiechem to przyjęli i kazali mu uważać, bo w tych czasach jest pełno 'typków spod ciemnej gwiazdy'. I tak rodzinka radziła sobie świetnie przez wiele lat, każda chwila w ich domu była przepełniona troską i miłością. Wszystko się pięknie układało. |