Bo żyjesz dla kogoś, nie dla siebie

Powieść

Bohaterowie

W skrócie

Gatunek	Romans, Przygodowe, Fantasty
Rodzaj	Powieść
Data pierwszej publikacji	07 grudzień, 2013
Autor	Gumichowaxd
Główna bohaterka	Catlyn, Kentin, Kastiel
Rozdziały	19
Status	W toku

Wstęp

Historia opowiada o dziewczynie, niezwykłej dziewczynie. Która ma wielkie problemy, niezwykłą codzienność. Ma wielkie zadanie,praktycznie niemożliwe do wykonania ale podejmuje ryzyko.I sami zobaczycie jak na tym wyjdzie:p

Powieść

Prolog (gru 7, 2013) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

Catlyn: Mitrandirze, Ja muszę odejść. To silniejsze ode mnie ja nie dam rady.-powiedziałam ze skruchą. Uklękłam przed wielkim tronem, u stóp mędrca położyłam Dagmora(mój miecz),sztylety, katanę, miecze  bojowe i kastet, Niektórzy noszą jeszcze łuk z kołczanem ale ja nie strzelam z łuku, nie lubię..Dlaczego byłam tak uzbrojona? ponieważ przed mędrcem naszego Rodu trzeba stać w pełnym uzbrojeniu. Jesteśmy dziwnym rodem o którym wam zaraz opowiem.. Mitrandir: Dziecko, co ty wygadujesz. Nie możesz odejść! Wręcz ci nie wolno! Cat: Gandalfie, miałam,,wagę’’ (waga to sprawa w MOPS) przegrałam. Ja idę do poprawczaka! Mitr: Catlyn. Ty masz gen, jak rzadko kto umiesz panować nad mieczem, Nikt z nas nie  umie tak dosiadać konia. Zdziczejesz! Jestem wielkim magiem wyczyszczę  im pamięć. Cat: Poradzę sobie. Nie musisz tego robić – zaczynam pękać Mit: Ale dla ciebie to zrobię. Dziecko.. Zostań ja się wszystkim zajmę ….Jesteśmy jedną rodziną.  Wszyscy tu –rozejrzał się po całej Sali – macie gen wilka. I musicie chronić świat przed niebezpieczeństwem. A ty droga Catlyn jesteś jedną z nich..Musicie się wspierać bo na tym świecie macie tylko siebie. Macie podobne historie życia, każdy z was trafi do naszego rodu kiedy był bardzo młody.Od początku uczyliście się walczyć mieczem, kataną, sztyletem czy kastetem. Znacie sztuki walki, takie jak judo, karate czy krav mange. Jesteście świetnie wytrenowani! z wami jest możliwe wszystko.. –teraz popatrzył na mnie z politowaniem, a ja tylko kiwnęłam głową wstałam z kolan i zaczęłam ubierać moje uzbrojenie. Uśmiechnęłam się znacząco. Cała nasza rodzinka złapała się za barki  i kłoniliśmy się Gandalfowi. Mitr:  Nie kłaniajcie mi się, bo po co kłaniać się ojcu?  No dobrze przejdźmy do rzeczy.  Catlyn, Kentin Wystąp! – tak jak kazał wystąpiliśmy z szeregu – Zostaliście przydzieleni do zadania, bardzo ale to bardzo ważnego zadania.  Kentin jest już trochę wtajemniczony, waszym celem jest obrona Kastela Norro. W przeszłości jego ojciec trochę,,pobawił’’ się z Mafią, nasze źródła dowodzą że jego ojciec winny jest im około 20 miliardów euro. Ale jego ojciec nie żyje. Dlatego mamy podejrzenie że Chłopak poniesie konsekwencje za niego.Nie możemy do tego dopuścić! Ponieważ  przed śmiercią podpisał z nami umowę że będziemy chronić jego syna. Kentin nie da rady sam go obronić, poza tym nie trafili razem do,,klasy’’ dlatego wysyłamy tam ciebie. Masz się do niego jak najbliżej zbliżyć. Uwieść go, tak żeby był zakochany w tobie na zabój. Macie spędzać ze sobą masę czasu. Uważamy że sobie poradzisz. Czy macie  jeszcze jakieś pytania? Cat: Czy on wie o tym że jego prawdziwy ojciec nie żyje? Mitr: Nie.. Uważa że mężczyzna z którym jest  jego matka to jego prawdziwy ojciec. cat: Czyli nie  ma o niczym pojęcia, to lepiej ken: Dla nas lepiej, dla niego  nie. Ja nie chciałbym być tak oszukiwany. Mitr: A i jeszcze jedno, mogą być widoczne wasze miecze itp. Tak samo nie możecie się przy nim przemienić w wilka. Najlepiej zachowujcie się normalnie. Kev: /Cat: A oczy? Przecież się zmieniają! Przestań!! ygrh…. Mitr: hah ale wy podobni. Nie  wiem ale musicie coś wymyślić. Idźcie już.. Cat:/Kev: Do widzenia! Dobra wyjaśnię to wam, była mowa o genie. Jest to gen wilkołaka.Ma go zawsze jedna osoba w rodzinie. Tak dobrze myślicie ja mam ten gen. Mieszkam w naszym rodzie od kąt pamiętam, od zawsze uczę się walczyć mieczem i inną białą bronią. A jasne! Nie przedstawiłam się wam, nazywam się Catlyn yyyyyyyy Tak jak widzicie nawet nie pamiętam jak mam na nazwisko chyba blood. Mam 17 lat, i szczerze nawet nie pamiętam moich rodziców. Miałam trafić do poprawczaka za zorganizowany napad?. Bzdura tylko laskę popchnęłam a Avril  Zabrała jej zapałki / Bzdura. Avril to jest moja najlepsza przyjaciółka w rodzie  z dziewczyn jestem ja, Avril i Charli  ale ona jest na misji i nawet na zebrania nie przychodzi. Ale mniejsza z tym. Dosiadam konia od 12 lat. Sama w rodzie mam 2 konie. A no właśnie, nasz ród zajmuje się ochroną ludzkości. Każdy tu jest Wilkiem i każdy umie tu walczyć. Jesteśmy wybrani i musimy nosić to brzemię. To wielka tajemnica nikt oprócz naszej,,rodziny’’ nie wie kim jesteśmy.I musi tak zostać. Moje zadanie wyglądało następująco przeprowadzam się z Kentinem do Barcelony i uwodzę Kastiela  Norro.

Rozdział 1 (gru 13, 2013) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

Spakowałam swoje rzeczy. Ostatni raz rozglądam się po moim koncie na tym świecie. Bo co mam innego? Nie mam chłopaka od jakiś 2 miesięcy, szukać też mi się jakoś nie chcę.Mam 2 konie, chociaż coś i najlepszych przyjaciół na świecie. Powoli dobijała godzina 11;20 za 10 minut mamy spotkanie z mitrandirem. Pewnie powie nam gdzie będziemy mieszkać i jak. Chwyciłam 2 z 8 walizek i zniosłam je na dół, moim wybawcą był Ashton który mi pomógł z tobołami. Ken: Ile ty maż tych walizek, ja zmieściłem się w jedną! Cat: A uzbrojenie  wziąłeś? Ken:  Cholera!!!-wstał i wyszedł pewnie szukać walizki na białą broń Cat: Debil!!!! Ken: Też cie kocham!!- Ale  chamsko hahah. On mnie kocha? Chyba wkurwiać! **SPOTKANIE** Mitg: Dzisiaj wyjeżdżacie, zamieszkacie w wieżowcu oddalonym od waszego nowego liceum o jakieś 10 minut drogi pieszo. Mieszkanie ma wszystkie najważniejsze wygody potrzebne do życia. Nasz ród nie stać na opłatę wszystkiego. Wy będziecie musieli zapłacić Internet i kablówkę. Tak samo pieniądze na życie musicie skombinować. Będziecie mieli wynajęty strych, zostaną tam postawione maty do treningów również tam będziecie mieli szafki na broń. Nie pokazujcie zębów, a zwłaszcza przy Kastelu. Nie pijcie krwi (wilkołaki też mogą pić krew a zwłaszcza te co pochodzą z plemienia Quilete lecz nie sprawia im to przyjemności. Robią to tylko w tedy gdy czują że osoba niedługo umrze i chcą skrócić jej cierpienia, różni się to tym że zimne stworzenia wstrzykują śmiertelną dawkę jadu ). A i jeszcze jedno proszę –podał nam medaliony-zawsze je noście, nie zapomnijcie kim jesteście. Ten medalion ma wam przypominać że jesteście wrażliwi, spokojni  jak i agresywni, nerwowi. Może także być oznaką że jesteście z jednej strony ludźmi z drugiej wilkami. Jesteście naznaczeni licznymi tatuażami ale każdy z was, każdy z naszego rodu musi mieć ten tatuaż: Ken: Czyli mamy być grzeczni. Cat: Mamy po prostu zachowywać się normalnie. Kiedy nam konie dowiozą? Mit: W następnym tygodniu. Ruszajcie! Tak jak nam kazał tak zrobiliśmy. po około 3 godzinach byliśmy już pod blokiem naszego wieżowca. Weszliśmy do klatki. Wjechaliśmy windą na 6 piętro. Mój towarzysz otworzył drzwi. weszliśmy do przedpokoju.Uchyliłam pierwsze drzwi salon. Pokój był utrzymany  w kolorach biało szarych. Prawie cały pokój zastawiała kanapa, naprzeciw niej stała plazma. Na ziemi był mięciutki dywan, stał tam jeszcze stolik i  za kanapą było okno i wejście na balkon, a obok jednej ze ścian stał fortepian. Otworzyłam następne drzwi toaleta. Cóż opisywać, utrzymana w kolorach beżu duże lustro przezroczysta duża kabina. Następne drzwi była to sypiania. Miała śliczne kolory z jednej strony beżowo szara a z drugiej strony była na malowana panorama jakiegoś miasta ten pokój był wielki, łóżko  rozkładane na pewno wygodne. Pod oknem stało biurko z krzesłem obrotowym. Na dywanie był mięciutki czerwony dywanik a zaraz obok wejścia była olbrzymia szafa. Nie  zastanawiając się długo krzyknęłam: Cat: ZAJMUJĘ!! Ken: Chyba cię pojebało Cat: No raczej nie! Ken: No chyba tak Cat-*pokazałam kły i ostro warknęłam na niego * Ken: *zrobil to samo * cAt: *Warknęłam na niego jeszcze  ostrzej, zrezygnowany odszedł *  Wygrałam!!! *schowałam zęby* Następny pokój został na siłę przydzielony Kenowi. Cały biały, na ścianie była foto-tapeta.Przedstawiająca jakieś miasto chyba New York. Dość duża szara kanapa i żółte poduszki + jeszcze białe biurko to było jego królestwo.Obok  pokoju mojego kolegi była kuchnia zwykła drewniena kuchnia. Ze stołem rodzinnym. Poszłam do mojego pokoju rozpakowałam moje ciuchy. Mimo tego że żyję w  zakonie mam ich dość sporo. musiałam znaleśc jakieś miejsce na broń wybrałam skrzynię łóżka. Włożyłam do niej mój miecz: Dagmora (każdy w rodzie ma swój miecz z nazwą ), kastet, sztylety 2. A resztę schowałam na strych. Wróciłam do mieszkania I zawołałam Kentina na  rozmowę Ruszył dupę i potem siedział ze mną na kanapie. Ken: Co chcesz? Cat: Kim dla siebie jesteśmy > Chodzi mi jak siebie mamy nazywać? Ken: no chyba tak jak do tej pory ty jesteś moją siostrą a ja jestem twoim bratem, no nie Cat: No chyba tak..Dobra  a teraz po opowiadaj mi o Kastelu! Ken: Oj, Rozsiądź się wygodnie. –tak jak kazał zrobiłam. - Kastel ma czerwone włosy, ma z 175cm. Oczy ma ciemne, jest dość wysportowany.. Cat: Ale chudy, gruby, ma mięśnie? Jak? Ken: No daj mi mówić, chudy tak najważniejsza rzecz dla cb ma mięśnie i kaloryfer. Cat: Charakter? Ken: Ma dosyć paskudny. Jest chamski, złośliwy, dumny ale potrafi być też miły, zabawny, a jego dziewczyny mówiły że nawet wrażliwy co jest dziwne.A właśnie miał ich bardzo dużo z żadną nie był dłużej niż tydzień. Muzyka, yyy jeżeli dobrze pamiętam słucha grunge czy jakoś tak. To chyba do rocka się zalicza. Umiesz jeszcze na elektrycznej grać? Cat: Tak i na klasyku też. Ale ja nienawidzę rocka! Sam wiesz że zatraciłam się w rapie! Ken: Musisz to ogarnąć. Cat: Wiesz chyba po prostu będę sobą Ken: Na moje to najlepsze rozwiązanie Cat: Idę po zeszyt z nutami może jeszcze umiem coś zagrać na pianinie. - tak jak chciałam zrobiłam Na początku musiałam sobie przypomnieć dźwięki na  klawiaturze. Szło mi mozolnie,ale po jakiejś trzy godzinnej nauce zagrałam mój popisowy utwór.  20embed/G_ClxzAhvu40 prezent od Mitrandira Wybiła 22:00 poszłam się umyć i spać bo przecież jutro czeka mnie wielki dzień. Jutro zaczynam moją misję.

Rozdział 2 (gru 22, 2013) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

Zgramoliłam się z łóżka,postarałam się je zaścielić, no co w końcu tam śpię muszę mieć porządek. Weszłam do toalety umyłam zęby. Załatwiłam się i zaczęłam układać włosy. Zwykle nie miałam problemów z włosami ale dziś jakoś się stroszyły. Ujarzmiłam grzywkę która opadała na lewą stronę. W końcu udało mi się wyprostować włosy. Spojrzałam na zegarek 06;52 czyli nie tak długo ujarzmiałam włosy. Podeszłam do szafy wyciągnęłam rajstopy krótkie spodenki czerwoną bluzkę na grubym ramiączku. Stwierdziłam że będzie mi zimno więc wzięłam jeszcze czarny sweterek. Wyszukałam z szafy full capa z napisem,,YOU SUCK’’. Ubrałam się w ten zestaw i poszłam do toalety pod pretekstem pomalowania się. Powieki machnęłam na kolor grafitowy ale z przebłyskami złota. Pociągnęłam kreskę ajlajnerem. Rzęsy wytuszowałam. Stwierdziłam że nadal mi czegoś brakuje więc na usta nałożyłam bladoróżowy  błyszczyk. Teraz wyglądałam nawet można powiedzieć dobrze? Nawet paznokcie pomalowane na kolor krwistej czerwieni pasowały do stroju. Wyszłam z mojego pokoju i weszłam do kuchni siedział tam Kentin i popijał herbatę. Cat: A dla mnie zrobiłeś? Ken: Nie, ale zrobiłem ci tosty – uśmiechnął się zachęcająco Cat: Dziękuję –wzięłam tosty i usiadłam naprzeciw brata, następnie wyrwałam mu kubek z herbatą Ken: Ej to moje! Cat: Chciało by się Ken: Dobra Ja idę  umyć zęby a ty ubieraj buty za 3 minuty wychodzimy Tak jak kazał wzięłam torbę i założyłam czarne trampki. spakowałam jeszcze portfel, klucze i telefon. Tak jak Ken mówił. Liceum było oddalone o jakieś 10 minut drogi. Cat: Ej stój! Wejdę do sklepu i szlugi kupię ok? Ken: znowu jarasz? Cat: po pierwsze tak po 2  Kastiel też jara. Ken dobra ale pośpiesz się Weszłam do sklepu podeszłam do kasy i poprosiłam by dał mi mocne szlugi. Za ladą stał młody chłopak miał może z 19 lat. Zapytał się mnie o dowód osobisty i znów musiałam zrobić scenkę Cat: Ależ oczywiście że jest –powiedziałam pociągającym głosem. Do tego zatrzepałam rzęsami chłopak rozpłynął się w moich oczach. Sprz: Wiem że pewnie go nie masz. Ale należy się 13.99 i 9 cyferek –zapłaciłam mu i napisałam numer na ręce, przekręciłam tylko ostatnią cyfrę. Więc to nie był mój  numer tylko Kentina. Już wam wszystko tłumaczę. Nie wiem czy wiecie ale wilkołaki mają zwierzęcy magnetyzm dzięki czemu jesteśmy strasznie pociągający, tylko trzeba umieć to wykorzystać  Nic dodać nic ująć. Dotarliśmy  do szkoły. Pożegnałam się z kentinem buziakiem  w polik  i skierowałam moje kroki do pokoju gospodarzy. Zapukałam delikatnie. I usłyszałam ciche,,proszę’’.  Weszłam. Cat: Cześć – powiedziałam pewnym tonem. Wtem za sterty papierów wyłonił się chłopak z złotymi oczami i blond włosami Nat: Cześć, Ja jestem Nataniel główny gospodarz naszego liceum a ty to?< br />Cat: Catlyn, jestem nowa i kazali mi się do ciebie zgłosić. –rzuciłam Nat: A nowa!!!-*nie kurwa stara*-proszę masz tu plan i kluczyk do twojej szafki i zdjęcie twojej klasy..-tak dobrze trafiłam jest w niej kastel – mam tylko jedno pytanie Cat: Gadaj pff Nat: Czemu się przeprowadziłaś z Madrytu tutaj, masz kogoś tu znajomego? Cat: A to już  nie jest twój interes. -rzuciłam oschle i wyszłam i  z hukiem zatrzasnęłam drzwi Była 8;12 czyli że od 12 minut mam geografię. No cóż. Na szybko wcisnęłam torbę do szafki i czmychnęłam na 2 piętro do Sali 201. Przed wejściem do Sali mnie coś zamurowało, a jeżeli Kastiel tam jest i zobaczy jak jakaś grzeczna dziewczynka wchodzi i przeprasza za spóźnienie? O nie te numery nie ze mną! Otworzyłam drzwi weszłam szybkim krokiem do Sali. Jak na komodę wszystkie  oczy były skierowane w moją stronę. Wypatrzyłam wolną ławkę pod oknem. Ruszyłam w jej stronę, usiadłam pod oknem a torbę położyłam na drugim krześle. Usiadłam noga na nogę i czekałam na reakcję innych. Pierwszy oczywiście był nauczyciel Nau: Czy ciebie dziewczyno pukać nie uczono? –powiedział poddenerwowany Cat: Wie pan uczono chyba –powiedziałam z cynicznym uśmieszkiem całkiem spokojnym tonem Nau: A pani to zapewne Catlyn Blood tak Cat; Nie święty Walenty! –powiedziałam nadal to spokojnym tonem NaU; Ale śmieszne no normalnie się uśmiałem.. Cat: No widzi pan a ja się uśmiałam. – na mojej twarzy pojawił się  jeszcze większy cyniczny uśmieszek. Nau: Dzisiaj otrzymujesz uwagę, a jeszcze jedno słowo a pójdziesz do dyrektorki. A dziś zostajesz po lekcjach za dyskusję z nauczycielem i 12 minutowe spóźnienie. Cat: Oj bieda mi !!-powiedziałam  z teatralnym westchnięciem Nau: Gdzie ja mam zeszyt uwag? Cat: No normalnie pan jest zakręcony jak tampon –wymruczałam Nauczyciel zaczął wpisywać mi uwagę. ławkę przed siedziała dziewczyna z jakimś chłopakiem. Dziewczyna się do mnie odwróciła ??: psss Cat: co –powiedziałam miłym i ciepłym głosem ??: Hej jestem Rozalia ale dla przyjaciół Roza Cat: Catlyn dla przyjaciół Cat –podałyśmy sobie ręce Roza; Wiesz że jesteś pierwszą osobą oprócz Kastela która postawiła się Biegaczowi? Cat Jakoś szczególnie mi to nie robi – uśmiechnęłam się przyjacielsko

Rozdział 3 (gru 24, 2013) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

Lekcja się skończyła. Kastela na niej nie było. Co mnie specjalnie jakoś nie zdziwiło. Podeszłam do mojej szafki. W środku były naklejki Peji sokoła RPK, KaeNa, Z.B.U.K.A,Słonia, Demonologi1 i 2 więc wnioskuje że była to szafka jakiegoś chłopaka kochającego rap. Włożyłam tam zeszyt od geografii i wyciągnęłam zapalniczkę i jednego papierosa. Miałam teraz godzinę wychowawczą więc nie potrzebowałam książek nakleiłam jeszcze na wewnętrzną stronę drzwi plan zajęć. Zamknęłam szafkę i wyszłam na dziedziniec. Usiadłam na jednej z ławek i zapaliłam papierosa dosiadł się do mnie Kentin. Ken: A ty co pierwsza przerwa i już jarasz? Jak tam misja – ostatnie zdanie dodał szeptem Cat: Nie było frajera Ken: ten frajer to twój przyszły chłopak. Cat: To nie jest mój przyszły chłopak!! Ja muszę chronić go do czasu gdy reszta znajdzie tych mafiosów i ich zabije!- powiedziałam znudzona Ken masz rację.Mam taką małą prośbę –pokazał na palcach jak małą Cat: No gadaj Ken: Bo taka jedna się do mnie doczepiła i jak ona przy mnie będzie to będziesz udawać moją dziewczynę?bo ona nie wie że jesteśmy rodzeństwem?-powiedział na jednym wydechu. Cat: Co?? Ken: Proszę Jeszcze chwilę mnie błagał, uległam. Zadzwonił dzwonek na lekcję schowałam zapalniczkę i telefon do kieszeni i ruszyłam pod salę 104 na godzinę wychowawczą. Weszłam równo z klasą usiadłam w ostatniej ławce pod oknem. I teraz zaczęły się pytania. Wych: No kochani dziś doszła do nas nowa koleżanka. –nie no nie widać – Przedstawisz się nam?, powiedź gdzie w tedy mieszkałaś ile masz lat takie rzeczy Cat: o boże –mruknęłam- Nazywam się Catlyn Blood mam 17 lat i mieszkałam w Madrycie Wych: Dlaczego się tu przeprowadziłaś? Cat: A to już nie pani sprawa – powiedziałam perfidnie. Wych: Uważam że moja. Ale to w takim razie z kim mieszkasz? Cat: Z bratem – odpowiedziałam krótko Wyh: Jak się nazywa? Chodzi do naszej szkoły?-o boże babo skończ!-?? Cat: Kentin Vento. Tak chodzi.-popatrzyłam na nią z pod byka –czy przesłuchanie skończone?? Wych; Ale kochanieńka my mamy prawo o tobie coś wiedzieć! No skoro tak nie lubisz opowiadać to chociaż powiedz czym się interesujesz? Cat: Interesuje się sportem i muzyką –ucięłam Nauczycielka otworzyła usta ale nic nie powiedziała bo Kastel wparował do klasy trzaskając drzwiami. Skierował się do ostatniej ławki pod ścianą usiadł,,rozwalając ‘’ się na krześle Wych: Kastel czy ty nie znasz słowo,,dzień dobry’’?-powiedziała podniesionym głosem Kas: Znam, ale nie używam- wyjął telefon z kieszeni Nau: A może powinieneś? Kas: Może? Nau: Zaczniesz?- uśmiechnęła się do niego. Kas: Dzień dobry –powiedział sucho Nau: Schowaj ten telefon Kas: nie Wych: Schowaj bo inaczej zostaniesz po lekcjach Kas: A może coś więcej? Wych …………….. Nie dokończyła bo przerwał jej dzwonek. Wyleciałam z klasy jak torpeda, podeszłam do szafki Wzięłam do ręki torbę. Z niej do szafki włożyłam wszystkie książki i piórnik. wzięłam torbę ponieważ mam jeszcze jedną lekcję a nie zamierzam się potem wracać do szafki. Wyszłam na dziedziniec. Siedział tam mój brat dzwonił do kogoś. Zgaduje że do mnie. Nie myliłam się. Ken: No hejo chodź do nas! Cat: Jasne – i się rozłączyłam Tak jak chciał podeszłam do nich i usiadłam na ławce. Obok mnie siedział Kentin a na oparciu ławki siedzieli jacyś dwaj goście. Ken: Hej ludzie!-popatrzył na gości siedzących na oparciu ławki- to jest Catlyn moje siostra. Cat: Cześć-rzuciłam i się lekko uśmiechnęłam ??: Cześć ja jestem Armin, a to jest mój pojebany brat Alex Cat: Siema. Armin jest dobrze zbudowanym chłopakiem tak samo jak jego brat. Są cholernie podobni. Różni ich to że Armin ma kruczo czarne włosy i niebieskie oczy a Alex niebieskie włosy i różowe oczy. Gadaliśmy o bzdurach. Zamknęłam na chwile oczy i w tym momencie ktoś zasłonił mi światło.Był to Kastel. Kas: Ma ktoś szluga Armin: Jakbym miał to sam bym zajarał. Alex ; Ja też Ken: Stary ja nie pale – powiedział z sarkazmem, otworzyłam oczy Kastel chciał odejść Cat: Kolego a mnie się nie spytasz Kas: Taka grzeczna dziewczynka jak ty na pewno nie ma szlug Cat: *wyjęłam z kieszeni paczkę papierosów i otworzyłam jednym ruchem ręki tak by mógł się,,poczęstować ‘’* - nadal jesteś taki pewien? – rzekłam i uśmiechnęłam się cynicznie Kas: Dzięki –uśmiechnął się szyderczo – Kastel –podał mi rękę Cat: Catlyn – rzuciłam i przygryzłam wargę Kastel odpalił papierosa podał mi go. Zaciągnęłam się i podałam dalej Kas: Boże jak ja dawno nie paliłem,,fajki pokoju ‘’ Ken: Ja ostatnio często ją palę. Ale: Wy na serio jesteście rodzeństwem? W ogóle podobni nie jesteście Ken: Dzięki. Ej ziomki jutro wigilia –no rzeczywiście jutro jest 24 grudnia Kas: A ja mam na to wyjebane. Starych nie ma spędzę wigilię pewnie przed kompem. Ken: Chcesz to możesz do nas przyjść, bo my będziemy tylko we dwójkę No nie Caty?<kejti> Cat: Tak jasne będzie nam bardzo miło – mrugnęłam oczyma Ken: ‘ej Cat! Oczy‘ <jeżeli jest taki znak‘ to oni mówią do siebie w myślach Cat: ‘ kurwa ‘ wiecie co ja się zwijam. Ale: Nie idziesz na lekcje Cat: Nie nara. Kas: Chodź cię odprowadzę. Też nie mam zamiary zostawać na polskim i potem na jakiejś pieprzonej karze. Ruszyliśmy w stronę mojego domu. Zaproponowałam kastelowi by opowiedział mi coś o sobie. Trochę marudził ale go namówiłam. Powtarzam zwierzęcy magnetyzm. Dowiedziałam się głównie to że mieszka sam a jego rodzice wraz z siostrą w Australii.Nie przeszkadza mu to. Gra na gitarze elektrycznej, ma psa Demona. Nic więcej mi nie powiedział. Ale ja nadal byłam ciekawa, chociażby tego jak na niego działam. A cholernie mnie to kusiło. Odgarnęłam włosy za ucho i wsłuchałam się wbicie jego serca <wilki mają świetny słuch >.Jego serce nie biło w normalnym rytmie, w wolniejszym. Jakby się rozluźniał, no świetnie! robię po prostu zajebiste postępy! No ale znam go dopiero jeden dzień i tak chyba jest dobrze o nie? Kas: Ty mnie słuchasz Cat: Tak Kas: To co mówiłem Cat: Pieprzyłeś coś o muzyce? Kas: Nie,pytałem się czy mam iść z tobą na górę? Cat: Jak chcesz..

Rozdział 4 -wigilijny (gru 24, 2013) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

Ej, która to już godzina? Co? 9;40? Jak to przecież wczoraj siedziałam tylko do 22. Dziwne.. Ale jeszcze jedna sprawa gdzie ja jestem? Wstałam do pozycji siedzącej. Ach tak to nasz salon. Ale czemu akurat ja leże na podłodze a Kastel i Kentin leżą dosłownie,,na sobie’’ a w dodatku na kanapie. Chyba lepiej będzie jak nie będę w to wnikać. Pozbierałam moją godność z podłogi i poszłam do toalety. Wzięłam długi prysznic, wysuszyłam włosy i założyłam czerwoną boxerkę i dresy mojego brata. Ponieważ własnych nie posiadałam, zjeżdżały mi z dupy <brzydko powiedziawszy > Zrobiłam grubą kreskę a rzęsy wytuszowałam. Przejrzałam się w lustrze, co tam zobaczyłam? Dziewczyna 1.72 m,chuda,która miała pełne usta, duże oczy koloru czekoladowego prawie można rzec że czarnego. Nos miała ani duży ani mały. Włosy miała czarne dość długie bo prawie do bioder. Piersi miała wręcz można powiedzieć że idealne. Catlyn lubiła swój wygląd ale nie twierdziła że jest idealna. Lecz była jedna mała cząstka jej,której od zawsze nienawidziła. Była to niby malutka cząstka charakteru a zmieniała wszystko. Było to mianowicie cecha,,przywiązywania się do ludzi’’ Niektórzy przychodzili do ich rodu a inni odchodzili. I wszyscy ci zostawiali po sobie małą pustkę w sercu dziewczyny. Dlatego dziewczyna robiła wiele zdjęć kolegom, koleżankom, przyjaciołom, przyjaciółkom by mieć małą pamiątkę po osobach jej bliskich. Bo nikogo więcej nie miała. Rodzice bo taka była prawda, gdy dowiedzieli się od wróżki że dziewczyna ma gen wilka porzucili ją, właśnie w święta Bożego Narodzenia. Trafiła do zakonu w opłakanym stanie nie chciała ani jeść ani pić. Była bardzo smutna, całe dnie spędzała na malowaniu portretów rodziców które potem spalała. Był to jak na razie największy cios w jej serce. Dlatego dziewczyna robiła tyle zdjęć które potem przyczepiała do tablicy korkowej nad biurkiem. Najwięcej miała tam zdjęć swojej ukochanej siostry Avril. Ale jedno zdjęcie było czarno białe, była to fotografia chłopaka i Catlyn. Był on pierwszą osobą która dowiedziała się o drugiej stronie naszej głównej bohaterki,oprócz jej rodu oczywiście. Długa była to historia bardzo szczęśliwa ale finał był cholernie smutny. Melchior bo tak nazywał się chłopak gdy dowiedział się o mrocznej stronie Catlyn. Myślał że zwariował i targnął się na swoje życie mianowicie podciął sobie żyły. Lecz przed tym czynem napisał list do Catlyn którego nigdy nie odważyła się otworzyć. List leżał już 2 miesiąc w szufladzie dziewczyny czekając na swoją kolej. Drugi miesiąc czekał na otwarcie. Lecz nasza kochana Catlyn nie była na to gotowa, ponieważ za bardzo kochała swojego chłopaka, nie potrafiła otworzyć tego listu ponieważ ta rana była za świeża. Po policzku dziewczyny spłynęła jedna samotna łza zostawiająca po sobie mokry ślad. Dziewczyna nie lubiła płakać, można powiedzieć że się tego bała.Bo przecież płacz to oznaka bólu, tęsknoty, tak naprawdę wszystkiego co najgorsze. Przynajmniej dziewczyna tak sobie wyobrażała stereotyp płaczu. Catlyn otarła nadgarstkiem ślad łzy. I W takim stanie wyszłam z toalety. Weszła do salonu, tamci jeszcze spali smacznie. Więc stwierdziła że nie będzie ich budzić bo po co? Szybkim krokiem weszła do kuchni, wyciągnęła z lodówki kurczaka upieczonego poprzedniego dnia, ogórki, ananasa i majonez. Wszystkie pokrojone frykasy wrzuciła do miski posoliła i popieprzyła dodała 3 łyżki majonezu z myślą,,a niech to będę gruba, mam to gdzieś’’ zamieszała potrawę. Usiadła przy stole i zaczęła jeść po skończonym posiłku weszła do swojego pokoju. Założyła trampki wzięła ostatnie zaoszczędzone pieniądze,chwyciła jeszcze telefon w biegu.Przejrzała się w odbiciu ekranu miała żółte oczy. Myślała że to przez wspomnienie o Melchiorze odezwała jej się strona wilka. Nie myliła się dużo w tym wypadku. Ale oczy wilka mogą być oznaką głodu, tęsknoty, złości, smutku, i innych takich uczuć lub odczuć. Wyszłam z bloku w którym mieszkałam, skierowałam się w stronę sklepu muzycznego No bo w końcu musiałam mieć prezent dla Kastela. W sklepie nie było za dużego ruchu. Weszłam wzięłam z półki płytę Zespołu My chemical Romance a chciałam mu zrobić niespodziankę więc Kupiłam mu czarną kostkę do gry na gitarze i poprosiłam by mogli na niej wygrawerować imię,,Kastel’’ zgodzili się zeszło im tam może z 15 minut więc poczekałam na miejscu. zapłaciłam za mój zakup i wyszłam. Byłam pewna że nie ma tej płyty bo wczoraj o 20 miała premierę, a on o tej godzinie był u nas. Teraz prezent dla Kentina. Tu było trudniej długo błądziłam po galerii handlowej. I już się chciałam poddawać gdy w futrynie sklepu zobaczyłam,,to ‘ a,,to’’ było czarną bluzą z zielonym napisem,,RPK’’ RPK to skrót od,,Razem ponad kilo’’ RPK to grupa hip-Hopowa którą wręcz uwielbia mój brat i ja. Weszłam do sklepu bluza kosztowała 109 zł <po przeczenie > i został tylko rozmiar mojego brata <on lubi za durze bluzy> Stwierdziłam że to popierdolony znak z niebios. Szybko poprosiłam by mi ją ładnie zapakowali i wróciłam do domu. Tamci wstali i jedli MOJĄ sałatkę. Ale cóż niech im będzie krótko się przywitałam zwykłym,,cześć’’ i wparowałam do mojego pokoju zaczęłam pakować prezenty. Była chyba już 16 gdy wyszłam z pokoju tamci siedzieli przed komputerem Kentina. Bez pukania weszłam do pokoju i oparłam się o futrynę drzwi i czekałam. Ken: Co ty robisz? Cat: Przepraszam bardzo ale czy wy coś dzisiaj zrobiliście? Kas: Choinkę ubraliśmy i Ken: i załatwiliśmy żarcie Mało? A teraz idziemy po prezenty. Cat: to nara Weszłam na mój komputer <nie dosłownie > a dokładniej na skypa tam czekała na mnie już Avril Zadzwoniła do mnie. Włączyłam kamerkę zobaczyłam ją siedzącą w capie Mikołaja. Porozmawiałyśmy godzinę przy pożegnaniu Avril się popłakała, obiecała mi że będzie na urodzinach Kentina czyli w sobotę <27 grudnia> i zostanie na sylwestra. Po rozmowie podeszłam do szafy, wyszukałam w niej czarną sukienkę przed kolano i do tego czarne szpilki. Sukienka była bez ramiączek i była tak jakby lekko pofalowana. Założyłam ją i szpilki. Weszłam do toalety Oczy miałam już normalne. Zmyłam makijaż. Pomalowałam powieki złotym cieniem, zrobiłam kreskę ajlajnerem, wytuszowałam rzęsy. I pomalowałam usta brzoskwiniowym błyszczykiem Założyłam ładniejsze kolczyki < w obydwu uszach mam po 10 dziurek > i naszyjnik. Chłopaki przenieśli stół do salonu. Zasłoniłam tam żaluzje i rozpaliłam świeczki wprowadzając super atmosferę wyłączyłam telewizor ale za to włączyłam wieżę z płytą z kolędami. Sama usiadłam przed fortepianem i zaczęłam naciskać klawisze. Przeszłam się jeszcze po mój zeszyt z partyturami. Powtórzyłam sobie kolędy. Nasza sąsiadka przyniosła nam po kawałku ryby, mięsa m sałatki i takich tam potraw. Postawiłam wszystko na stole i zastawiłam talerze. Zapaliłam choinkę Chłopaki wrócili, wigilię zaczęliśmy o 19.00 wzięłam podałam każdemu opłatek.Najpierw Kastel podszedł do Kentina szeptali coś sobie na ucho. Potem ja podeszłam do Kena i przełamałam kawałek opłatka Cat: Wszystkiego najlepszego braciszku Żeby spełniły się wszystkie twoje nawet te najmniejsze, najgłupsze, najskrytsze marzenia. Żebyś był szczęśliwy i żeby nigdy nie zabrakło nam siebie. -powiedziałam i uśmiechnęłam się blado Ken: Życzę ci wszystkiego dobrego, żebyś zawsze była sobą, żebyś nigdy się nie smuciła. Żebys w końcu zapomniała i Melchiorze. Żeby twoje marzenia także się spełniły. Żebyś niczego w życiu nie żałowała. Żebyś po prostu była szczęśliwa! Cat: dziękuję –powiedziałam i przytuliłam brata ten tylko ścisnął mnie bardziej. Podeszłam do Kastiela i zaczęłam Cat: Żeby ci się zawsze w życiu powodziło żeby spełniły się wszystkie twoje marzenia. Żebyś zawsze był sobą i żebyś zawsze pamiętał co jest najważniejsze. Kas: Żebyś zawsze potrafiła marzyć bo to jest najważniejsze, żebyś nigdy w życiu nie zaznała bólu, głodu, troski. Żebyś zawsze była niezależna. Żebyś zawsze była sobą Pamiętaj żebyś w życiu się nie zagubiła bo w tedy nie będziesz sobą tą samą Catlyn Blood która ma wspaniałą osobowość- powiedział i się uśmiechnął, widziałam że był to szczery uśmiech. Widziałam po jego wzroku że walczy ze sobą czy mnie przytulić czy nie. Sama to zrobiłam a ten tylko mnie mocniej ścisnął, a ja wyszeptałam Cat: Dziękuję. Zaczęliśmy jeść wigilijną wieczerzę, trzeba przyznać była świetna jedliśmy z 30 minut, rozmawiając przy tym i śmiejąc się. Potem podeszłam do pianina i zagrałam 2 kolędy o dziwo chłopacy zaśpiewali zemną. Przyszedł czas na prezenty. Od Kastela dostałam zeszyt do pisania partytur i bransoletkę z zawieszką wilka. Pewnie mu doradził Ken. Kastel od kena dostał Komplet żel pod prysznic +mydło+ dezodorant. A Kentin od Kasa dostał płytę RPK. Chłopacy bardzo cieszyli się z prezentów ale Kastel chyba z tej kostki najbardziej. Powiedział że zrobi sobie z niej bransoletkę na nadgarstek i jak będzie chciał grać to zdejmie ją z sznureczka. Pod choinką został jeden wielki Karton podpisany dużymi literami dla mnie. Usiadłam obok niego w siadzie skrzyżnym. Ostrożnie zdjęłam pokrywę i nawet nie zdążyłam zajrzeć co tam jest bo, dwa małe łepki wychyliły się za granice kartonu, jeden czarno brązowy a drugi złoty. Na początku nie ogarnęłam co to jest Ale w pewnej chwili ogarnęłam się. Cat: To dla mnie –wyszeptałam Ken: Tak, a co nie podoba ci się?-powiedział ze zmartwieniem Cat: są piękne –powiedziałam a po moim policzku spłynęła łza, łza szczęścia. Dobra może zacznę od tego. Życzę wam wszystkiego co najlepsze. Zajebistych prezentów. Pełnych stołów wigilijnych. By w waszych domach nigdy nie zaznał głód czy ból.  Żeby spełniły się wszystkie wasze  nawet te najmniejsze, najgłupsze, najskrytsze marzenia. Żebyście zawsze byli sobą, bo to jest najważniejsze. Nie wiem czego mam wam jeszcze życzyć, może po prostu tego co dla was najlepsze. Tego  co sobie zamarzycie. A i jeszcze jedno życzeęweny:) Ps. Rozdział sama prawie się popłakałam jak czytałam to o tych zdjęciach. Wczujcie się! A reszta rozdziału taka kiepska. Sami ocenicie. Jeżeli ci się podoba to zostaw koma. Możecie pisać swoje pomysły, swoje przypuszczenie. <Wszystko czytam>

Rozdział 5 (gru 28, 2013) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

Obudziłam się na kanapie. Na moim biodrze spoczywała czyjaś ręka, a spoko.Nie chwila wróć! kogo to była ręka?, obróciłam głowę w drugą stronę zobaczyłam ślicznie  śpiącego kastela który trzymał ręke na moim biodrze. Spojrzałam na ziemię leżał tam Ken a na nim moje dwa nowe pupile. A co mi tam obróciłam się w stronę Kastela i przytuliłam się do jego torsu, trzeba mu to oddać jest bardzo ciepły i ma na pewno zajebisty kaloryfer <wyczułam>. W takiej pozycji znużona zasnęłam. ??; Ej narzeczeni wstajecie? Cat: Pierdol się.- wymruczałam i przewróciłam się na drugi bok , otworzyłam jedno oko Kastel nadal leżał bez ruchu  zamknęłam oko. Może minęły  dwie minuty gdy na moim ciele poczułam zimną ciecz jak na rozkaz z Kastielem obudziliśmy się i stanęliśmy na baczność Cat:/Kas: Co ty do Kurwy nędzy zrobiłeś? – wykrzyknęliśmy razem – Cat: oj, kurwa będzie cię bolało. Jednym susem podbiegłam do mojego brata i uściskiem przygwoździłam go do ściany. Rozszerzyłam źrenice by mu pokazać jak jestem wkurzona. Już otwierałam usta by pokazać mu kły. Lecz nie zdążyłam tego zrobić ponieważ Kastel odciągnął mnie od Kentina. Spojrzałam jeszcze na mojego brata, przestraszył się. Wyrwałam się  mojemu koledze z rąk. Wbiegłam do mojego pokoju  założyłam ten zestaw co wczoraj włosy rozpuściłam założyłam jeszcze szybko trampki i wybiegłam z domu. Moją myślą było tylko by nie zmienić się  w wilka <Przeobrażenie w wilka następuje błyskawicznie, > Mogę się sama zamienić tak z siebie <pod wpływem emocji > albo jak tego chcę. Biegłam szalonym tempem może 40 minut. Zobaczyłam drzewa, aha świetnie czyli wybiegłam z miasta. Biegłam dalej może jakie 15 minut i zobaczyłam dosyć durzą polankę. Można powiedzieć że była dosyć uboga bo była na niej tylko soczyście zielona trawa, a i jeszcze takie jakby małe jeziorko.   Miałam dosyć szalonego  biegu więc przykucnęłam i starałam się wyrównać oddech. Chciałam już zamienić się w wilka gdy usłyszałam.. Kas: Tu jesteś! Ja pierdole rzucam palenie! Cat: Czy wy mi nie możecie dać do jasnej cholery spokoju? –Catlyn ogarnij dupę i przede wszystkim schowaj kły. Tak jak chciałam to to zrobiłam. W tym czasie Kastel do mnie dobiegł. Kas: Co ty masz  z w-f? Cat: Trzeba więcej palić –podeszłam do jeziorka zdjęłam buty i usiadłam na piasku. Kastel zrobił tak samo. Kas: Ale mała mnie też tą wodą oblał ale jakoś tak nie zareagowałem. Cat: Kas proszę odejdź z tond, proszę –zaczęłam mieć płytki oddech. Kas:  nie,do póki mi wszystkiego nie powiesz Cat: -odetchnęłam, wyrównałam oddech –co ty chcesz o mnie wiedzieć? kas: wszystko –powiedział i zaczął miziać mój obojczyk Cat: To nie jest takie łatwe, to długa historia Kas: mam czas Cat: Kastel, ale ja nie chcę o tym rozmawiać, przepraszam. Kas: No dobrze, ale chociaż dlaczego przeprowadziłaś się do brata?I dla czego tak zareagowałaś? Cat: Ja się nie przeprowadziłam, ja uciekłam. –przestał wykonywać tą czynność i położył się na piasku i pociągnął mnie za sobą tak że leżałam na jego torsie. Kas: Teraz mów-westchnęłam – jak to uciekłaś Cat: Mieszkałam z rodzicami w Madrycie. Do około 10 roku życia było spokojnie, ale o moich 10 urodzinach zaczęło się piekło. Moi rodzice zaczęli pić, ba!chlać. W domu nie było nic innego oprócz libacji alkoholowych. Mam poza tym mam 7 rodzeństwa. Rodzice na początku kiedy pili byli bardzo spokojni,ale potem zaczęli nas lać. Zawsze ja dostawałam najbardziej ponieważ traktowali zawsze mnie jak dorosłą. Kiedy Kentin miał 16 lat uciekł tu. A w waszym kraju jest to legalne by po ukończeniu 16 roku życia można zamieszkać samemu. Kiedy nasz dalsza rodzina dowiedziała się co się u nas w domu dzieje zabierali do siebie na wychowanie moje inne rodzeństwo, ale nikt nie chciał mnie u siebie ponieważ miałam iść do poprawczaka. Ale sprawę umorzyli. –po moim policzku spłynęła jedna znów samotna łza, a po niej następna i następna – Nie chciałam tak jak Kentin uciekać bo  miałam nadzieję że się opamiętają. Ale tak nie było. Pewnego dnia wróciłam dosyć późno do domu, myślałam że już śpią, myliłam się. To znaczy matka spała ale ojciec nie. Rzucił się na mnie, najpierw mnie chciał tak jakby poddusić a potem prawie mnie zgwałcił. Na szczęście prawie bo mu się wyrwałam. Pobiegłam do pokoju zabarykadowałam się tam i zaczęłam pakować moje rzeczy.Zarezerwowałam najbliższy lot do Barcelony i zadzwoniłam do Kentina że do niego przyjadę. To mniej więcej cała moja historia – powiedziałam i walnęłam pięścią w piach  został tam ślad. –A pytałeś się da czego tak zareagowałam? Zawsze jak ojciec w nocy chciał  piwo to mnie tak budził.-otarłam nadgarstkiem łzy- przepraszam jestem beznadziejna. Kas: Ej, mała nie płacz.-powiedział i mnie,,wciągnął na siebie ‘’ – masz mnie, na mnie możesz liczyć. Cat: Co to ma znaczyć?-uśmiechnęłam się blado- Od dzisiaj jesteśmy razem?-nie zdążył mi odpowiedzieć bo nachyliłam się nad nim tak by nasze usta dzieliło zaledwie może 3 centymetry –Chciałbyś..-wyszeptałam, ten nic nie odpowiedział tylko mnie namiętnie pocałował. odwzajemniłam pocałunek Ta historia nie była moją historią życia ja do zakonu trafiłam jak miałam 3 lata. A ta historia była historią życia Charli mojej dobrej koleżanki na misji. Umowa była taka że opowiadamy tą samą historię. Zawsze się przy niej wzruszam, a poza tym jestem niezłą aktorką. Kas: Lepiej zapomnij –wsłuchałam się w bicie jego serca, denerwuje się aaaa!- wracamy czy jeszcze tu siedzimy jest już ooo kurwa 14, 25.. Cat: Kas idź do domu ja sama wrócę. Kas: Chciałabyś  wracasz ze mną Cat: Czemu ty zawsze jesteś taki uparty? Kas: Bo jestem Siedzieliśmy  tak jeszcze z  dwie godziny. Kastel zasnął <co jest dziwne ponieważ jest zima >a za krzakami coś się poruszyło. Nie coś tylko ktoś a dokładniej wilk <wilki są większe od niedźwiedzi>  Zbliżył się do nas i zaczął się miotać a przy tym wyć. Kastel musi mieć twardy sen. Ten wilk znów się do nas zbliżył. Wstałam i przykucnęłam naprzeciw jego, powoli zamknęłam powieki i równie powoli je podniosłam ukazując oczy wilka. Istota naprzeciwko mnie się uspokoiła i przemieniła się w normalną postać<chodzi mi o człowieka > Cat*szeptem* kim ty do cholery jesteś? ??; Ja jestem Jack, gdzie ja jestem, czy ty  też jesteś tym dziwnym stworzeniem? Cat: Ja jestem Catlyn.Jesteś w lesie w Barcelonie.Tak też jestem wilkiem, Jak tu się znalazłeś Jac: Mitrandir kazał mi przekazać tobie ten list –podał mi go – a tamten drugi już wie. Cat: dzięki Jac: Mam poczekać aż przeczytasz. Cat: No dobrze- powiedziałam nie pewnie.Otworzyłam list, na kopercie był znak nas\ego rodu wgłębiłam się w lekturę.

Rozdział 6 (gru 29, 2013) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

,,Kochana Catlyn Blood, jeżeli czytasz ten list to zapewne poznałaś Jacka i jak sądzisz jest on wilkiem. Odpowiedz brzmi tak.Pragnął bym byście wy go,,wychowali’’ na wspaniałego wilka i wojownika. To jest kolejna wasza misja. Macie traktować go jak brata, zna historię rodu i historię którą zawsze opowiadacie osobom z poza naszego swiata. Wierzę że dacie radę. Jesteście 2 najlepszych wojowników  Dlatego powierzam go wam. Bo zdradzić wam muszę jest on synem mojego brata. Uczcie go tych wiar w które sami wierzycie. Wierzę w was. Jeżeli chodzi o pracę. Kentin został jakimś,,barmanem ‘’ a tobie pomogłem w zatrudnieniu w stadninie koni. Która mieści się na ulicy Chodkiewicza 2. Życzę ci powodzenia! musisz stawić się w  stajni jeszcze dziś!!! ‘’ Cat: Ja lecę, słuchaj masz za zadanie tego co tam leży wyprowadzić z lasu rozumiesz? –pokiwał znacząco głową – tylko nie pokazuj kłów i nie przemień się! No to do zobaczenia bracie –ostatnie słowo powiedziałam z dziwnie smutna intonacją. Do domu dobiegłam w nie całe 50 minut.  Wskoczyłam pod prysznic <nie myłam włosów> Szybko podłączyłam prostownicę i podbiegłam do szafy wyciągnęłam z niej niebieskie rurki i czerwoną koszulkę w kratę.Weszłam znów do toalety i poprawiłam makijaż<kreska i usta> Wyprostowałam włosy chwyciłam torbę i weszłam do salonu, a tam na kanapie bawił się Ken z moimi pupilami. A trzeba by było je jakoś nazwać no nie? Podeszłam do kanapy i na niej usiadłam.wzięłam właśnie spoczywającego na ziemi golden retrivera. Przyjrzałam mu się dokładnie. Ten tylko merdał ogonkiem i lizał mnie po rękach. CAT: Już wiem!ty będziesz,,Lakszmi ‘’- ten tylko zaszczekał radośnie –acha czyli to oznaczało tak?  Hyhyh a ty –popatrzyłam łagodnie na owczarka niemieckiego – będziesz Brutus.-ten tak samo zareagował jak Lakszmi Ken: Dlaczego Lakszmi?-powiedział nie pewnie Cat: Bo jest złoty, a poza tym nie oddam go za żadne pieniądze,  Lakszmi po Hindusku to pieniądze. Ken: Zgoda? Cat: Niech ci już będzie. Ja lecę bo musze się w pracy stawić a ty jeszcze się z nimi pobaw co? Ken: jasne no nie maluchy? psy: HAU HAU! Stajnia była jakieś 15 minut drogi od mojego mieszkania.Stajnia była dużym białym budynkiem, zaraz obok się znajdowały 2 padoki jeden do ujeżdżania konia a drugi był to parkur <tam gdzie konie skaczą przez przeszkody >, a wzdłuż białego budynku była doczepiona drewniana belka z kantarami, pewnie by móc kąpać konie.   Doszłam tam i przedstawiłam się. Miała mnie oprowadzić Linda. Linda była niską, dość chudą  dziewczyną o brązowo -rudych włosach i szarych oczach. Rysy twarzy miała bardzo przyjazne. I taka w rzeczywistości była. Lin: Hej! Ty jesteś Catlyn prawda?-powiedziała z uśmiechem na twarzy Cat: Tak to ja –uśmiechnęłam się blado Lin: Dziecko nie bój się! wiem praca to niby coś ciężkiego i tak jest. Ale konie się rewanżują przyjaźnią – pogładziła mnie po włosach- ile ty masz lat? Cat: 17 proszę pani –wydukałam Lin: Jaka proszę pani ja mam 21 lat!mów mi po prostu Linda – podała mi rękę –Twoje konie już są, twojego brata będzie chyba jutro a dziś otrzymaliśmy telefon że jeszcze jeden koń dojedzie? Cat: Chyba tak, mój brat będzie z nami mieszkać. Linda:no to może chodź do stajni, co? Cat: Jasne!- zaprowadziła mnie do stajni i kazała usiąść na beli siana ona zrobiła to samo Lin: Dobra może zacznę od tego że w naszej stajni było 20 koni plus wasze 3 to 23. Po pewnym czasie nauczysz się rozpoznawać konie, każdy jest inny. Instruktorów jazdy jest w sumie jest was czwórka  i jeszcze czasem stajenny pomaga oporządzać konie. Więc jak nakazuje matematyka każdemu przypadają po pięć koni na dzień do oporządzenia. I stajenny 3. Możemy umówić się tak że  będziesz oporządzać dwa swoje konie i trzy kogoś, niestety nie możesz oporządzać wszystkich koni od siebie. Mamy grafik kto kiedy pracuje, musisz podać mi godziny o której kończysz szkołę bo uczysz się prawda? Cat: tak jasne – podałam jej mój plan - Lin: Ok, dalej sprzątasz  w boksach koni które oporządzasz. Na jazdę bierz różne konie.Umiesz skakać, galopować, ujeżdżać konia i takie rzeczy?–pokiwałam twierdząco głową – to dobrze, tak samo będziesz wyjeżdżała w tereny. Co jeszcze? mmhmhmyh. Acha w naszej stajni istnieje takie coś jak trening sportowy, to są typowe przygotowania do zawodów. Więc również możesz zostać kogoś trenerką. A na końcu korytarza znajduje się pokój na sprzęt jeździecki jak i dla konia. Przebierasz się w naszym biurze jest tam oddzielna szatnia. Możesz zrobić sobie herbatę czy kawę. A i o 6 rano  kąpiemy konie i nieraz byś była potrzebna. Ponieważ nie jesteś pełnoletnia możesz otrzymać od nas najwyżej 1000zł miesięcznie. Idź się zapoznaj z naszymi instruktorami –uśmiechnęła się –papap Cat: do widzenia! Lin: Ej Catyn jeszcze jedno, od jutra  do sylwestra mamy wolontariat, zbieramy pieniądze na chore dzieci. Musisz być przyjdź tak o ósmej ok? po prowadzasz dzieci na koniach a oni sypną groszem. Nie zapomnij! Pa pa!- pomachałam jej i ruszyłam Muszę kogoś poznać co? Podeszłam do boksu na kartce informacyjne widniał napis,,Zeus’’, był to koń wysoki o kasztanowej maści i  całym białym pysku.Obok niego sprzątała jakaś fioleto włosa dziewczyna która miała może z metr 70  była tęga ale nie gruba. Podeszłam i zagadałam Cat: Cześć –powiedziałam nie pewnie ??; Cześć? my się z skąd  znamy? Cat: Właśnie próbuje się przedstawić., Jestem Catlyn a ty?- powiedziałam uroczo ??: Franceska ale mów mi Fran dobrze?- spotulniała? Cat: Jasne mów mi Cat, będę od jutra z wami pracować. FRa: To się cieszę.Przyda się kolejna para rąk. Cat: Chciałabym się reszcie przedstawić, wiesz może gdzie są? Fra: Ja jestem tu,  Martina ma lekcję jazdy a Casidy jest na chorobowym a Taylora nie wiem gdzie znajdziesz. Cat: Dzięki. To do jutra. Wyszłam przed stadninę. a  na padoku zobaczyłam Wysoką dziewczynę o blond włosach od spodu ciemniejących. Dziewczyna miała niebieskie oczy. Ubrana była w bryczesy i zieloną kurtkę. Stała Opierając się o drewnianą belkę padoku. Podeszłam. Cat: Hej jestem Catlyn, a ty? ??: Ja jestem Martina. Milo mi cię poznać –emitowało od niej dobrą energią Cat: Od jutra z wami pracuję Mar: Tak to świetnie na pewno się zaprzyjaźnimy! Cat: Tak na pewno! Pogadałyśmy jeszcze z 15 minut, nigdy się chyba tyle nie uśmiałam. Na serio! Martin ma wspaniałą osobowość. Weszłam do stajni chciałam poszukać moje konie. Były obok ściany. To znacy Korsarz miał boks od ściany a London był zaraz obok niego. Otworzyłam boks London i weszłam do środka. Od razu  mnie rozpoznał, zaczął swoim pyskiem wąchać moje ręce i się o nie ocierać. Poklepałam go po kłębie  ten tylko przeskakiwał z nogi na nogę. Wzięłam szczotkę i zaczęłam go szczotkować. Nie zorientowałam się że ktoś stoi za mną i jak,,zagadał o mało nie wyskoczyłam z siebie. ??; Co ty robisz? Cat: Czyszczę konia nie widać?, A ty co robisz? ??: Ja szukam takiej dziewczyny, właścicielki tego konia. Ma z nami od jutra pracować. Miałem jej pokazać konie którymi ma się zająć. Cat: A to miło mi Catlyn jestem. ??: to ty? –powiedział ze zdziwieniem – Też mi miło Daniel jestem, chodź pokaże ci konie które musisz oporządzać – Wyszliśmy z boksu. Pokazał mi ręką pięć koni pod ścianą <w tym dwa moje> Dan:  To jest Lider, wałach Cat: Dla czego takie imię Dan: Bo jest bardzo ułożony i inne konie mogą brać z niego przykład Lider był rasy Painto  w kłębie miał 155 w kłębie. DAN; to jest Olimpia klacz.Uprzedzę twoje pytanie Olimpia bo startuje w olimpiadach. –Olimpia jest cała biała rasy czystej krwi angielskiej  ma 170 cm wzrostu (mogą mieć tyle sprawdzałam w encyklopedii koni ). – a to jest Lenna – lena jest masci izabelowatej <kremowa> w kłębie ma 162 cm. Cat: I dwa moje tak? Dan: Dokładnie jeden koń rasy czystej krwi arabskiej  o maści kasztanowatej  Drugi koń rasy Hanowerskiej o maści Karej. Korsarz 175  cm w kłębie a London 157 w kłębie obydwa ogierki o spokojnych charakterach. Cat Oj, z tym ostatnim byś się pomylił, skąd tak dobrze znasz informacje o moich koniach. Dan: Wiesz to są dwie moje ulubione rasy. Ale ja nigdy nie jeździłem.. Cat: Jak to? Dan: o normalnie? Zawsze chciałem się nauczyć ale nie miał kto mi pomóc Cat: Ach tak … To jutro Catlyn Blod nie spocznie do póki cię nie wsadzi na konia. Jasne? Dan: J-j-j-asne Cat: Co ty boisz się?, duży chłopczyk jesteś. No. Dan: TO skoro jestem durzy chłopczyk to mogę moją trenerkę odprowadzić do domu? Cat: A jak chcesz to możesz. Odprowadził mnie do domu. W czasie drogi dużo rozmawialiśmy  i twierdzę że nawet dzięki niemu potrafiłabym zapomnieć o Melchiorze. Tak potrafiłabym tylko niestety mam inną misję której nie mogę porzucić. ,,NIESTETY WSZYSTKO MA SWOJE PRIORYTETY’’ Lenna Korsarz London Lider Olimpia 1/5

Rozdział 7 część 1 (gru 31, 2013) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

KASTIEL Wstałem około 6 rano. No niestety. Ale jaki normalny człowiek o tej godzinie wstaję co? Przecież to nielogiczne!! No nic, ubrałem spodnie koszulkę bluzę. Zszedłem na dół zrobiłem sobie kanapkę. No co przecież cały dzień będę stał na mrozie. Zjadłem ją w tempie ekspresowym. Wziąłem psa na spacer. Demon, bo tak nazywa się mój pies pobawił się z jakimś innym owczarkiem francuskim i załatwił,,swoją sprawę’’ Ja wstąpiłem jeszcze do sklepu po fajki. Wróciłem do domu, wstąpiłem jeszcze do toalety. Nakazałem psu być grzecznym i  wyszedłem zamykając drzwi. Wszedłem do garażu wyciągnąłem mój motor  Yamaha koloru czarnego. Wsiadłem na pojazd i pojechałem. Catlyn O godzinie 7.00 byłam już w stajni. Ubrałam to co wczoraj. Przed wyjściem wyprowadziłam na spacer moje kochane pieski, szczerze przywiązałam się do nich. Kupiłam sobie na później drożdżówkę i kolę. Wstąpiłam do biura tam była już Linda Lin: Hej! Jak tam rano? Cat Makabrycznie.  Ale nic gdzie mogę rzeczy zostawić? Lin: Idź tam – pokazała na żółte drzwi- i poszukaj szafki z swoim imieniem Cat: Ok Poszłam tam gdzie mi kazała moja szafka była na końcu pokoju. Włożyłam tam torbę z której najpierw wyciągnęłam bluzę <nie będę przecież w kurtce przy koniach latać dla tego miałam 2 bluzy > Założyłam drugą bluzę, włożyłam do kieszeni telefon i zamknęłam szafkę. Wróciłam do lindy Lin: Co wybierasz ujeżdżanie, teren, parkur czy stajnię.? Cat: Ja wolałabym ujeżdżalnię , dziś nie czuję się na siłach. Lin: Ok ja wezmę w tedy stajnię Fran weźmie teren a Martina weźmie parkura., Cat: A daniel.? Lin: Daniel pomoże tobie. Widziałaś na ujeżdżalni taką rurę wbudowaną jakby w padok? Cat: Tak Lin: Są tam karabinki do podpinania koni za uzdę. Więc weź 3 konie 2 podepnij i z jednym chodź albo z dwoma chodź a jednego masz podpiętego. Tak jak chcesz.  Tylko zmieniaj konie. A jak pokażesz Danielowi jak trzymać konia by mu nie uciekł to możesz dać mu jednego do trzymania. CAt: Czy dawać dzieciom chodzić w zastępie? Lin: Jak widzisz że dziecko umie jeździć to tak. Czemu nie? Tylko w tedy musisz mieć grupe dzieci która umie jeździć. Cat: Jak bardzo chore są te dzieci? Li: nie pamiętam nazwy tej choroby ale one tracą przytomność jak nie przyjmuję leków, niektóre mają  astmę, raka albo białaczkę. Ale wydaje mi się że najwięcej będzie dzieci z wadą serca. Cat: Acha ok, to ja idę do stajni proponujesz jakieś konie? Li: Ty najlepiej znasz swoje konie, więc jeżeli uważasz że są spokojne to weź je i np.  Lidera albo Olimpie bo ostatni Lenna miała humorki. pa – pomachałam i skierowałam się w stronę stajni  Stwierdziłam że wezmę Korsarza i Londona i Lidera. Zaczęłam każdego po kolei oporządzać. Zaczęłam od wyczesywania piasku z ich sierści az po czyszczenie ich kopyt. Dałam każdemu wody i jedzenie  A sama skierowałam się do pomieszczenia z siodłami. Wzięłam dla każdego po uździe i ją mu ubrałam.Siodła i czapraki nosiłam pojedynczo. Bo bym tego nie uradziła. W końcu konie były osiodłane Zaczęłam je wyprowadzać na padok i jak kazała Linda podpięłam je pod tą belkę.  Najpierw do rozchodzenia wzięłam Korsarza. Wsiadłam na niego i zaczęłam ze stępa przechodzić w kłus potem w galop, a na końcu w cwał.Z każdym koniem zrobiłam to samo. Zamknęłam furtkę od padoku i poszłam szukać Daniela.Siedział w stajni, i czyścił siodła. Dosłownie za,,ucho’’ wyciągnęłam go z pomieszczenia i zaprowadziłam na padok. Cat: A teraz wsiadasz na tego konia ! to jest rozkaz! Dan : Ale ja nie chcę, pani półkownik! Cat: Zaraz przyjadą ci z wolontariatu i zrobi się zamieszanie. No patrz łatwe Dan: No na pewno.Tylko dla ciebie-uśmiechnął się słodko Cat :patrz, podchodzisz do konia od lewej strony i w strzemiono wkładasz lewę nogę a z prawej się odbijasz tak byś mógł przerzucić prawą nogę na drugą stronę. Rozumiesz? Dan: Na razie tak.-zrobił przestraszoną minę- ale będziesz trzymała tą klacz? Cat: Jaką klacz to jest  ogier! London  mówisz TEN Londyn A nie TA Londyn –popatrzyłam na niego jakbym miała zaraz go zabić.-tak będę go trzymała. Dan: Sorry ok. Czyli podchodzę do niego od lewej strony, Wkładam lewą nogę w strzemiono i przerzucam prawą nogę na drugą stronę tak? Cat: Dokładnie. No dalej – zrobił to z zamkniętymi oczami i w mik siedział na koniu – no proszę otwórz oczy dAN: Ale nie spadnę?-otworzył jedno oko – ja siedzę na koniu, ja tu siedze aaaaa!!-otworzył drugie oko i pogłaskał Londona po grzywie Cat: A teraz poprowadzę cię dobrze Dan: Nie! Cat : Albo dam ci wolne lejce Dan: Ok ok.-powiedział przestraszony  Chwyciłam konia za lejce i prowadziłam w kółko Daniela ten kurczowo trzymał cię siodła. Wzięłam potem doczepiłam taką ładną zieloną linkę zwaną lonżom i kazałam anglezować Danielowi. A potem przez 3 minuty przekonywałam mojego kolegę żeby za kłusował. Chwycił się siodła a ja wezwałam konia do kłusu. Posłuchał mnie od razu i zaczął delikatnie kłusować. Chyba London wiedział że ma nie doświadczonego jeźdźca na grzbiecie. Cat : London Stęp! –powiedziałam przeciągając literę –ę- - a teraz Daniel zbierz wodzę ja cię odpinam od lonży i stępujesz konia a potem kończymy. W Jednym momencie ktoś na motorze wjechał na podwórko. Kiedy gasił motor z rury wydechowej tak jakby,,zastrzeliło’’ był to nieprzyjemny hałas. Zatkałam uszy i nie zauważyłam że mi się koń płoszy. London nie znał motorów więc miał prawo się wystraszyć.Kiedy zorientowałam się że Daniel wzywa pomocy pociągnęłam konia za lonże, podbiegłam do niego jak najszybciej i chwyciłam za uzdę ten po chwili się uspokoił. Daniel zszedł i pogłaskał Londona. Powiedział że sam podepnie go do tamtej rury a ja poszłam rozmówić się z Motocyklistą. Ten oto osobnik siedział w kasku na motorze. Więc ja wyszłam z padoku i podeszłam do naszego nie chcianego gościa. Cat: Czy pan do cholery nie wie że nie wjeżdża się motorem na teren stajni?-powiedziałam z nerwem –Przecież może nam pan konie wystraszyć. ??: Ale nic się nie stało! CAT: Stało się, przecież on –pokazałam na Dylana który właśnie głaskał konia –mógł spaść i sobie kark połamać! ?: No i? Cat: Gówno, a może zdjąłbyś ten kask jak ze mną rozmawiasz? –kierowca zdjął kask- K-kastel? –powiedziałam totalnie zaskoczona. Kas: Nie święty Mikołaj, ale miałaś minę … Cat ; Ty na wolontariacie? Kas: A słyszałaś o czymś takim jak prace społeczne? Pieprzony kurator mi to załatwił pff... Cat…..-odwróciłam się na pięcie i odeszłam do Daniela. Dan I kto to był? Cat: A frajer którego zwą Kastel- ten nic tylko popatrzył na mnie z miną,,AFCMN  Dan: Nigdy już nie wsiądę na to stworzenia Cat jesteś pewien? ***Kastiel*** No dobra Catlyn miała trochę racji ale nie za dużo. Bo co motorem jeździć nie można??Podszedłem do rury wydechowej, by sprawdzić co to był ten hałas.Nic strasznego nie wykryłem, pewnie do paliwa dostała się woda. Miałem iść już do biura gdy usłyszałem oto taki dialog Dan ;I kto to był? Cat: A frajer którego zwą Kastel- ten nic tylko popatrzył na nią z miną,,WTF’’ Dan: Nigdy już nie wsiądę na to stworzenia Cat jesteś pewien? –powiedziała i uśmiechnęła się tajemniczo Chłopak głaskał konia po szyi dziewczyna po pysku i gdzieś na środku ich ręce się spotkały. Chłopak splótł ich ręce i spojrzał dziewczynie w oczy  ta tylko się uśmiechnęła i odeszła do innego konia. Jak na nich patrzyłem to ukuło mnie coś w okolicach serca. Jak nazwała mnie frajerem z pochmurniałem. Jestem o nią cholernie zazdrosny!Co??? wróć? co ja kurwa powiedziałem? Ja jestem o nią zazdrosny? I teraz jedno pytanie w mojej głowie, czy ja się zakochałem? No mam nadzieję że was nie zawiodłam . Chciałam napisać dla was specjalny rozdział sylwestrowy, ale źle rozplanowałam układ rozdziałów.Jeszcze jeden roździał musiał by być o wolontariacie a dopiero następny o Sylwestrze .Idziemy na taki układ? Ja piszę dwa roździały jak najszybciej i wstawiam je najdalej do soboty ok? Wstawiłabym szybciej ale dziś jakiś informatyk przychodzi do komputera mojego ojca<stacjonarny starszy odemnie> i  naprawia internet. Musi tam wszystkie kable odłączyć więc neta mam dopiero jutro.:( A wiecie jak to po sylwestrze ;D Podpowiem że w następnym rozdziale dołączy kolejny adorator Cat. Życzę wam udanego sylwestra! I cało nocnej popijawy ;D Ps. Nie umiem robić ankiety więc się was tak zapytam

Rozdział 7 część 2 (sty 2, 2014) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

***KASTIEL*** Wszedłem do biura. Przywitała mnie jakaś ruda. Linda chyba? Nie wiem nie pamiętam. Dala mi czerwoną koszulkę i smycz z kawałkiem papieru który miał robić za mój identyfikator. Przyjrzałem się mu było tam moje zdjęcie szkoła i numer telefonu do tej instytucji. Kobieta wręczyła mi puszkę i rzekła Lin: Będziesz stał przy ujeżdżalni. Kas: A co to? Lin: Poszukaj dziewczynę z długimi czarnymi włosami. Tam będzie miała 3 konie. A i pomagasz wsadzać dzieci na grzbiet konia. Kas: dobrze – zrobiłem minę aniołka Lin: Pamiętaj nic nie kombinuj, bo jeden telefon i  twój kurator będzie tu w minutę. Ka: Jasne- uśmiechnąłem się. - nara. Wyszedłem i skierowałem się  w stronę ujeżdżalni. ***CATLYN*** Jak Daniel splótł nasze ręce poczułam się jak w niebie. Ma taką delikatną skórę. Było bosko ale uważam że to nie jest miłość. Po prostu moje zwierzęce,,ja’’ nie pogodziło się z faktem że muszę uwodzić Kastela i szuka wymówki. Przynajmniej takie jest moje zdanie. Niestety. Daniel poszedł do stajni po bat do lonżowania a w moją stronę zmierzał kastel  .Chłopak stwierdził że ma stać z puszką przy ujeżdżalni. A niech go licho! cały dzień z nim mam wytrzymać? Wiecie co? Dziwnym faktem jest że dla mnie można powiedzieć że jest nawet miły.A dla innych ma całkiem inna,,maskę’’. Od kilku dni męczyło mnie to, w jaki sposób mam,,poderwać ‘’Kastela. Jak będę zachowywała się  jak Amber to gówno mi to da. Jak będę sobą to może. Ale on  chyba nie lubi takiego typu dziewczyn jakim jestem ja.I znów się zamyśliłam.Kastel żeby wybudzić mnie z tego transu złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego pytająco Kas: Ej dziewczyno nie myśl tyle bo myśliwą zostaniesz! Cat: A u ciebie działa to w ręcz przeciwnie, pomyśl czasem –kastel spojrzał mi się na rękę Kas: Ty masz tatuaż na nadgarstku? Cat: Nie w ogóle nie widać  - powiedziałam sarkastycznie. –to tatuaż i blizna, miałam bliznę w takim kształcie to ją za tatuowałam Kas: Co on oznacza? Cat: Nie ważne, patrz ktoś przyszedł – przecież nie powiem mu że każdy wilk ma takie znamię Kas: No faktycznie. Zaczął się wolontariat nie powiem Kastel w ogóle bardzo mi pomagał nie zmęczyłam się ani troszeczkę. A on od jakiejś dziewczynki zyskał przezwisko,Żaneta’ więc jak od niego coś chciałam to on tylko,,ja tylko lakier do paznokci potrafię dobierać’’ dużo się naśmiałam Dobiła godzina 16 a ja zgłodniałam poprosiłam mojego,Kolegę ‘ by poszedł mi do szafki po jedzonko. Po namowach zgodził się.A w tym czasie przyszedł jakiś gościu  z dziewczynką która miała może 9 lat. Wsadziłam dziecko na konia i zapytałam się czy umie jeździć ta odpowiedziała że tak. To puściłam ją w zastępie. Lider szedł po kole a dziewczynka robiła wszystkie ćwiczenia rozgrzewające które jej zalecałam.Gdy nagle jej towarzysz się odezwał ??: Hej jestem Kevin a ty? – powiedział z szarmanckim uśmiechem Cat: Catlyn ale mów Cat – powiedziałam i uśmiechnęłam się przyjaźnie. Kev: Ile masz lat? Cat: 17 a ty? Kev: 19. Moja siostra jak jeździ? Cat: Wiesz co uważam że dobrze sobie radzi.- usiadłam na płotku <ogrodzenie padoku> - jak na swój  wiek ile ona ma? Kev: Ma 9. Ona ma na imię Ania – mówił cały czas z flirciarskim uśmieszkiem, a ja odpowiadałam mu tym samym. Porozmawialiśmy jeszcze z piętnaście minut dziwnie długo nie ma kastela.Polubiłam tego Kevina ale kogoś mi cały czas przypominał. Więc zapytałam Cat: Przypominasz mi kogoś, jakiegoś rapera? kEV: *uśmiechnął się * Cat ; Ty jesteś Z.B.U.K.U? Kev: Brawo piąteczka! – przybiliśmy piątkę Cat: Mam twoją płytę. Najlepszy jest,,czuję to ‘’ kev: A ja najbardziej lubię,,Witam cię w Hiszpanii ‘’<prawdziwy tytuł to,,Witam cię w Polsce’’ > albo Torreador bitów. Cat: Masz talent, ja trochę rapowałam kev: Niech zgadnę : Amfa? Cat : Brawo,skąd wiedziałeś? kev : Po głosie poznałem. A słuchaj nie chciałabyś może wybrać się z kolegą do kina? Cat: Zależy z jakim kolegą? – zobaczyłam przebłysk w jego oku. I przygryzłam wargę kev : A na przykład  z takim Z.B.U.K.I.E.M.? Cat: Ze zbukiem nie – posmutniał – ale z Kevinem  może gdzieś wyskoczę  - uśmiechnął się kev: To może dzisiaj o 19;30 w Galerii? Cat: Spoko, a tym czasem masz – zdjęłam Anie z siodła – Mam nadzieje że się podobało. Ania : Tak bardzo!! Lider jest wspaniały!!Kevin  a jutro przyjdziemy? Kev: Dla ciebie siostra wszystko, Do zobaczenia – podszedł i pocałował moją dłoń. Cat: Do zobaczenia. Wolontariat skończyłam zaraz po jeździe z nim. Rozsiodłałam konie i pobiegłam sprintem do domu.Kiedy tam wbiegłam podejrzewam iż Kentin wyszedł ze swojego pokoju zobaczyć co się stało. Bo w oddali usłyszałam jakieś krzyki. Weszłam do pokoju i zaczęłam przekopywać szafę i w końcu wybrałam! Zwykła czarna boxerka na cienkim ramiączku czarne slimy, szara bluza opadająca na jedno ramię z motywem  jing jang a do tego zielone trampki i biała czapka z napisem,,HIP-HOP’’. Wbiegłam do toalety i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam ten zestaw.  Oczy pomalowałam na kolor brązowo – złoty zrobiłam ciemną kreskę i wytuszowałam rzęsy. Usta pociągnęłam brzoskwiniowym błyszczykiem. A włosy wyprostowałam. Wróciłam do mojego pokoju znalazłam bransoletkę i kolczyki z super menem spojrzałam na zegarek 19;01. Nawet niezły czas.Założyłam czapkę wzięłam jeszcze czarną torebkę do której włożyłam kasę telefon i kluczę. Ubrałam buty zarzuciłam na siebie kurtkę i zapukałam do pokoju brata. Cat: Ja wychodzę, jak coś co dzwoń Ken: Jasne Kas: A gdzie idziesz? Cat : Do kina, A CO CIEBIĘ to interesuje? Kas: No interesuje, z kim idziesz? Cat: Z kolegą, koniec przesłuchania? Ken : Pa! Wybiegłam z domu w centrum byłam o  równo o 19:30.  Tak jak mówił zabrał mnie do kina na,,noc horrorów ‘’ 4 godziny oglądania horrorów jak dla mnie spoko. Kevin kupił mi bilet a za to ja dorzuciłam się  do zestawu <popcorn max +kola max + 2 paki Laysów > Weszliśmy do Sali kinowej i zajęliśmy wyznaczone miejsca. Film zaczął się obrazem spalonego ciała. Horror był dosyć straszny ale nie dla mnie. Po godzinie szczałam  z ludzi którzy krzyczeli,,AAAA’’ Kev: Jesteś nie możliwa – wyszeptał,a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz Cat :Wiem – wzdrygnął się W końcu wyszliśmy z Sali kinowej. Sprawdziłam godzinę 0:58, o nieźle a jutro idę do pracy ale do 12 bo sylwester. A no jo muszę kupić prezent urodzinowy Kentinowi <miał 27.12 >  ale wyprawiamy w sylwestra Cat:  No to pa! dziękuję za wspaniały wieczór Kev: Odprowadzę cię – Złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę mojego domu. Kiedy byliśmy na miejscu pożegnałam się z Kevinem buziakiem w polik. Następnie wróciłam do domu, znużona zasnęłam. Dobra macie rozdział, pierdolić to że mi się nie podoba. A wy tak to ja też. A Teraz do ciebie MÓWIĘ, TAK DO CIEBIE Rejven24  i do ciebie Paulinkawi!!!! U mnie rozdział jest teraz czekam na was!! Tak to jest szantaż! Czekam na was, Pozdrawiam ;***

Rozdział 8 (spóźniony Sylwester) (sty 6, 2014) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

-Cholera rzesz jasna! spóźnię się!!! Kentin Frajerze!! trzeba było m nie budzić!!!Jack!!! ciebie też zabiję!!-  Tak,jak pewnie już wiecie spóźniłam się do pracy. Kiedy obudziłam się była  07:42. Wyskoczyłam jak poparzona z łózka w locie chwytając czerwoną bluzkę i kremowe spodnie.. Wbiegłam do kibla, założyłam bieliznę,bluzkę i spodnie.Podłączyłam prostownicę w tym czasie  zrobiłam grubą kreskę  a usta pomalowałam błyszczykiem. Szybko rozczesałam i wyprostowałam włosy. Wzięłam torbę, założyłam buty i szybkim krokiem wkroczyłam do kuchni siedzieli tam moi współlokatorzy Cat:  Obiecuję że pożałujecie – wycedziłam przez zęby Jac: Czego? że księżniczki nie obudziliśmy? Cat: A ty kochasiu – złapałam go za ramię w taki sposób by patrzył mi w oczy – zapraszam cię dzisiaj na matę. Catlyn pokaże ci co to znaczą sztuki walki i co oznacza walka mieczem.-uśmiechnęłam się słodko a jemu mina zbladła. Ken: Masz przejebane hahah Cat: a TY pamiętasz jaki dziś dzień? Ken: Wtorek? Cat:31 grudnia 2013 roku Sylwester geniuszu!!! Ja jestem w pracy. Ty –pokazałam na kena- kupujesz alkohol i chuj mnie to z kąt weźmiesz kasę, a ty – pokazałam na jacka – jeżeli chcesz z nami siedzieć i się bawić to kupujesz chipsy i też nie wiem z kąt weźmiesz kasę Jac: A ty co robisz? Cat; Ja piekę tort bo jak  wiesz dziś w sylwestra wyprawiamy 17 urodziny Kena, a poza tym robię zapiekanki. Coś jeszcze > Ken: A kto picie przyniesie? Cat: To w pewnym stopniu też twoja działka ale chyba też Kastel dogadajcie się z nim ja lecę do pracy pa! W pracy dostałam opieprz od Franceski że musiała być na ujeżdżalni, bo podobno tego nie lubi. Dzień mijał mi dość pracowicie. Kastel był dzisiaj aż za bardzo rozmowny a mnie nawalał łeb. Zagroziłam mu więc że jeszcze będzie cos gadał to wsadzę go na konia i każę mu galopować o dziwo zamknął się. Na jazdę wpadła Ania z rodzicami dzięki czemu ich poznałam. Jego mama jest cudowna i straszni miła, bardzo fajnie mi się z nią gadało. Jej ojcu specjalnie nie przypadłam do gustu. Trudno. O 13 byłam w domu. Wzięłam szybki prysznic. Potem zaczęłam piec to ciasto. Zrobiłam masę czekoladowo śmietankową. umieściłam ją w tortownicy. Po 40 minutach zaczęłam ozdabiać tort. W wokół niego postawiłam kit katy a na wierz wysypałam z 4 duże paczki M&M  i przewiązałam tort różową wstążką. Poszłam do mojego pokoju  i przebrałam się w biały top sportowy odsłaniający mój kolczyk w brzuchu o kształcie wilka.  Szare dresy i trampki. sport Zaprosiłam Jacka<Dżeka>  na rozgrzewkę po 2 godzinach treningu dosłownie błagał mnie byśmy już skończyli. Cat: To co księżniczka daje radę a taki chłopczyk jak ty nie? oj – uśmiechnęłam się  zwycięsko Jac: tak nie daję już rady wygrałaś! Cat: Tylko pamiętaj jak dziś się schlasz to jutro na pobudkę masz takie coś. Dzisiaj były podstawy judo  a gdzie dopiero technika?Ale nawet dobrze radzisz sobie z mieczem Jac: Dzięki Wróciłam do mojego pokoju i spojrzałam na zegarek 16: 20 za 10 minut ma być Avril <tak miała przyjechać szybciej ale jej się nie udało > Podeszłam więc szybko do szafy  i szukałam czegoś na sylwestra <nie chce mi sią opisywać, przepraszam.Więc proszę  byście popatrzyli w link, ps. To co wygląda jak spodnie to rajstopy >Na sylwestra CAT ok. Mam ubranie, zawędrowałam więc do pokoju by zobaczyć jak udało się chłopakom przenieść kanapę. Przenieśli ją pod okno, zajmowała całą ścianę. Ale dzięki temu praktycznie cały salon był wolny. Pod ścianą naprzeciwko postawili stół gdzie postawili różne żelki chipsy itp. W rogu salonu postawili dwie lodówki podróżne z alkoholem. Dobrze się spisali.  Usiadłam na kanapie i zadzwonił dzwonek do drzwi jak na złość.Otworzyłam drzwi nie zdążyłam zobaczyć kto to bo od razu leżałam na ziemi Av: Cat!! Boże jak ja tęskniłam!! Cat: A Avril ja też!!! ale już zejdź ze mnie!! Av: Nie!! – dała mi całusa w polik – teraz już mogę zejść. Cat: Idź do pokoju na lewo tam jest mój pokój zrobiłam ci kilka wolnych półek a tu –pokazałam na pomieszczenie naprzeciw mnie - to toaleta Av: ok ja idę się wykąpać *****2 godziny później***** Av: Cat!! Ja rozumiem że ty się przebierasz! Ale ja nie umiem podgrzewać zapiekanek w szybkowarze!! ro: No Jezu patrz ja ci pomogę!! Av: Rozalia nie ma takiej opcji!! Roz: No daj mi to! Av: Nie – chyba zaraz do nich pójdę – AŁAAAAA!!! Kiedy usłyszałam krzyk byłam już ubrana a pozostało mi jedynie wyprostować i zakręcić włosy <tak przód zakręcony lokówką, grzywka prosta i tył prosty ładnie to wygląda bo byłam sama tak uczesana na sylwestra > Więc zostawiając te sprzęty pobiegłam do kuchni, zobaczyłam tam Avril kucającą i trzymającą się za rękę. Popatrzyła na mnie jej oczy zaczęły robić się niebieskie, zaczęła drżeć jej warga. Ona zaraz zamieni się w wilka! ona jest po prostu wściekła! Cat: * Avril uciekaj do toalety zaraz przyjdę * Av: *Spróbuję!*- i w tym momencie uciekła do toalety a ja podbiegłam do Rozy. Roz: Ja nie chciałam jej nic zrobić! Cat : Nic jej nie zrobiłaś, ona po prostu pobiegła zanurzyć to pod zimną wodą – zgrabnie skłamałam –nie martw się –uśmiechnęłam się do niej i nastawiłam zapiekanki. Następnie pobiegłam do toalety zastałam tam Avril siedzącą na sedesie, uklękłam i złapałam ją za tą rękę którą właśnie się oparzyła rana wrzała czyi się goiła po minucie nie było śladu. Cat: Wszystko ok?-zapytałam z troską Av: Tak już tak po prostu się wkurzyłam. -prychnęła Cat: teraz się uspokój, najlepiej idź do mojego pokoju i nie wychodź z tam tond aż cię  nie zawołam ok?? Av: OK – i wyszła a ja spokojnie skończyłam moją fryzurę i makijaż Gdy byłam gotowa wyszłam z toalety i poprosiłam Avril by mi pomogła w rozstawianiu, co prawda Rozalia prawie to zrobiła ale miałyśmy jej pomóc. Gdy skończyliśmy przyszedł Kastel i Lysander zaraz po nich przyszła Violetta, Alex i  Armin . Każdy coś przyniósł, wiec w krótce nasz stół był zastawiony aż po brzegi i sama lodówka też. Pieski jeszcze zamknęłam z wodą i jedzeniem w moim pokoju by się nie bały petard. A z mojego pokoju wzięłam jeszcze jedną rzecz. CaT : To co zaczynamy imprezę? – powiedziałam i  pomachałam 2 woreczkami jeden był z zieloną substancją a drugi z białym proszkiem.. Kas: O nie grzeczna dziewczynka haahahah… VioL: J-ja d-d-dziękuje … Roz: Ej Wiolka nie pękaj.- Rozalii aż oczy  się świeciły  Lys: Wiecie że to nie zdrowe i nie legalne? Ken: Lys nie mów mi że pierwszy raz weźmiesz Av: Kto ma lufkę? Cat: JA hahha dobra to dla Violki i Lyśka Amfa bo słabsza. Kas : Dobra dawaj ja ubiję – rzuciłam mu worek i naczynie a sama podeszłam do bliźniaków, Wioletty i lyandra by pokazać im jak się wciera  amfetaminę. I tak zaczęła się impreza. Mi pozwolono wziąć pierwszego bucha, bo niby mam najsilniejsze płuca. Włączyliśmy muzykę i stwierdziliśmy że gramy w grę karcianą,,oszust’’ oczywiście jak komuś nie udało się oszukać i musiał brać wszystkie karty to nie obeszło się bez wyzwisk w stronę osoby która odkryła oszusta, wyzwiska były różne np. Wioletta nazwała Kastela,,Zenek z Japonii ’’ Avril od Alexa dostała Adrian, przez to pomiędzy nimi wybuchła 3 wojna światowa. Skończyło się tak że Avril siedziała dosłownie na Alexym <a siedzieliśmy na ziemi >  Było to prześmieszne. Chyba tylko ja i Armin korzystaliśmy zwykłych wyzwisk  jak :,, Ty frajerze jebany / nie doruchany ’’. Wygrał Jack. Stwierdziliśmy że zjemy tort, był pyszny. I poszła pierwsza butelka wódki. Jack upierał się że też chce ale mu nie daliśmy, choć pewnie jak nie patrzyliśmy to sam sobie wziął bo po zerowej chodził zygzakiem. No ale nie byliśmy aż tacy źli Ken pomyślał o niej i o Wiolce kupił im piwo,, desperados ‘’ które jest mało alkoholowe.  Po kilku piwach nawet Violetta i Lysander się rozkręcili. O mały włos Alex nie rozbił sobie głowy, w ostatnim momencie złapał go Kentin. Prawda była taka że Alex zaczął pic już na,,zgon’’ <zgon – picie aż do nieprzytomności > Więc położyliśmy go na łóżku Jeka <ma on pokój z Kentinem, >.  Następnie pograliśmy w kenta < potem wyjaśnię.> grę skończyliśmy po 2 godzinach i też nie obeszło się bez krzyków. Była 23: 30 od godziny trwały już dzikie tańce poszłam się napić. Wlałam sobie do szklanki wódkę i kolę ktoś mnie złapał za ramię a ja odruchowo odwróciłam się i wylałam brązowy płyn na Kastela. Kas: Cholera! Cat: chodź zmyję ci to – złapałam go za rękę i zaprowadziłam do mojego pokoju – ja pójdę po koszulkę dla ciebie – tak jak chciałam zrobiłam i zaprowadziłam kastela do toalety –Masz załóż to może być za duża Kas: Dzięki Z.B.U.U.KU -czuję to  20embed/h1XTcLaSUcY0 <proszę posłchajcie, najlepiej włączyć to i czytać :D> Odwróciłam się do zlewu by zaprać plamę, spojrzałam do góry na zegar 23;59. Odwróciłam się do Kastela, nie zdążyłam nic powiedzieć po ten mnie pocałował. Oddawałam każdy jego nawet najmniejszy namiętny pocałunek. Jedną rękę wplotłam w jego włosy a drugą położyłam na jego karku. W uszach usłyszałam hałas petard, lecz nie przerwałam pocałunku. Czułam się wręcz magicznie. Nic się nie liczyło tylko ja i on, tylko MY. Kastel powoli odsunął swoje usta od moich, otworzyłam oczy. Kastel się uśmiechnął a ja przywarłam moim ciałem do jego, przytuliłam się jak naj mocniej mogłam. Odkleiłam się i uśmiechnęłam się blado, spojrzałam na zegarek 00:02 Cat: To był najlepiej zakończony i najlepiej rozpoczęty rok w moim życiu – w uśmiechu pokazałam moje białe zęby – idziemy? Kas: Tak – też się uśmiechnął i złapał mnie za rękę Cat: NAJLEPSZEGO  W NOWYM ROKU!!!!!!!!!!!!!!! Roz/ Av/Vi/ Jac./Lys/Ken/ Ar: NAJLEPSZEGO AAA!! Ubraliśmy się w kurtki i buty, zeszliśmy na dół by puszczać petardy.  Fajerwerki były piękne. Różnobarwne wybuchy. Ktoś  zasłonił mi oczy. Nie chciało mi się już bawić w podchody. Odwróciłam się i zobaczyłam Jackoba uśmiechnął się i wpił mi się w usta.Pocałunek nie trwał długo może 12 sekund ale był przepełniony uczuciami takimi jak, tęsknota, miłość, wrażliwość a za razem łapczywość. Ten akt trwałby jeszcze dłużej gdyby ktoś nie rzucił szklanej butelki o ziemię która się rozbiła. To był Kastel uciekł. Rzuciłam się za nim w pogoń złapałam go na polanie gdzie na szczęście nikogo  nie było. Cat: Kastel co ty odpierdalasz!? Kas: A ty co? 4 minuty temu całowałaś się ze mną a teraz z nim! Cat: On mnie zaskoczył!!Co miałam zrobić?! Kas; Odepchnąć go? cokolwiek? Cat: Kastel to nie moja wina …. Kas: Łatwa jesteś.-powiedział z jadem w głosie – naprawdę jesteś łatwa – w moich oczach pojawiły się łzy.Na moich rękach zaczęły pojawiać się czarne linie. Zaczęłam się trząść, ale  w jednej chwili opanowałam przemianę i wyrzuciłam z siebie wszystko na co on zasługiwał. Cat: Ja jestem łatwa?! To raczej kurwa ty jesteś łatwy! wystarczyło kilka słodkich słówek, pożyczenie kilka szlug i już się na mój widok śliniłeś co?! I myślałeś pewnie,,Jestem taki boski każda laska ślini się na mój widok  A ja ją poderwę ’’  Wiedziałam to Roza mnie ostrzegła. Grałam w twoją grę … Nigdy nic do ciebie nie czułam. Prawda myślałam że jesteś spoko kumplem. Znam cię miesiąc jak mogłeś nawet pomyśleć że mnie poderwiesz co?-padłam na kolana, zaczął padać ulewny deszcz zasłaniający moje łzy. -  Przelizałeś się ze mną 2 razy i co myślisz że jestem twoją własnością? Kas: Nie pogarszaj swojej sprawy. Udowodniłaś właśnie że jesteś jeszcze łatwiejsza. U dziewczyn zawsze jest tak że jak się z kimś przeliżą to myślą, że chodzą z chłopakiem, a u ciebie tak nie jest Cat: Widzisz jestem inna. Kiedyś  taka byłam ale coś mnie zmieniło.-wstałam z kolan i stanęłam twarz w twarz z nim   Kas: No co się takiego stało – powiedział z pogardą Cat: Powiem ci bo uważam że zrozumiesz. Mój były chłopak popełnił samobójstwo………. A ja nigdy sobie tego nie wybaczę!!Rozumiesz to? Kochałam go najmocniej na świecie, był jedynym moim oparciem i się zabił.To moja wina ja go nie powstrzymałam. –przygryzłam wargę – to moja wina, nigdy sobie tego nie wybaczę …… Kas: Catlyn..-powiedział łagodnie i złapał mnie za rękę, wyrwałam ją niemal natychmiast Cat: Zostaw mnie!!!! Kas: Catlyn przepraszam..- spotulniał – przepraszam nie wiedziałem …. Cat: A co może teraz jak jest chwila wyznań i rozpierdoliłeś mi całego sylwestra może powiesz mi jeszcze że się we mnie zakochałeś?? Kas: ……….-nie wiedział co odpowiedzieć, aż się zarumienił Cat: *podeszłam i oparłam moje ręce na jego klatce piersiowej, ten się uśmiechnął –jesteś zwykłą kurwą, mendą społeczną –wyszeptałam – nie chce cię nigdy więcej widzieć na oczy!- odepchnęłam go z całej siły, przewrócił się aj a rzuciłam się w szalony bieg. Dobiegłam na sąsiednie osiedle  zobaczyłam Roki. Dziewczynę której nienawidziłam z całego serca była po prostu głupia suką. Miałam teraz to gdzieś, przykucnęłam i płakałam dalej. Rok: Co chłopak cię rzucił? Cat: A nie wiesz że nie chodzi się samemu po osiedlu? Rok: Co mi grozi? haha Cat *szeptem* DISILLUSION – wyjęłam sztylet z buta – kto ci grozi? ja- rzuciłam się na nią z nożem.Wyżyłam się na niej,dostała chyba 5 ciosów może więcej miałam to w dupie znowu użyłam zaklęcia by mój miecz, sztylet i kastet był znów  nie widoczny. I po prostu biegłam, na krańcu miasta zamieniłam się w wilka i biegłam dalej miałam na wszystko wyjebane. Chciałam z tam tond uciec. Biegłam, biegłam i biegłam. poruszałam się głównie lasem więc nikt chyba mnie nie widział, z resztą  Nic się nie liczyło musiałam po prostu poukładać myśli, musiałam odpocząć. Mam nadzieję że warto było czekać. Jeżeli tak to dziękujcię temu panu Z.B.U.K.U. 20embed/FQFG7CK5zgc0 Pisanie tego  rozdziału szło mi jak krew z nosa, więc proszę o wyrozumiałość.

Rozdział 9 (sty 15, 2014) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

Od Autora: Powiem tak, rozdział jest Ch****y ;3. Nic specjalnego się nie dzieje i wiem że to jest moja wina, ale zwalę to na problemy w klubie sportowym. Ale wróćmy do rozdziału. Na pewno jest pełno błędów ortograficznych! Uprzedzam, bo cały czas je poprawiałam aż w końcu siły nie miałam. Jeżeli następny rozdział wyjdzie tak jak ja chcę to może trochę się zadzieje. Nw kiedy będzie next. Ale mam nadzieje, że moje wypociny wam się spodobają. No nic zapraszam ;D Na ustach poczułam wodę, dzięki czemu się obudziłam. Wstałam do pół siadu więc mogłam się rozejrzeć w około. Byłam w lesie, leżałam na mokrej, brudnej i zimnej ziemi.Nagle uderzył we mnie silny ból głowy, gorszy niż po kacu. Starałam sobie coś przypomnieć  ale nic nie przyszło mi do głowy. Poczułam szelest liści i wiatru. Instynktownie zagarnęłam włosy za ucho by móc lepiej słyszeć napastnika. I nagle stanęła przede mną piękna złotowłosa dziewczyna która miała czarne końcówki i  tego samego koloru oczy. Była to Nikita nimfa leśna która miała nadprzyrodzone moce. Jej ojciec był diabłem a matka zaś aniołem dlatego była piękna jak i nie molarna. Dziewczyna usiadła na kamieniu i bacznie mi się obserwowała. Cat: Dlaczego mi się przyglądasz? – spytałam nie pewnie Nik: Bo lubię patrzeć na osoby które mają więcej rozumu niż szczęścia – powiedziała lekko – nie pamiętasz co się stało prawda,? nie wiesz gdzie jesteś? Czego się dopuściłaś i jakie poniesiesz z tego konsekwencje.. Nie pamiętasz tak samo co się działo z Kastielem pod twoją nie obecność. heheh od czego tu zacząć?- zaczęła chodzić w wokół mnie. – A może nic ci nie powiem.MOŻE pozostawię tobie to do odkrycia? Jak uważasz ….?? Może film o tym powstanie co? Nie będziesz oglądać?tytuł to,,Oszukać przeznaczenie’ Więc już nie mędrkuję pokażę ci drogę jak brak kadrowych, niechętnie pomogę. Po pierwsze nie jestem Nikita to tylko skrót od imienia Nikkifortis. Usiądź bo trochę to zajmie.. – usiadłam na ziemi dziewczyna zrobiła to samo a mnie przeszywał dreszcz jej spojrzenia. – Do którego momentu pamiętasz? Cat: Pamiętam jak pocałowałam się z Kastielem w toalecie, potem zeszliśmy na dół tam pocałował mnie z zaskoczenia Kevin, potem pokłóciłam się z Kastelem uciekłam.. I i zadźgałam jakąś dziewczynę … Nik: Nie zadźgałaś jej. Cat: Co? Nik: Prawda jest taka że ta dziewczyna nie żyje. Ale ty zadałaś jej 2 ciosy nożem. Twoją robotę dokończył jej były chłopak który ją zgwałcił.Nie zabiłaś jej ale zapoczątkowałaś cierpienie.Może zacznę od tego ile cię nie ma w domu co? Dziś jest  24 stycznia 2014 roku. Znajdujesz się we Francji. Cat: Co się stało potem z Kastielem? Nik : Kastiel zaczął się staczać. Pije, bierze. Obwinia się o to że zniknęłaś Catlyn  ja rozumiem że on ciebie zranił. Powiedział że jesteś łatwa ale to było w przypływie złości.On cię kocha, Catlyn. Tylko ty możesz go uratować, masz misje. Ale teraz zastanów się  co dla ciebie Kastiel zrobił ile miałaś z nim dobrych i złych chwil znasz go 3 miesiące. Ale teraz się zastanów czy nie zależy tobie na nim? Czy nie zabolały cię jego słowa. Czyżby nie spłynęła nawet jedna łza po twoim licu gdy cię obrażał? Czy on na serio nic dla ciebie nie znaczy? Czyżby ta misja nie stała się zbyt osobista. Zastanów się.. Zamknęłam oczy  przez myśli przeszły mi wszystkie momenty z Kastielem. Te dobre i te złe. A niektóre były czarno białe. Np. moment kiedy Daniel splótł moje i jego ręce, sytuacja na polanie i nie wiem dlaczego wspomnienie z toalety było tego samego koloru. Przypomniały mi się święta, to jak robiliśmy kakałko u Kastiela, jak demon bawił się z Lakszmi i Brutusem, momenty kiedy na przywitanie i na pożegnanie przytulałam się z nim też były czarno białe. Moment kiedy spaliśmy razem na kanapie. Nikk: A teraz przypomnij sobie momenty z Danielem Ta sama sytuacja. Znów zamknęłam oczy i znów na myśl przyszły mi wspomnienia ale wszystkie były kolorowe. Sytuacja jak Daniel złapał mnie za rękę. Wspomnienie jak uczyłam go jeździć. I jak się poznaliśmy, jak odprowadził mnie do domu. Mało tego było Nikk: A teraz z  Kevinem – powiedziała coraz spokojniejszym głosem Nie otwierając oczu wykonałam polecenie.  Zobaczyłam nas na ujeżdżalni z Ann. Nas w kinie jak mówił mi że jestem nie możliwa. Potem jak mnie odprowadził do domu. A ostatnie wspomnienie było czarno białe a  mianowicie jak mnie pocałował. Nikk: Dobrze a Teraz przypomnij sobie Melchiora Cat: Kogo?- zapytałam z niedowierzaniem – niee… Nikk; Tak – ryknęła na mnie. Wzięłam głęboki wdech, zamknęłam oczy i przywołałam wszystkie wspomnienia. Wszystkie te lepsze i te gorsze. Pierwsze co przyszło mi na myśl to jak poprosił mnie o chodzenie i nasza pierwsza randka. Potem nasz pierwszy pocałunek podczas gry w butelkę pamiętam jak bosko się w tedy czułam. Następne wspomnienie był to nasz pierwszy raz. Potem pojawiło się wspomnienie czarno białe kiedy się kłóciliśmy, kłóciliśmy się w tedy jeżeli dobrze pamiętam o chłopaka który mnie podrywał a ja sobie nic z tego nie robiłam. Następne wspomnienia były kolorowe jedno było jak Melch siedział na łóżku oparty o ścianę a ja leżealam i trzymałam głowę na jego brzuchu a on gładził mnie po głowie.  Następnie pokazało się wspomnienie silniejsze od reszty, po moim policzku spłynęła łza.Znałam za dobrze to wspomnienie, nie chciałam znów na nie patrzeć ale nie potrafiłam zatrzymać pędzącego wiru jakim jest magia wspomnień, a może po prostu ja nie chciałam? **WSPOMNIENIE** Cat: Melchi chodź!- rozbawiona krzyknęłam do chłopaka, chłopak podszedł i złapał mnie za rękę, następnie pocałował mnie w czoło – dzisiaj długo siedzieliśmy u Karola jest po zerowej Melch: I co z tego mamy, siebie nic się nie stanie ?? :Jesteś tego taki pewien? – z zaułków zaczęli wychodzić dobrze zbudowani mężczyźni. Otoczyli nas. Chłopak przyciągnął mnie do siebie. Melch: nie bój się-szepnął Cat: nie boję –odpowiedziałam. ??: No gołąbeczki, jak tam życie? Nie bójcie się my tylko chwile się z wami pobawimy i skończymy obiecuję – powiedział z cynicznym uśmieszkiem Cat: Czego wy chcecie – wyrwałam się z objęć ?? ; Czego pytasz? dobre pytanie?-podtrzymywał mój podbródek ręką – my chcemy tego chłopaka – wyrwałam mu się – jeżeli go zostawisz to nic się nie stanie tobie Cat: Czego wy od niego chcecie? ???;  Ktoś musi zapłacić długi  jego brata. Ich matka nie spisała się za dobrze. Melch: Co wyście zrobili z moją matką!? ???; A nic  takiego  hehhe nie cierpiała za długo – jednym susem chłopak znalazł się przy napastniku i chwycił go za kołnierz. Tamten go uderzył I Melchior kulił się na ziemi z bólu – odważny jesteś. Ale nie powinieneś. A tobie dziewczynko radzę uciekać bo i tobie stanie się krzywda Cat: Nie … Mel; Cat uciekaj ja dam se radę! Cat: Nie.. Nie zrobię tego … - powiedziałam obojętnie ??: Oj dziewczynko złe posunięcie. No to co koledzy, dzisiaj w nocy mamy zabawę. A jak będzie się rzucać poderżniemy jej gardło i najwyżej wyruchamy jej zwłoki.- przywódca gangu złapał mnie za rękę. Cat: Nawet nie wiesz jaką głupotę zrobiłeś łapiąc mnie za rękę ??: A co jakiegoś syfa dostanę?? heheh Cat: Nie ale źle skończysz.- obróciłam się do niego tyłem i wykonałam rzut soina-ge <jak ktoś zainteresowany to zobaczcie w necie, mi się nie chce tłumaczyć > ten leżał na ziemi  oszołomiony Reszta gangu : Nie powinnaś tego robić Cat: Na serio? GANG: Tak! – faceci teraz okrążyli mnie zbliżali  się coraz bliżej zaczęłam się martwić wyciągnęłam z pochwy <pokrowiec na miecz bez skojarzeń!! >miecz  ci się na chwile wycofali ale potem znów napierali. Jeden prawie mnie złapał za włosy  odcięłam mu rękę ten zaczął krzyczeć następny dostał w nogę, trzeci w okolice szyi a czwarty z kijem bejsbolowym rzucił się na mnie wiec zamachnęłam się mocniej mieczem i obcięłam mu głowę a dodatkowo mieczem przeszyłam jego ciało. – Dobra my zajmijmy się chłopakiem jest w szoku nie będzie się bronił! Szef gangu : Nie ja go skopię  a wy na nią!!- rzucili się na mnie wszyscy na raz, przygnietli mnie swoim ciężarem dostrzegłam Melchiora był przerażony spojrzałam mu w oczy i krzyknęłam Cat: Melchior Przepraszam!!!- zamknęłam oczy wybudziłam w sobie wilka otworzyłam powieki by pokazać je  mojemu chłopakowi –przepraszam – zamieniłam się w wilka.  Gang: O ja pierdolę!!! Co to kurwa jest!!!- bali się wyczułam to zaczęli uciekać jednym skokiem znalazłam się przed nimi i zagrodziłam drogę.. szef: To był zły pomysł!! Ja pierdolę przecież to jest większe od niedźwiedzia! OO bożę!! Skoczyłam na tego ich całego szefa zaczął machać rękami chwyciłam go do pyska i zaczęłam powoli zaciskać zęby słyszałam chrupot łamanych kości. Ten cały czas krzyczał było to denerwujące, więc zamachnęłam się i wyrzuciłam go na ścianę. Nie trzeba było więcej. Stanęłam jakbym miała zaraz skoczyć i ostro warknęłam. Tamci uciekli. Podeszłam ostrożnie do Melchiora ten zemdlał  wzięłam go ostrożnie do pyska i pobiegłam do jego domu. Gdy znaleźliśmy się na miejscu wskoczyłam do jego pokoju przez otwarte okno. Położyłam go na łóżku przybrałam już normalną postać. Przykryłam go kocem, sama zeszłam na dół zobaczyć czy nikogo nie ma w domu w kuchni leżała karteczka o treści “ Synku jedziemy do pracy będziemy  w Polsce. Mamy tam zbudować wieżowiec. W kopercie masz pieniążki, jesteś pełno letni zadbasz o siebie. Mamy nadzieję że nic ci się nie stanie. Pozdrów Catlynkę!!<Kejtlinkę!> PS. Mamy dużo tam roboty może nas nie być bardzo długo. Pozdrawiamy Mamusia i Tatuś ;* ” Mimowolnie się uśmiechnęłam. On miał rodziców ja nie. Zawsze podczas świąt Ashton jechał do rodziny, niestety jego rodzice w zeszłym roku zginęli. Avril dostawała od nich pocztówkę a ja nic. Zawsze byłam sama na tym świecie. Nigdy nikogo nie obchodziłam. Mogłam robić co chciałam. Tylko policja mnie lubiła … Często mnie łapali np. za przeklinanie w miejscach publicznych, a palenie czy picie alkoholu. Ale jak zaczęłam się spotykać  z Melchiorem to skończyły się moje występki i siedzenie na policji. No cóż koniec rozmyśleni. Poszłam spać. Następnego dnia Zrobiłam śniadanie i poszłam z nim do pokoju. Talerz położyłam na biurku. Usiadlam na krańcu łóżka pocałowałam Melchiora w czoło, wstał i usiadł oparty o ścianę. Mel: Cat ja jestem pojebany ja myślę że ty jesteś Wilkołakiem i umiesz walczyć mieczem. –patrzył na mnie jak na pojebaną Cat: Melchior posłuchaj mnie –złapałam chłopaka za rękę. – Masz rację. Ja jestem wilkiem i potrafię walczyć mieczem czy inną  białą bronią Jestem wilkiem  z plemienia Quilete czyli jestem czystej krwi. W naszym rodzie mieszkam od 3 roku życia. Nasz ród ma chronić ludzkość przed niebezpieczeństwem. Mel: Kłamiesz, chcesz ze mnie debila zrobić – wyrwał moją rękę –jak możesz po 2 latach związku! Myślałem że coś dla ciebie znaczę! Rozległ się dźwięk telefon Melchiora dzwonek nie dawał spokoju i cały czas leciała muzyka paktofoniki ,,Mam jedną pierdolną schizofrenię, Zaburzenia emocjonalne, proszę puścić to na antenie …’’ Cat: Odbierzesz to, to  wyjdę! Melch: I  tak mnie oszukujesz możesz iść Cat: Czemu miałabym oszukiwać cię w takiej sprawię?NARA – ten tylko odwrócił wzrok – kocham cię –wyszeptałam i wyszłam z pokoju dałabym sobie głowę obciąć że słyszałam jeszcze,,ja ciebie też.’’ Następne wspomnienie było czarno białe było to wspomnienie kiedy ja znalazłam Melchiora zakrwawionego w wannie. Obok niego pojawił się fioletowy duszek z jego postacią. Tylko wilki widzą takie małe osoby <czasami> jest to oznaka że osoby nie idzie już uratować. Tak samo jak wilki się skupią potrafią  zobaczyć ślad zapachu. Taki kolorowy dym oznaczający różne aury. Ale o tym potem. Duszek pokazywał mi znaki, prosił o wolność. Cat; Kocham cię, na zawsze.-wyszeptałam ze łzami w oczach, następnie pocałowałam chłopaka i wgryzłam się w jego szyję ssałam jego krew cały czas płacząc. To był najgorszy dzień mojego życia. Wspomnienia się rozmyły. Siedziałam znów w tym lesie  Cała zapłakana.Na brudnej i zimnej trawie. A przede mną klęczała Nikifortis Cat: Dlaczego to zrobiłaś!! Co dlaczego!?- odepchnęłam ją upadła a sama wstałam Nik: Ja chciałam ci po prostu udowodnić kto był najważniejszy, a kto teraz jest najważniejszy. –powiedziała spokojnie Cat: Nie rozumiem cię.- złapałam się za głowę Nik: Powiem inaczej. Jeżeli teraz podejmiesz złą decyzję możesz wszystko zjebać, ale ja na twoim miejscu nie wybaczałabym tak szybko Kastielowi. Niech się pomęczy. Tylko nie zapomnij do niego wpaść jak wrócisz bo on dostanie zapaść. A jeżeli chodzi o Kevina … Wiesz że umiem przewidywać przyszłość. Ale może trzeba najpierw kogoś zranić  by móc z nim wieść szczęśliwe życie? – puściła mi oczko – musisz wracać inaczej nie zdążysz do Kastiela i na radę.To znaczy rada jest za 3 tygodnie ale jakoś nie wierzę ci że dotrzesz do domu szybko jeżeli cię nie pośpieszę. Cat: Dziękuję Nik: Masz – podała mi przepiękną złotą bransoletę – noś ją w ważnych sytuacjach. Broń borze codziennie bo zdziczejesz.! A jeśli nosisz tą bransoletkę to nie boisz się ognia i możesz nim kontrolować. Taka dodatkowa moc. Cat: Dziękuję, sorry że pytam ale masz coś do jedzenia? Nik: Tak oczywiście zaraz ci coś dam. Ale jeszcze chciałam się zapytać czy wiesz że masz prawdziwy charakterek wilka? Cat: Nie,,, dlaczego niby? Nik: BO jak miałaś szał wilka i chyba 7 dni nic nie jadłaś, przechodził tędy człowiek. Co prawda rzuciłaś się na niego ale w ostatniej chwili ogarnęłaś się i go nie zjadłaś ani nawet nie ugryzłaś. To oznacza że jak pierwsze wilki potrafisz polować. I oznacza też że masz dobre serce – złapała mnie za rękę i uśmiechnęła się ciepło – masz –podała mi jedzenie – nie zapomnij o mnie proszę.. I kieruj się na południowy zachód szybciej. Cat; Dziękuję za wszystko! Nigdy nie zapomnę obiecuje!! Do widzenia! Nik: Żegnaj! I ruszyłam. Tak jak mówiła Nikki tamtą drogą szybciej w domu byłam 27 stycznia. Z tego co mogłam wywnioskować było wczesne popołudnie. Upewniłam się że nikogo nie ma w pobliżu i wskoczyłam na blok. Dalej tak już tylko do mojego wieżowca. Kiedy znalazłam się na nim otworzyłam drzwi i weszłam do środka.

Rozdział 10 (sty 26, 2014) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

Ok, przepraszam że tak długo czekaliście. Na końcu jest wyjaśnienie i proszę <zależy mi  byście przeczytali Ok? Tekst piosenki napisała Amfa i Tali. Słuchajcie z muzyką <pisałam dla czego warto, pod główną tabelką!> I zapraszam do zakładki "Bohaterowie" Zdjęłam buty i natychmiast wbiegłam do  pokoju zrzucając z siebie  tą nieznośną sukienkę i rajstopy. Brr! – pomyślałam. Wzięłam pierwsze lepsze ubrania i weszłam do toalety. Stwierdziłam że wejdę na wagę - 50 kg takie cyferki na niej zobaczyłam. Nonono schudłam aż 5 kg ale i tak jestem cholernie gruba. Weszłam pod prysznic.Mogłam dosłownie policzyć wszystkie moje żebra. No ale bez przesady że wiecie takie wychudzone same kości. Po prostu były widoczne ale nie jakoś szaleńczo, nie zwracając uwagi na  moją tęgą tuszę wróciłam do mycia się. Nawet nie wiecie jak miło umyć włosy po prawie 3 tygodniach przerwy. Umyłam się dokładnie i chyba po pół godzinie gorącej kąpieli, umyłam zęby i się ubrałam w  czerwoną bluzkę z prześwitującym tyłem. Zwykłe niebieskie rurki. Oczy pomalowałam na beżowo, wytuszowałam je potem tuszem i dopełniłam kredką. Usta pomalowałam na blado różowy. Stwierdziłam że pomaluję sobie paznokcie. Wybrałam biały lakier z kolorowymi wzorkami.  Kiedy wyschły poszłam do szafy i wygrzebałam naszyjnik z serduszkiem od Melchiora. Jak z nim byłam to nigdy się z nim nie rozstawałam. Nawet jak stanęliśmy do walki z wargami < złe wilki co podlegają gobliną. Miałam go pod zbroją. Założyłam go i postanowiłam że znów nigdy się z nim  nie rozstanę. Założyłam jeszcze bransoletkę i weszłam do salonu. Spojrzałam na zegarek 11;30. No ładnie. Odpaliłam telewizor i wskoczyłam na kanapę. Przyszły się połasić Lakszmi i Brutus. Cat: Przepraszam że przegapiłam jak dorastacie – dałam każdemu całusa w pyszczek – Jesteście trochę większe prawda? – bawiłam się z nimi do 12. Następnie poczułam niezmierny głód zajrzałam do lodówki. Co tam zobaczyłam? na środku środkowej półki stał sok pomarańczowy. A poza tym lodówka była pusta.Wzięłam go i wypiłam duszkiem spojrzałam jeszcze na termometr 23* Co wróć! w zimę 23 stopnie? No dobra. Wzięłam jeszcze torbę wpakowałam do niej kluczę, portfel i naładowany telefon. Nie brałam kurtki bo po co? Zamknęłam drzwi. Przechadzałam się przez park, a każdy patrzył na mnie jak na debilkę dlaczego? Bo miałam pełno tatuaży. No co na lewej ręce,na ramieniu > <wiecie gdzie no..> miałam dość duży i widoczny czarny tatuaż oznaczający moje pochodzenie <ród każdy ród  miał inny> Na tej samej ręce, na nadgarstku miałam wytatuowane po angielsku,,Bądź prawdziwa’’ A na obojczyku miałam wytatuowane, I'm strong for you’’ był to tatuaż zrobiony nie dawno dla Melchiora. Przejdźmy do drugiej ręki na nadgarstku był tatuaż no właściwie 2, połączone.Był to <nie umiem go opisać <nie znam tego słowa> no jak ktoś leży pod respiratorem i jest na monitorze pokazane jak kreska jest od góry na dół to żyje a jak jest pozioma to zmarł. Właśnie z takich kresek robiło się serduszko. A obok niego 2 czarne ptaki. Miały symbolizować że zawsze będę wolna ale nigdy nie uwolnię się od wilkołactwa.Potem obojczyk i znowu napis tylko tym razem "Never give up". Miałam jeszcze jeden tatuaż za uchem. Ale dzięki rozpuszczonym włosom nie było go widać. Pomyślicie pewnie, że jestem tak utatuowana i każdy się mnie boi. Wystarczy powiedzieć zaklęcie i dotknąć palcem tatuażu który ma być nie widoczny.Nie jest on usuwany ale zakrywany.A poza tym zazwyczaj noszę bluzę. Szłam dalej kiedy byłam już przy domu Kastiela ktoś mnie zawołał ???: Catlyn!! – odwróciłam się lecz nikogo nie widziałam znajomego. –stój – zatrzymałam się ????: Cześć – Stała przede mną Starsza kobieta i mężczyzna i jakaś młoda dziewczyna CaT: Dzień dobry – powiedziałam nie pewnie  i zmarszczyłam brwi kob: Ach ty nas pewnie nie poznajesz!! –podała mi rękę – Ja jestem Amanda to jest mój mąż Gienek a to jest nasza córka Ambar Cat: Miło mi poznać, ale przepraszam bardzo co ja mam z tym wspólnego? Men: Jeszcze nie rozumiesz? My jesteśmy twoimi rodzicami – rozszerzyłam oczy – przyjechaliśmy w sprawach służbowych do Barcelony. Cat: C-c-o? –wydukałam Kob: Miło cię widzieć.! Od razu cię rozpoznałam jak szłaś. Jesteś charakterystyczna.Ale nasza córka na szczęście nie jest wilkokrwista. Cat: Aha czyli ja jestem nie normalna –Stwierdziłam ironicznie Amb: No jak ktoś jest tak wydziarany to nie może być normalny.- kobieta zakryła ręką usta dziewczynki. A do mnie zadzwonił telefon. Cat: Przepraszam muszę odebrać Tel; Halo Catlyn czemu przez 3 tygodnie nie odbierałaś?!! Cat: Bo nie mogłam. Co chcesz Kevin? Kev: Chciałbym się spotkać, dzisiaj o 17;30 co? Cat: No to ok o 17;30 u mnie Kev: No to pa księżniczko Cat: Nie mów tak do mnie! – mimowolnie się uśmiechnęłam Kev: No proszę to taką radość mi sprawia, no księżniczko! No. Cat: No dobra ale robię to tylko dla ciebie, papa misiu! Kev: Pa!  Rozłączył się Kob: O nasza Catlyn ma chłopaka. Cat: Nie Nazywajcie mnie,, Naszą ‘’, do widzenia państwu. – nie czekając na odpowiedź odeszłam. Słyszałam że nadal tam stali. Podeszłam do drzwi Kastiela. Były otwarte. Weszłam. W cały domu był odór jak na spelunie. Wszędzie  walały się butelki po piwie i wódce. Poza tym wszędzie leżały woreczki i lufki. No to ostro zabalował. Weszłam po schodach do pokoju Kastela. Spał, otworzyłam okno ponieważ tam też waliło. Ogarnęłam chociaż  trochę jego pokój. Po kilku minutach chłopak się obudził i usiadł na skraju łóżka przecierając twarz. Stałam oparta o białe drzwi a mój kolega dopiero po minucie mnie zauważył, i patrzył na mnie jak na ducha. Kas: C-Catlyn?  Co ty tu robisz? Cat:  Słyszałam że się staczasz. Właśnie widzę.  I słyszałam że niby przeze mnie – Powiedziałam bez emocji Kas: Nie, ja się nie staczam! Czemu tak długo cię nie było, prawie miesiąc! Wiesz jak ja się martwiłem myślałem że to przeze mnie! Cat: Acha czyli przeze mnie się stoczyłeś. Nie to nie przez ciebie. Nie martw się, miałam swoje powody. – powiedziałam z kamienną maską – nie martw się.Tylko o jedno proszę cię.. Kas: *wzdrygnął się * Cat : Nie daj się. Walcz.Nie  staczaj  się. Pa – powiedziałam chłodno. Wróciłam do domu a tam zastałam tylko dwie karteczki informujące o tym że nie będzie moich kolegów przez weekend. Chociaż dobrze że każdy wziął po psie. Zadzwonił mój telefon na wyświetlaczu Alexy, co on ode mnie  może chcieć? Alex: Catlyn!! Cholera jasna wiesz jak się martwiłem? Cat: Ta, mów co chcesz.. Alex: Słuchaj, potrzebuję ciebie wieczorem! Ja i Armin!! Ale ubierz się na sportowo ok? Cat: Jasne. Ok nie ma sprawy. Alex: to o 18;30  będziemy po ciebie Pa –rozłączyłam się. Zaszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę. Zjadłam ją i poszłam do pokoju gdzie miałam ciuchy. Wybrałam czarne alladynki i czarną bluzkę opadającą na jedno ramię założyłam pod to stanik sportowy a na nogi wybrałam czarne trampki.Połozyłam ten zestaw na łóżku  Spojrzałam w telefon godzina : 16;59. Zdążę pomyślałam. Chwyciłam w locie mój zeszyt z partyturami i udałam się do salonu w celu napisania jakiejś piosenki. Wzięłam długopis i zaczęłam pisać wszystko co we mnie było.  Wszystko co mnie prześladowało, wypłynęło ze mnie jak łza. W piosence były moje przemyślenia, zasady. Popatrzyłam na nią twardym wzrokiem. Poprawiłam niektóre słowa i stwierdziłam że będzie to duet. Pobiegłam do pokoju po laptopa, ustawiłam go na ziemi. I włączyłam jakiś bit. Naciskałam klawisze na klawiaturę pianina, po jakiejś chwili miałam gotową muzykę, zapisałam szybko nuty w zeszycie. zaczęłam grac wstęp, na początku powinna śpiewać inna osoba. No  trudno zrobię to ja. Chciałam już zacząć, gdy kto zrobił to za mnie. Nie przestawiając grać patrzyłam jak ta osoba zbliża się do mnie i siada obok mnie na krzesełku. <czytajcie z muzyką> 20embed/NIsggPDXGBM0 ???: Zamknij oczy będę mówił słów i tak nie widać. Najważniejsze niewidoczne jest - słyszałeś chyba. Odstawmy dzisiaj to co niepotrzebne i... ...zostawmy świat ten, chodźmy tam gdzieś, sami ja i Ty. Cat:  :Ty ???: Zamknij oczy będę mówił słów i tak nie widać Jestem tutaj, jesteś tutaj wszystkim dziś! Poczuj dotyk słów bo w nich zawarta prawda, chodź pokażę ci ten świat w zupełnie innych barwach. Cat:: Stoje sama - do mojej twarzy przylegają krople. ciemno wokół na dworze a ja stoję i moknę. Myślę o Tobie często, tak często że tracę oddech Może cofnę złe momenty, i zostawię tylko dobre Odpalę jedną fajkę, wpuszczę gówno w swoje płuca bo w tych czasach bez fajek ja się z domu się ruszam. Teraz zamknę swoje oczy powinieneś też je zamknąć Wyobraźmy sobie świat gdzie znika ten ból i zazdrość. Gdzie pieniądze to nie wszystko, a miłość prawda jest gdzie ludzie kochają się, każda chwila ma swój sens. Pokaż jednym palcem w którą stronę mam iść Bo jeśli mam żyć bez Ciebie, to ja już nie chce żyć. Teraz powrócę do realiów, niebo nocą pełne gwiazd. Wiem, że jeśli będę słaba na zwycięstwo nie mam szans. Wokół mnie nie ma ludzi, nie muszę nic tu udawać. Maluje świat w moje kolory w moich myślach - stoję sama. ?? Ref.Jak jest w życiu to Ty sam już dobrze wiesz jak. Jak narkotyk, miłość uzależnia. Wiele przejść trzeba, nie ma łatwo, wiesz mi. Co dzień zegnam, kolejny piękny dzień. Jak jest w życiu to Ty sam dobrze wiesz raczej. Ktoś nosi uśmiech na ustach mimo że serce płacze. Czasem ja też przed światem chowam się gdzieś i.. .. i wtedy zawsze znajdzie mnie ktoś komu zależy Cat: 2.nie ma sensu pomagać bo przecież kopna ciebie w dupę. parę sytuacji miałam i co? dostałam w dupę. Ludzie patrzą w Twoje oczy, obiecują mówią prawdę a po czasie wszystko widać, chyba tego nie ogarnę.  Od pocałunku śmierci dzieli nas nie duży krok sytuacje są wiem, chociaż nie wiadomo skąd. Nie zawsze kolorowo, nie zawsze jest wesoło Lecz musisz się nauczyć sięgać ponad chmury głową. Uwierz w to co nie widoczne chociaż miłe jest w dotyku Uwierz w to, co nie słyszalne, kieruj się potęgą zmysłów. Uwierz mocno w swoje serca, jaką miłość daje siłę Nie daj zniszczyć podłym ludziom, bo to przecież Twój wysiłek. A Teraz podejdź skarbie złap mocno mnie za rękę Schowajmy do plecaka miłość radość nasze szczęście Potrafisz uzależnić że przez Ciebie jestem ćpunem Szaleje w euforii przez Twój każdy pocałunek. Powiem Ci człowiek aby mieć druga osobę musisz starać się najmocniej, dawać to co dla niej dobre. Będę iść tą drogą która wije się jak wąż Chociaż bym miała kurwa w deszczu po szkle boso iść wciąż! ???: Ref:Wiele przejść trzeba, nie ma łatwo, wiesz mi, by dojść tam gdzie odpoczywają Ci co wiele przeszli. Wiele przejść trzeba, spójrz tu, tutaj każda z dróg, po które idziesz to nie ciepły biały miękki puch! Wiele przejść trzeba, nie ma łatwo lecz dasz rade. Uszy do góry i do przodu śmiało odważnie, jeszcze odważniej, bardziej odważniej, mimo wszystko, Chociaż byś miał kurwa w deszczu po szkle boso iść wciąż! X2 Zamknij oczy będę mówił słów i tak nie widać. Najważniejsze niewidoczne jest - słyszałeś chyba. Odstawmy dzisiaj to co niepotrzebne i... ...zostawmy świat ten, chodźmy tam gdzieś, sami ja i Ty. Zamknij oczy będę mówił słów i tak nie widać Jestem tutaj, jesteś tutaj wszystkim dziś! Poczuj dotyk słów to w nich zawarta prawda, chodź pokażę ci ten świat w zupełnie innych barwach. X2 Popatrzyłam na chłopaka. po moim policzku spłynęła łza, po niej następna. I każda kolejna zostawiała na moim policzku mokry mieniący się  ślad. -Dlaczego płaczesz? – spytał chłopak -bo ja nie chce,Ja nie chce się zakochać. przepraszam – powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka -Ja też się boję.. – ujął moja twarz w dłonie i namiętnie a zarazem delikatnie mnie pocałował – kocham cię!, rozumiesz? Ja pierdole. – wstał – Mówię to pierwszy raz dziewczynie! Od zawsze mi się podobasz.! Kurwa sorry – wybiegł z domu Cat: Ale Kevin – powiedziała słabo. Byłam w ręcz w szoku. Nie potrafiłam ruszyć się z miejsca. CO to kurwa było?! Kevin mnie kocha? ale jak! No  kurwa mac jak!? Nie ogarnęłam. Spojrzałam na zegarek za 5 minut będą bliźniaki. Pobiegłam więc do pokoju przebrać się w ten zestaw. Włosy związałam w wysokiego kucyka. Włożyłam do buta sztylet a do bluzy kastet. Bliźniacy przyszli po mnie. Zamknęłam dom. Zaprowadzili mnie na miejsce starej fabryki. Weszliśmy do środka. Jakiś gostek wyrobił mi identyfikator. No okej. Przeszliśmy przez stalowe drzwi, za którymi znajdował się wielki ring.Ring? po co im ring? W środku był wielki hałas. Stanęliśmy pod ścianą., Cat: Co to kurwa ma być?- zapytałam z irytacją? Arm:  Walki, Ale ; Jest nawet opcja walki na śmierć i życie.- powiedział podniecony. Cat: A j tu po co? Arm: Ja się będę bił chcemy byś popatrzyła. Cat: xd w czym się bijesz? Arm: Judo i trochę taekwondo. Cat: Zacnie zacnie. Przez megafon wezwali Armina do walki. Stanął na przeciw jakiegoś chłopaka. Walczyli zacięcie. W ostatniej sekundzie Armin padł. Znosili go lekarze. Stracił przytomność. Ale ocucili go brudnymi skarpetami Alexa. Wróciliśmy na miejsce. Oparłam się o ścianę i zapaliłam fajkę. Jakaś dziewczyna się na mnie cały czas patrzyła, nie patrzyła a w ręcz  mierzyła. W pewnym momencie nie wytrzymałam. Cat: Jeżeli chcesz znać mój rozmiar to się zapytaj a nie mnie mierzysz.! –powiedziałam cynicznie, ręce splotłam pod biustem ??: Gdybym miała jeszcze co  mierzyć. Dla ciebie nie ma tak wielkiego rozmiaru! Alx: Amber przestań! Cat: A to jest ta słynna Amber.! Ta dziwka i puszczalska co się zakochała w Kastielu.A on jej nie chce jak mi przykro …- zrobiłam mine zbitego szczeniaczka - A co do mojego rozmiaru.. Idź do okulisty bo nie widzisz że jestem chudsza od ciebie Amb: Tak?  ja jestem dziwką? To nie ja gram na 3 fronty.!- była już cała czerwona na twarzy Cat: Tak nie ty. Ty zmieniasz facetów jak rękawiczki. A mnie przynajmniej ktoś chce, a nie plastik fantastic. Amb: TY zachowujesz się  jak prostytutka! Cat: Ależ kochanie – złapałam ją za ramię- ciebie na mnie nie stać, więc nie jestem prostytutką – powiedziałam potulnie – kicia chcesz to zadzwoń do Kastiela. Może ci humorek poprawi Amb :Zadzwonię ale nie dla tego ze mi każesz – wyciągnęła telefon i zadzwoniła 2 razy, za każdym razem była poczta głosowa – pewnie śpi Cat: Tak, no to zobaczymy – wyciągnęłam telefon i po pierwszym sygnale odebrał. Tel: Cześć! Cat: No cześć, jak tam? – powiedziałam oschle Tel: Ej nie ogarniam, przed chwilą do mnie ten Dziwex Amber dzwonił   Cat: Sorry kończę Nara. Cat: I co nadal taka pewna siebie jesteś? Była w szoku. Wspięła się na ring, powiedziała coś na ucho spikerowi. Stanęła i się na mnie patrzyła. Spiker: A do następnej Walki prosimy Catlyn Blood! Stanie do walki z Amber Disponte!! Walka odbędzie się w ostatnim przedziale czyli śmierci i życia,  zapraszamy!!! Arm/alex: Co rzesz kurwa?! Nawet ja w tym nie startuję! Zamknij się!  Cat a masz broń. Czy ty w ogóle umiesz się bić? Cat: spokojnie – powiedziałam zaskoczona. Arm: Catlyn, ale Amber nigdy jeszcze nie przegrała. On zazwyczaj paznokciami atakuje. Cat: ok – zaczęłam się kierować w stronę ringu. Gdy tam trafiłam kazał nam wybrać broń. Amb: Kastet Cat: zły wybór. Ja biorę sztylet Spik: Kastet i Sztylet Cat: nie!, dziękuję!- schyliłam się i wyciągnęłam z schowka w bucie sztylet – mam swój. Spik: Czym walczycie? Amb: Kraw Mange – spojrzała na mnie z pod byka Cat: Dobrze Krav Manga Spik: Zaczynacie za 3 minuty! I w tym momencie cos we mnie zabuzowało. Na rękach zaczęły pojawiać się widoczne czarne żyły, paznokcie zaczęły mi rosnąć i dzięki telekinezie usłyszałam -*CATLYN!!! Gdziekolwiek  jesteś na świecie!! dziś jest pełnia!!! Uważaj! & Kentin ‘’ Dobra uważam że jak na przeprosinowy  rozdział starczy. Stwierdzam iż jest to "dobre gówno". Przepraszam, nie mam ostatnio ani czasu ani weny. Jeżeli uda mi się napisać wam rozdział do końca tygodnia to go otrzymacie <raczej tak ;D> W ferie? Nie macie za dużo na co liczyć. Ja się postaram ale nie obiecuję ;D Życzę udanych Ferii :D

Rozdział 11 (sty 31, 2014) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

O boże … Co ja mam robić? Podczas walki mogę się zamienić! <w pełnie wilki nie mają wyboru, muszą się zamienić > Ale nie odwołam walki, bo wyjdę na tchórza. Kurwa wołają mnie do walki. No trudno, najwyżej stanie się co ma się stać. Wyszłam na ring, w prawej dłoni dzierżyłam sztylet. Zaczęła się walka, puścili nam dodatkowo jakąś muzykę do walki. Nie pomagało, w ręcz przeciwnie, nie mogłam się skupić. Amber jako pierwsza zaatakowała, zgrabnie ominęłam jej cios. Drugą rękę złożyłam w pięść i z całej siły uderzyłam ją w brzuch. Ona zajęczała. Następnie kopnęłam ją w łydkę   skuliła się. Podniosłam ją za włosy. Trzymając jej  blond pukle, przyszedł mi do głowy fajny pomysł.Zamachnęłam się sztyletem i w jednej chwili oddzieliłam dość spory kawałek włosów od Amber. Puściłam je, a dziewczynie zaszkliły się oczy. Wstała. Zamachnęła się kastetem, Znów ja ominęłam a następnie wbiłam jej sztylet w brzuch i przekręciłam go wywołując jej dodatkowy ból. Padła na ziemię, ludzie krzyczeli,,Dobij ją!, Dobij ją! ‘’’ Dobić ją czy nie? Nie,nie mogę. Odwróciłam się na pięcie i  zeszłam z ringu. Zobaczyłam różowy dym, czyli aura. Pociągnęłam nosem, znałam ten zapach. Cat: Roza! – krzyknęłam i wybiegłam Biegłam długo za aurą i w ciemnym zaułku zobaczyłam Rozę którą otaczali mężczyźni.  I co ja mam zrobić? Sztyletem i Kastetem mogę sobie nie poradzić. Gdybym miała chociaż miecz. Cat: Ej wy debile!!! faceci: O chłopaki, patrzcie następna do wyruchania!! Zaczęłam w ich stronę biec, skoczyłam i zamieniłam się w wilka. Stanęli jak wryci, Rozalia upadła. Zawyłam ile sił w płucach, o dziwo odpowiedziały mi inne wilki. Warknęłam ostro w stronę facetów i pokazałam zęby. Zwiali. Wzięłam Rozę w pysk, delikatnie zaniosłam Rozalię pod jej drzwi. Pobiegłam w głąb lasu.     Około 6 rano  wróciłam do domu. Wzięłam szybki prysznic. Włosy wyprostowałam, zrobiłam zwykłe grube czarne kreski. Założyłam niebieskie rurki i zieloną bluzę opadającą na jedno ramie z motywem Marihuany i napisem,,Buds’’. Pod bluzę założyłam zwykłą czarną bokserkę . Wbiegłam do kuchni i wzięłam cały sok pomarańczowy do torby. Do torby spakowałam telefon, portfel, fajki i klucze. Założyłam trampki i wybiegłam z domu. W liceum byłam 15 minut później. Wbiegłam do Sali jako ostatnia czyli oczywiście spóźniona. - Księżniczka Catlyn Blood raczyła się w końcu pojawić w szkole? Cat: Tak raczyłam, A taka wiedźma  musi wszystko komentować – uśmiechnęłam się szyderczo i usiadłam w ostatniej ławce pod oknem. - A czy nie wiesz że nie nosi się bluz z takim motywem? Cat: Jakim – złapałam za bluzkę -  co pani tu złego widzi -Motyw  Marihuany, a co? – Do klasy wszedł Kastiel – O Następny spóźnialski! Siadaj z Catlyn! Cat: A co ja kurwa mać pani zrobiłam! -Dziewczyno nie przeklinaj! Przecież takie ładne dziewczynki nie przeklinają! Cat: A widzi pani, ja jestem wyjątkiem. – uśmiechnęłam się zwycięsko. - Koniec! Zaraz ściągniesz tą bluzę! A dziś twoje do twojej mamy~! Cat: A niech pani dzwoni i zapyta się jej co dziś na obiad! – rzuciłam.- Tylko jest jeden mały problem - Jaki? Cat: Ja nie mam mamy. -Ojca? Cat: nie - musisz kogoś mieć! Cat: A widzi pani. Nie mam nikogo. -To przecież bez rodziców jesteś nikim.!! Cat: ….- wstałam z ławki i podeszłam do nauczycielki zacwelowałam jej prosto przed twarzą <od autora:wiecie co to znaczy cwelować?? No nie?? -Co ty robisz -spytała oszołomiona -CAT: Nie pozwolę by ktokolwiek mówił że jestem nikim. A zwłaszcza taka dziwka jak ty. – odwróciłam się i chciałam wyjść -Gdzie  ty idziesz? Cat: Idę na fajkę za winklem. - Jeżeli wyjdziesz to pójdziesz do dyrektora. Cat: * Zacwelowałam jej z daleka i wyszłam * Wbiegłam do ogrodu. Usiadłam pod drzewem.. -Jak ona mogła tak o mnie powiedzieć!!! – wrzasnęłam, a łzy polały mi się z oczu – No kurwa mac jak! Wyciągnęłam z torby lufkę  i mały woreczek z zielona substancją. Wsypałam go do szerszej części lufki, ubiłam i podpaliłam. Zaciągałam się  i za każdym razem buch był mocniejszy od poprzedniego. Słuchają Z.B.U.K.A się uspokajałam. Po około 20 minutach słuchania muzyki, łzy przestały lecieć z moich oczu, lecz miałam je całe podpuchnięte Cat: Nie ważne gdzie, nawet gdy będziesz sam, trzymaj gardę wysoko i po prostu walcz,walcz,walcz! Nawet gdy czujesz strach,albo już nie masz sił, musisz dotrwać do końca choćbyś miał tu paść na ryj.-za rapowałam jak najlepiej umiałam. Poczułam znajomy zapach. I nagle coś przygwoździło mnie do ściany liceum. Pierwsze wrażenie to szok. Patrzyłam na Kentina jak wyciągnął zęby i warczy na mnie przytrzymując mnie jedną rękom Ken: Czemu ciebie do cholery tyle nie było!! Avril biegła za tobą ale straciła ślad. Gdzie ty kurwa byłaś!! Cat: - wywinęłam się w taki sposób że teraz ja go przytrzymywałam – Jestem, starsza i silniejsza, jestem dłużej w watasze i znam więcej sztuczek żeby  cię załatwić! Do mnie nie z kłami!Po pierwsze byłam w Francji, miałam szał. Nie czepiaj się. Masz słaby nosek braciszku  Wczoraj byłam w domu. I jeszcze raz wyskoczysz do mnie z kłami to ci je  powyrywam. Wisisz mi 7 zł za lufkę Ken: Bo ci ją kupię! A co ty w dilerkę wpadłaś? Cat: Spierdalaj..Albo sama cię z tond wywalę, ale na kopach. – warknęłam ostro przy okazji wyciągając kły.On zrobił to samo.- A przy okazji schowaj kiełki bo może ciebie ktoś zobaczyć -Warczeliśmy na siebie z 5 minut. Az Kentin uskoczył i pobiegł w stronę liceum. Przez radio- węzeł  Zostałam wezwana do gabinetu dyrektora. Nie chętnie się tam powlekłam. Usiadłam na blado różowym krześle. Po chwili usłyszałam,,proszę ‘’ i weszłam. Dyrektorem, a raczej dyrektorkom okazała być się grubsza starsza babka. Z pozoru miła. Lecz okazała się inna. Dyr.: Czemu wyzywałaś nauczycielkę od suki i ,,cwelowałaś’’- pokazała w cudzysłowu – jej prosto w twarz? Cat: A dla czego nazywała mnie nikim? Dyr.: Co zrobiła.? Cat: Mówiła że zadzwoni do moich rodziców, ja powiedziałam że ich nie mam to ona nazwała mnie nikim. Dyr.: Słusznie, tak nie może być. Ale twoje zachowanie też nie jest na miejscu. Musisz otrzymać karę Musisz za karę dołączyć do 3 różnych klubów. Podobno nieźle radzisz sobie na w-f. Brakuje nam osób do drużyny gimnastycznej … musisz tam dołączyć, Teraz możesz wybrać co wybierasz? Piłkę Nożną czy JUDO:)? Cat: Judo, w gimbazie byłam wice mistrzynią Hiszpanii.. Dyr.: I wybierz sobie ostatni klub. Cat:* Podał mi kartkę, albo klub książki albo muzyki.* Muzyczny klub.- wybrałam Dyr.: Będziesz musiała podpisać że się zgadzasz i poddajesz się każe. Możesz już iść – odwróciłam się i naciskałam klamkę – Jeszcze jedno. Czuję od ciebie papierosy. Wyszłam z gabinetu dyry. Za minutę miała być przerwa. I tak  też się stało. Poczułam że chce mi się zapalić. Spojrzałam do torby. Nie miałam już papierosów. Oparłam się o ścianę.Obok mnie przeszła grupka chłopaków. Rozpoznałam w nich po kolei:  Alexa, Kastiela, Armina  i Lysandra. Chwila! Tam był Armin! A on zawsze ma szlugi. Rzuciłam się za nimi w bieg. Kiedy byłam blisko to krzyknąłem,,Armin! Kochanie ty moje!!’’ i wskoczyłam mu na barana. Miny ich były bezcenne. Alexy się jarał Lysander nie ogarniał, a Kastiel chyba chciał mnie zabić. Arm: Czego chcesz!!  Cat: Ja do ciebie kurwa kochanie a ty tak? Arm: Dobrze żonko moja kochana, kochanie ty  moje, czego chcesz? Cat: Szluga!!- wykrzyknęłam mu do ucha Arm: 2,50 – i podał mi 2 szlugi Cat: Naprawdę? – nie dałam mu odpowiedzieć, pocałowałam go w policzek – To co zapłacone? Arm: Tak. Alex: Armin! Czy ty mnie zdradzasz?!!!- wykrzyknął a wszystkie oczy uczniów były skierowane na nas Kas: Tak zdradza cię ze mną kurwa! Żabko ty moja – powiedział piskliwie – Dasz mi fajeczkę? Cat: Pierdol się on  tylko mi daje … - poklepałam Kastiela  drugą rękom po włosach. Lys: Catlyn, czy zdajesz sobie sprawę jak to zabrzmiało,, Tylko on mi daje ‘’ Cat: A Lysiu bawi się w skojarzenia. uch ty tylko o tym, co z ciebie wyrośnie. Wyszliśmy z towarzystwem na dziedziniec. Teraz siedziałam u Lysandra na barana. Jakoś szczególnie nie protestował. Chłopacy siedzieli na ławce tylko Lysander stał z racji tego że miał mnie na baranach. I nagle zobaczyłam Kevina mieszał się czy wejść czy nie, dopalał  fajkę. Zeskoczyłam z pleców Lysa i porwałam się do bramy. Kiedy byłam przy Kevinie, coś mnie tknęło i wbiegłam mu w ramiona.Wtulił się w moje włosy i okręcił mnie parę razy  w kółko. Kev: Przepraszam za wczoraj, coś mnie poniosło. Cat: Nie przepraszaj, dobrze się stało – staliśmy trzymając się za rance ale patrząc sobie w oczy.. Kev: Co to oznacza? – uśmiechnął się szeroko. Cat: Ty mi powiedz – odwzajemniłam uśmiech Kev: Czyli od dziś jesteśmy razem? – widziałam w jego oczach radość Cat: Tak – przytuliłam się do niego, lecz przerwał nam dzwonek oznaczający lekcje. – muszę lecieć pa! Wbiegłam za chłopakami do klasy, technika jest chyba najlepszą lekcja pod względem luźności. Stoły są ustawione rzędami poziomymi. Ja siedzę przy oknie zaraz obok mnie Kastiel który nieraz zmienia się z Alexym. Poszliśmy do naszych ławek na końcu, otworzyłam okno. Nauczycielka przeszła do lekcji. Armin pokazywał mi jakiś znak. Trzymał blisko palce ust. Odchyliłam się  z krzesła i wyciągnęłam z torby papieroska.Pierwszy zapalił Armin, następnie ja i reszta chłopaków. Normalnie paliliśmy na lekcji! A nauczycielka się nie spostrzegła. Przecież nawet zapalniczka wydaj charakterystyczny dźwięk. A co dopiero  jaki zapach wydaje fajka. Akcja zajebista, nie powiem że nie. Kiedy nauczycielka się na nas patrzyła to chowaliśmy papierosy pod ławkę, jak się odwracała do tablicy to się zaciągaliśmy i gadaliśmy. A wszyscy uczniowie patrzyli się na nas jak na debili, zazdrościli nam nie ma co...Na serio było zajebiście. Po szkole poprosiłam Kastiela by mnie podwiózł do stajni. Zupełnie o niej zapomniałam! Z Kastielem postanowiliśmy że puścimy w nie pamięć, to znaczy ja puszczę w niepamięć tą akcje sylwestrową. Nie powiem, jest mi cholernie przykro nadal z tego powodu, ale nic nie poradzę. Mam misję której nie mogę przerwać. I której nie  mogę przełożyć. A żeby wykonać moje zadanie muszę być zwykłą nastolatką co dla wilka nie jest łatwe. Przecież poderwanie chłopaka nie jest łatwe dla nastolatki która się zakochała a co dopiero dla dziewczyny która robi to z przymusu.No cóż tylko jak znajdą tych mafiosów od razu się wyprowadzam i daje reszcie o sobie zapomnieć. Tak już postanowiłam, a ja rzadko kiedy zmieniam zdanie.

Rozdział 12 (lut 12, 2014) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

- dziewczyno!! Przecież tak się nie robi do cholery jasnej!! jak można nie przychodzić przez miesiąc do pracy!! -Już od ponad godziny mój szef się na nie wydzierał - jak można być tak nie odpowiedzialnym ! cat: to niech mnie pan zwolni, nie chce tego bo bardzo zależy mi na tej pracy, ale jeżeli nie rozumie pan ze byłam w szpitalu to proszę mnie zwolnic - zgrabnie skłamałam. - nie zwolnię cię. - zdziwiłam się - dobrze trenowałaś konie i dzieci a nam chodzi tu o jakość a nie o ilość. Cat: czyli zostaje? -tak, ale niestety nie możesz otrzymać pełnego wynagrodzenia. Dostaniesz polowe przynajmniej przez pierwsze pół roku. Przykro mi. ... Musisz znaleźć sobie chociaż jednego zawodnika. masz tu grafik możesz już iść. - podał mi kartkę. Cat: Dziękuję, do widzenia. ja pierdole 500 zł na miesiąc ??,To chyba jakiś żart, z tego oddać musze 300zl na rachunki. Muszę znaleźć coś dodatkowego. Moje kroki skierowałam do stajni. Miałam totalnego doła. Weszłam do boksu Londona, torbę odłożyłam na siano. Pobiegłam po kopystkę i szczotkę. Czyściłam mojego konika. Cat: i co malutki tęskniłeś ?- cicho zarżnął - co, kto cię czyścił? - złapał mnie za rękaw - co chcesz kochanie ?, mam cię dosiąść ? Lon: Ichacha - zaczął machać ryjem w dal i w gorę. Cat: Kochanie późno jest. No może nie późno ale ciemno - prychnął - ale na pewno chcesz - Lon: ichacha! Pobiegłam do siodlarni wzięłam uzdę i siodło i czaprak. Osiodłałam Londona. Zarzuciłam na siebie bluzę, a torbę pozostawiłam na sianie. Wsiadłam na konia i występowałam go poza teren stajni. Cat: * cmok,'cmok, * Pogoniłam konia, stopniowo przechodziłam ze kłusu w galop. Galopowałam wokół mojej szkoły. Następnie pognałam w stronę. Spotkań jakiś grupek społecznych. Były to miejsca gdzie kiedyś mieściły się hangary na łodzie. obok nich mieściła się piękna plaża. Zwolniłam konia, spokojnie stępowałam po piasku. Gdy nagle kogoś zauważyłam. Chłopak leżał na piasku. W mężczyźnie rozpoznałam Kevina. Powoli i ostrożnie z siadłam z konia, zdjęłam siodło i położyłam je na pieńku Cat: A teraz możesz się pasać - pokazałam na kawałek trawy - a widzisz to - pokazałam na piasek - tego się nie je! Rozumiesz ? - pokiwał znacząco głowom, przytuliłam jeszcze konia i puściłam uzdę Dosiadłam się do chłopaka, który teraz siedział i wpatrywał się w morze. Cat: Morze jest piękne, prawda? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam. Kev: tak - powiedział smutno Cat: co tu robisz ? - zapytałam nie pewnie. Kev: mogę spytać ciebie o to samo. Cat: Kevin widzę że jest coś nie tak, mi możesz powiedzieć. Kev: Ale obiecujesz że nikomu nie powiesz ? Cat: Mi nie ufasz ? ' no obiecuje mów. Kev: Ten facet z którym była moja mama nie jest moim ojcem. Ale jak byłem młodszy to się mną zajmował ' dla tego nazywałem go tatą, a dziś po prostu spakował walizki i wyszedł z domu zostawiając mi stówę i kartkę z napisem trzymaj się'-, heh, a ja myślałem że on jest. Inny. A wiesz dla czego się wyniósł ? Zrobił mojej matce dziecko i zwiał. A teraz tu zaczyna się mój problem, bez jego kasy nie stać nas na utrzymanie domu. A moja stara podjęła decyzję bez rozmowy ze mną. Wyjeżdża do Niemiec. Żeby zarobić hajs. A ja mam zostać tu sam z Anią. Ale jak ? Mam jeszcze trochę hajsu z płyty, teraz będę miał parę koncertów ale to jedynie na żarcie starczy, a reszta? Przecież ja też do szkoły chodzę. Albo jej jazda konna, przecież ona będzie smutna jak nie będzie mogła trenować bo to fortunę kosztuje !! Catlyn, ja ją najbardziej na świecie kocham! I co ja teraz zrobię - schował twarz w dłonie Cat: po pierwsze się nie załamuj. Masz problem i to durzy ale ja na prawdę pomogę ci jak tylko będę umiała, rozumiesz? Na mnie zawsze możesz liczyć. Na koncerty musisz jeździć, bo musisz dawać ludziom swój przekaz, jaki dajesz mi. W tedy Ania może zostać ze mną. Nie martw się o konie. jeżeli wasza matka wyrazi zgodę bym ją trenowała na koniach mojej rodziny nie będziecie musieli płacić tylko będzie musiała oporządzać konie. Ona ma 9 lat więc ja to będę robić za nią. - przytuliłam się do chłopaka - damy radę obiecuję ci to. Kev: wiesz ze cię kocham? Cat: nie wiem. - zaczęłam palcem pukać w usta Kev: A ja ci to zaraz udowodnię - zaczął pokonywać odległość dzielącą nasze usta, nasze zwykłe pocałunki zaczęły przeradzać się w coraz najsmętniejsze, obściskiwanie się po chwili skończyliśmy nasze pieszczoty, siedzieliśmy wtuleni w siebie patrząc na morze. Było bardzo romantycznie.. Kev: sorry że przerywam tą chwile ale czy twój koń morze wchodzić do wody? Bo już do niej wszedł. Cat: jak widzi. Wodę i nie może do niej wejść to zaczyna kombinować. Pójdę po niego. - wstałam Cat: London !!! Choo tu!! Nie wolno do wody, bez mojej zgody !!! Zły koń - przyszedł ze spuszczonym łbem. Prychając. - to co, przepraszasz rozumiem ??, która to godzina kochanie ? 22, uuu musimy wracać., Kevin - zawołałam chłopaka siodłając konia. - ja lecę ,, późno już, musze jeszcze konia odstawić to do jutra - przytuliłam go Kev: to do jutra moja dziewczyno. - obrócił mną kilka razy Cat: to do jutra mój chłopaku - pocałowałam chłopaka i dosiadłam konia. Pogalopowałam do stajni przez las.. W lesie London zaczął się może nie nie czuć bezpiecznie ale denerwować się. . . Miał rację. W lesie zobaczyłam osobę której na serio nie chciałam widzieć i Kastela. Mianowicie Kastel opierał się o drzewo a jakaś dziewczyna opierała się o jgo tors. Ściągnęłam lejce koniowi <nie w tym sensie ze je mu zdjęłam > i chwile potem hamowałam konia. Kastel spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. No musiałam mu pomóc. . zeskoczyłam z konia, podeszłam do dziewczyny, odsunęłam ja ręką. Podeszłam do chłopaka i przytuliłam go. Ten drgnął. Kas: cześć mycho. -'pocałował mnie w policzek. - Cat: Kochanie. .- to słowo nie chciało mi przejść przez gardło- co to za dziewczyna?. Kas: Jakaś dziwka się do mnie przyczepiła. . Ale już sobie idzie prawda? ??: tak, nara. Cat: potem mi podziękujesz - wskoczyłam na konia. - naara Odjechałam kawałek, i zatrzymałam się pod wielkim dębem. Tak jak się spodziewałam pojawiła się Ambar. Amb: co ty kurwa robisz!! Chodzisz z tym ciachem?? Cat: no najwyraźniej - zeszłam. Konia. Amb: Ale przecież takiego paszteta by nikt nie zechciał Cat: no widzisz ktoś mnie zechciał - zrobiłam sweet minkę -  a ciebie niee. Amb: Powiem ci tylko cztery słowa które nigdy się nie zmienią. -,,rodzice cię nie chcą '- odwróciła się Cat: ale wiesz -przycisnęłam ją do drzewa - nigdy nie byliście dla mnie rodziną. Ty nigdy nie będziesz dla mnie siostrą, i co żal dupę ściska że Kastiel woli mnie od ciebie ??. Oj kochanieńka, nie znasz mojej mocy. I nie wiesz co mogę ci zrobić. Macie szczęście że nie mieszkacie w tym mieście. Bo obiecuje zabiłabym cię. Pałam do ciebie czystą nienawiścią. I pamiętaj, następnym razem nie będzie tak miło. - rzuciłam nią o drugie drzewo, upadła - Nienawiść moją tarczą mnie nie dostaniesz. Wskoczyłam na konia i pogalopowałam jak najszybciej do stajni. rozsiodłałam konia. I usiadłam w ostatnim wolnym boxie, kolana podciągnęłam pod brodę -Boże dlaczego?!-wydarłam się na cały głos - dlaczego ja??? No kurwa!! - i znów łza spłynęła po moim policzku - dlaczego nikt mnie nie kocha!??. Dlaczego?? Dlaczego jestem sama na tym świecie i nikt mnie nie kocha!! Dlaczego ja muszę być w tym cholernym rodzie? Dlaczego mnie to spotyka?? Dlaczego jestem sama, rodzice mnie nie chcą.!! - krzyczałam na przemian - dlaczego ja muszę wszystkich okłamywać i zwodzić??. 'bo co mam popierdolony gen wilka. Tak nie nawiedzę go. Bo przez niego straciłam wszystko, rodzinne,  siostrę, czy nawet normalne życie! A z drugiej strony go' kochałam: za tà wolność, za przyjaciół. Za to Ze umiem walczyć czy dosiadać konia - mruknęłam - kocham rzeczy których nie nawiedzę. - pomacałam buta, wyciągnęłam z niego sztylet - ja nie daje rady - i zrobiłam pierwsze nacięcie - to za to że się urodziłam - zrobiłam drugą równie głęboką ranę, nie mogłam zrobić cienkich kresek ponieważ by się zagoiły. -a to za to że mam gen wilka - coraz słabiej widziałam., trzecie nacięcie - za to że mnie nikt nie kocha - czwarte nacięcie też się pojawiło - to za to ze nie potrafiłam obronić Melchiora - miałam biało przed oczami, i piąte nacięcie miało być ostatnim i tak było, nie miałam już sił, ale wyszeptałam - i za to że kocham rzeczy, których nie nawiedzę. - zapadła ciemność, następnie poczułam błogość i spokój, tego potrzebowałam, czułam jak krew ze mnie wypływa ale nie obchodziło mnie to ponieważ chciałam by ta chwila trwała wiecznie. . Tak chciałam umrzeć i chciałam mieć święty spokój od wszystkich ludzi na świecie. A przede wszystkim chciałam mieć spokój od siebie, bo taka prawda nie nawiedziłam siebie. Za wszystko. A najbardziej za mojego świętej pamięci przyjaciela którego zawiodłam.

Rozdział 13 walentynkowy (bardzo spóźniony:D)(lut 22, 2014) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

,,Kiedy przyjdzie do mnie śmierć otworze jej moje wrota Pożegnam się z tymi wszystkimi, których tak kocham Pomodlę się do Boga ten ostatni raz przed śmiercią I krzyknę jej: Kurwo weź to ! Mori memento ! Czeka mnie piekło ? Trudno mam je już teraz Myśli w głowie zbieram, niech zabiją mnie wspomnienia Już nic nie ma znaczenia, a śmierć wywraca powieki Z prochu powstałem, więc niech zakopią mnie w ziemi Musisz to docenić, odchodzę kurwa z klasą Nagrywam kawałek, puszczą go moim dzieciakom To właśnie jest twój tato, przewidział swe odejście A teraz możesz słuchać jego tracków na MySpace'sie Ja pierdolę tak nie chcę, odejdę kiedy trzeba Bo chcę zobaczyć jak moje dzieci będą dojrzewać Posadzić drzewo, śpiewać i zarobić na chatę, Choć wiem że ta śmierć może być nawet za pasem  Życie piję Twoje zdrowie Życie, kocham Ciebie nad życie Kiedy bit mi bije, czuję że żyję Kocham życie, czło-człowiekiem mnie to czyni. x2 Czy śmierć naprawdę jest straszna ? Jak wszyscy o niej piszą Przed moją śmiercią świat zostanie owiany ciszą I w końcu mnie usłyszą, każdą jebaną piosenkę I zostanę legendą tylko przez to że odejdę Podpisuję się sercem, bo taki już jestem Wkładam go tu więcej w każdy kolejny werset I trzymam śmierć za rękę, mam odwagę z nią tańczyć Ciekawe czy się oprze suka pod atakiem punchy Raz dwa śmiertelny walczyk, Z.B.U.K.U właśnie walczy Nie znasz moich kroków, a jak znasz to nie zatańczysz Kuzyn siedzi w Anglii i też walczy o swoje I mam to chyba po nim, że się tej śmierci nie boję I wezmę to co moje, a jak nie to to wytargam Scratche DJ Hard Cut, więc hejterzy garda Nie ważne jakie miasta, jakie twarze i ubrania Jestem Z.B.U.K, a śmierć przede mną spierdala Szestnastka to nie nie dla nas, dla nas szestnastka to mało To "Ballada o śmierci" takich 100 by się przydało Napisać tak dekalog i mieć 100 milionów liter Inspirować się tylko sercem, a nie słownikiem Inspirować się życiem, nie czyimś, ale własnym Sięgam trochę wyżej niż te pierdolone gwiazdy I włażę właśnie na szczyt, choć nie lecę dziś na Vivie Weź skurwysynie głośniej, rozjeb na komendzie szybę Życie piję Twoje zdrowie Życie, kocham Ciebie nad życie Kiedy bit mi bije, czuję, że żyję Kocham życie, czło-człowiekiem mnie to czyni. x2 Kurwa mać gdzie ja jestem !!. Znajduję się w dziwnym pomieszczeniu, z jednej strony było biało- błękitnie a z drugiej czerwono -  czarno. Ktoś nie ma gustu… Na środku stał ogromny stół, a wokół nich było pełno krzeseł. Rozglądając  się po obiekcie zauważyłam kogoś w czarnym kapturze. Powoli zbliżał się do mnie, miał zasłoniętą całą twarz  tylko oczy były odkryte. Od razu poczułam do niego jakieś ciepło, ufałam mu. Wpatrywaliśmy się w siebie, ???: Dlaczego próbowałaś się zabić- rozbrzmiał męski głos -  mi możesz zaufać Cat: Nie dałam rady, po prostu ja chcę mieć prawdziwy dom, chcę mieć rodzinę, chcę normalnie żyć a nie jakieś pieprzone misje. Ja chcę być normalną dziewczyną która ma chłopaka, ja chcę normalnie żyć. ??: Ależ kocie – tylko jedna osoba mnie tak nazywała – przecież możesz. Nikt nie musi wiedzieć kim jesteś. Żyj dla siebie nie dla kogoś. Nie sądzisz by twoja misja mogła by być osobistą ? Cat: Tylko że ja tego nie chcę, Kastel jest słodki na serio nie raz kochany, zależy mu na mnie i to widać ale… ??: Nie wiesz czy tobie zależy tak na nim ? – przerwał mi Cat: tak, więcej nas dzieli niż łączy. Ja po prostu już nie daję rady. Chciałabym wykrzyczeć całemu światu kim jestem, poszłabym na sąd ostateczny zabiliby mnie i tyle. Jeszcze ci rodzice się dowalili. Nie kochają mnie a to było by mi potrzebne. ??: więc skoro tego tak pragniesz czemu tego nie zrobisz Cat: Wiesz jak znalazłam Melchiora to chciałam go uratować, ale już nie szło. Nie chciałam żeby dłużej cierpiał więc wyssałam jego krew. A przy tym obiecałam że zawsze będę sobą, a taka już jestem. Bardzo mi go brakuje ??: Mi ciebie też – zdjął chustę – Nadal cię kocham i proszę nie obwiniaj się za moją śmierć. Nie tylko wiadomość o twojej drugiej  osobowości mną wstrząsnęła ale miałem inny problem rodzinny. To tylko moja wina. I proszę cię. Ja wiem życie jest trudne, cholernie, ale żyj dla mnie,,Jeżeli nie masz czegoś za co chcesz żyć to znajdź coś za co chcesz umrzeć ‘’ Cat: Ale ja chcę żyć z tobą, tu i teraz Melch: Ja rozumiem, niedługo się spotkamy , ale jeszcze nie teraz. Jeżeli na serio kochasz tego raperka to życzę ci powodzenia. A jeżeli nie masz za co żyć, to żyj dla mnie. A jeszcze jedno -Obraz się rozmywał – To nie byli twoi prawdziwi rodzice, Otworzyłam jedno oko, znajdowałam się w jakiejś Sali było ciemno. Obok mnie ktoś siedział  Zadzwonił mój telefon, chłopak spojrzał na wyświetlacz  tym samym oświetlając swoją twarz., zmieszał się czy odebrać. Ale  w końcu  nacisnął zieloną słuchawkę i zrobił na głośnomówiący. Tel: Hallo !! Catlyn, co się stało !! Czemu nie odbierałaś ? Kas: To nie Catlyn tylko ja. tel: Kto ty ? Weź się schowaj kim ty jesteś kurwa! kas: Ja jestem chłopakiem Catlyn te: Kim kurwa !?? Gdzie jest Catlyn !?? Kas: jest nieprzytomna w szpitalu. tel: Ja pierdole, zaraz będę. A ty się kurwa miej na baczności !- rozłączył się. Cat: Co ty powiedziałeś? – spytałam słabo Kas: kiedy się obudziłaś Cat: chwilę temu. - wydusiłam. Kas: Catlyn – złapał mnie za rękę- dlaczego nie chcesz  mi dać szansy ? Było by ci ze mną dobrze. kurwa pierwszy raz mówię coś takiego dziewczynie. Catlyn zależy mi na tobie. Jak mam ci to udowodnić? Cat: bo nie mogę i nie chcę. przepraszam – odwróciłam głowę – czemu ty tu siedzisz i  ile spałam Kas: dziś jest 13 luty. spałaś 2 dni. Pocięłaś się. Dlaczego ? Znalazłem cię w stajni, bo przyszedłem na wolontariat. Siedzę z tobą tu od dwóch dni bez przerwy, aż kurator się do mnie doczepił. Ej, kocie daj nam szanse … Cat: Która jest godzina ?? kas: 23:58 **2 godziny później** Kas: Dla czego to zrobiłaś? -  spytał Cat: Ej, to nie  twoja sprawa. Kas: Catlyn – złapał mnie za rękę, próbowałam ją wyrwać ale zacisnął ją jeszcze mocniej – zależy mi na tobie na serio. Ja rozumiem że jesteś rozbita po stracie Melchiora, nie wiem z jakiego powodu się pocięłaś tak by trafić do szpitala, przy mnie tak bys nigdy nie zrobiła. Kocie ja cię kocham – ktoś wpadł do Sali ??: Ty  ją kurwa kochasz ? Weź się kurwa schowaj – Ktoś przycisnął Kastela do ściany. - Ty ją kochasz ?, jesteś jej chłopakiem, kurwa śmieszne. Ja ci nie wiem co zrobię. !! Nie wiesz  że nie kradnie się czyiś  Kas: Weź wyjdź, south clous i zamknij za sobą drzwi! – zadrwił z niego  - co ty myślisz że kozak jesteś. ?- próbował się wyrwać lecz Kevin zacisnął mocniej pięści. Wstałam jak najszybciej z szpitalnego łóżka i pobiegłam w stronę chłopaków. Zaczęłam odciągać Kevina od Kastela przecież on by go zabił !!! Cat: Kevin zostaw go !,Przecież ty go zabijesz – próbowałam odciągnąć go,- Ała  kurwa !1 boli !! – poczułam wielki ból w okolicy nadgarstka. Padłam na łóżko  trzymając się za rękę. - wypierdalać !! we dwójkę ! Wypad kurwa !  Odwróciłam się w drugą stronę  by po chwili zasnąć, a w nocy śniła mi się ta  piosenka która już słyszałam. **kilka godzin później** Cat: Dziękuję panie doktorze. Lek: Tylko proszę nie nadwyrężaj ręki. I do kontroli za dwa tygodnie. Cat: No to do widzenia. Wyszłam ze  szpitala, kroki skierowałam do najbliższego sklepu kupiłam w nim: colę, chipsy i czekoladę. Zadowolona wróciłam do domu, włożyłam moje zakupy za tapczan. A co nie będą mi frajerzy żreć moich słodyczy. Wzięłam czyste ciuchy  i poszłam do toalety wziąć długą kąpiel, wysuszyłam włosy i założyłam dresy. Poszłam do salonu i włączyłam telewizor. Spojrzałam na zegarek 17:45 no ładnie. Dostałam SMS od Kevina Tel: ,,Przypadek czy przeznaczenie ? Przyjdź do mnie o 18:30 – Kevin’’ – szybko wystukałam Cat: ,,Będę:D’’ Pobiegłam się  przebrać. Co można założyć w walentynki gdy idziesz do chłopaka ?Wygrzebałam z dołu szafy czerwoną sukienkę bez ramiączek, do tego czerwone koturny, czarna torebka. Poszłam do toalety, oczy pomalowałam złotym cieniem, zrobiłam kreskę czarną kredką i usta pomalowałam blado różową szminką. Założyłam sukienkę i buty. Górę włosów wyprostowałam a dół lekko pofalowałam. Dzięki czemu otrzymałam ładny efekt. Założyłam naszyjnik  z kotem, kurtkę i wyszłam z domu. Do nowego mieszkania  Kevina miałam 20 minut drogi. Doszłam pod jego blok zadzwoniłam domofonem, otworzył mi a ja wjechałam windą na 6 piętro. Zapukałam do drzwi, były otwarte to weszłam. Zdjęłam kurtkę i buty . Zdziwiło mnie to że było ciemno, tylko z jednego pokoju biło mało światełko. Poszłam tam. W pokoju było pełno świec, czerwonych, fioletowych, białych. Dzięki nim pokój emitował takim ciepłem,. Podeszłam do stołu leżała tam karteczka, wzięłam ją do ręki   ,,, Pakuję walizkę, idziemy razem w świat popatrz jak ładnie to brzmi Ty i ja przemierzymy drogi szmat, brzmi to dumnie Pokonamy dziki sztorm, przejdziemy burze To nie wyzwanie duże, zrobimy to razem przeskoczymy po murze wybudowanym z marzeń Gdyby coś się działo zjaramy skręta Nie rozdzieli nas fejm i Ty o tym pamiętaj. Ten świat gasi w nas setki emocji, te ostatnie są dla Ciebie tak mało ich lecz moc w nich. Idźmy świat, nadszedł czas by się nie martwić chcę zażyć lekkości i Twej gracji. Choć nie zawsze jest dobrze uniknijmy gorszej passy Nie zapomni o mnie nawet gdy szlag mnie trafi Zamykam okna, drzwi, buduję tratwę, przepłyniemy na niej morza i oceany zmartwień. Zamykam okna, drzwi, buduję tratwę z pozostałości emocji Uciekniemy tam gdzie kończy się świat Gdzie kończy się świat Biorę ile mogę chwil, przemierzymy tysiące mil Ucieknę z Tobą tam gdzie kończy się świat, gdzie kończy się świat / x2 2. Mamy tyle wspólnego, dlatego właśnie tu chcę zabrać Cię stąd tam, gdzie słychać serca rytm W tym całym syfie tyle niedomówień Jesteś czystą prawdą nawet w zadymionym klubie Żal zostawiać to miejsce lecz tak będzie lepiej Ciągle patrzą nam na ręce osoby trzecie, czekają na potknięcie teraz droga prosta, świata nie naprawimy, możemy go lepiej poznać Nie patrzę na koszta, z tym żyje się wolniej chociaż nie mam za dużo, najwyżej pusty portfel Nie śpieszmy się by znaleźć szczęście To co się dzieje wiesz to nie ode mnie zależne Zabiorę parę chwil, tych najlepszych to z Tobą je przeżyłem, są gdzieś we mnie w głębi Idziemy tam, gdzie kończy się świat Ćpam Cię każdego dnia, Ty to ten najlepszy drag’’ - *uśmiechnęłam się szeroko *, ktoś mnie złapał od tyłu – Aaa! Przestraszyłeś mnie kev: Nie wiem czy był to przypadek czy przeznaczenie ale dziękuję że jesteś – wyszeptał mi do ucha – chodź przygotowałem coś dla ciebie. Pociągnął mnie za rękę do kuchni kazał mi usiąść na krześle, polał nam po kieliszku wina. Jak się później okazało Kevin przygotował dla nas kolację. Niby nic specjalnego bo zwykła pizza z kurczakiem ale liczą się chęci. Zjedliśmy przy miłej rozmowie. Następnie poszliśmy do salonu Kevin posadził mnie na swoich kolanach, oparłam się o jego tors. Wybraliśmy jakąś komedię romantyczną, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym było bardzo miło. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Uważam że był to super wieczór, ponieważ spędziłam czas z moim ukochanym chłopakiem.

Rozdział 14 (lut 26, 2014) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

Poczułam ciepłe promienie słońca które grzały mnie w twarz. -wstawaj – usłyszałam  cichy szept Cat: jeszcze pięć minut tato…. - Mruknęłam Kev: Wstawaj kocie … - otworzyłam oczy – Dzień dobry śpiochu …- pocałował mnie w nos. Cat: która godzina?,- wymruczałam  Kev: za 3 siódma, i pytanie czy idziesz dzisiaj do szkoły czy zostajesz ze mną? Cat: Muszę iść, jestem nowa a nie długo będę nieklasyfikowana. Kev: Jak chcesz, Mogłabyś po południu zostać z młodą, ja muszę jechać do sąsiedniego miasta nagrywać perkusję, zostaniesz? prroszę … Cat: no jasne. . Wezmę ja do stajni. ej nie masz może jakiejś bluzy?? Bluzki?, moich spodenek. Kev: Nie mam damskich bluz czy koszulek ale mam twoje spodnie, kiedyś je u mnie zostawiłaś. masz – rzucił mi spodnie – a jeżeli chodzi o bluzkę to czekaj Wszedł do swojego pokoju, nic nadzwyczajnego, niebieskie ściany łózko, biurko szafa, wieża i telewizor. A w małym rogu stał stojak z majkiem <to tak po rapersku mikrofon jakby ktoś nie wiedział >   Kevin szukał w szafie dość długo Wyciągnął z niej białą koszulkę z sloganem płyty Kevina ,,Że życie ma sens i szarą bluzę z białym napisem ,,Prosto.’’ ’’ Kev: Masz to, ale jak Rozjebiesz mi bluzkę to cię zabije. . Cat: A bluza? Kev: Mam  takie 3. Ale ta jest najmniejsza. Idź się ubierz – podał mi ciuchy Weszłam do toalety, ubrałam spodnie, bluzkę i bluzę, w torebce zawsze mam szczotkę i kredkę do oczu i tusz do rzęs. Rozczesałam włosy i zrobiłam kreskę, popsikałam się dezodorantem Kevina i wyszłam  z toalety . Cat: Masz może jakieś dresy bo mam wf? – przytulił mnie od tyłu Kev: a mam, ale będą za duże o wiele. Cat: a nie masz w środku sznureczka?Bo niektóre dresy mają takie Kev: a chyba mam takie jedne – poszedł do szafy i wrócił z czarnymi dresami – masz za chwile wychodzimy. Pobiegłam do pokoju  w rogu zauważyłam czarną torbę adidasa, wpakowałam do niej dresy, szczotkę i kosmetyczkę . Ubrałam bluzę i buty, weszłam do kuchni siedziała tam Ania i kończyła płatki Cat: Cześć młodziutka – przytuliłam małą. - a co ty na to że po południu  pójdziemy do stajni? An: Jasne, fajnie! Kev: Dobra wychodzimy! Najpierw odprowadziliśmy Ann do szkoły. Od miejsca jej tortur do mojej kostnicy mieliśmy 20 minut. Zatrzymaliśmy się przed szkołom  Cat: No to ja lecę, zaraz się lekcje zaczynają – przytuliłam się do chłopaka Kev: A wiesz że cię nie puszcze? – przytulił mnie mocniej – no już leć złodzieju toreb na trening. - wymruczał, pocałował mnie namiętnie i poszedł w drugą stronę. Weszłam do szkoły i natychmiast zmieniłam buty które miałam  w szafce. Następnie chciałam wspiąć się na trzecie piętro do Sali matematycznej lecz kiedy przechodziłam przy Sali chemicznej ktoś wciągnął mnie do środka. Cat: Co jest kurwa?? – krzyknęłam kiedy traciłam równowagę, na szczęście ktoś mnie złapał Ale: Cicho, Mamy sprawę i to poważną Ro: Ale musisz obiecać że nas nie okłamiesz.  – odwróciłam wzrok na  Rozalię, wyglądała strasznie miała podkrążone oczy, włosy też były w nieładzie a zwykle pięknie oliwkowa cera była blada jak ściana. Cat: Nie mogę obiecać,bo nie wiem o co chodzi. – usiadłam na ławce Roz: My wiemy że ty nie jesteś …. . zwykłym człowiekiem … Tylko nie wiemy czym. Ale: A uważamy że jesteśmy twoimi przyjaciółmi i powinniśmy wiedzieć. Chyba że nam nie ufasz. Cat: …. – spuściłam głowę, podziwiając moje buty, są bardzo ładne. Roz: Catlyn, widzieliśmy cię tego wieczoru co usiłowali mnie gwałcić. I nagle zobaczyłam ciebie i potem jakieś wielkie stworzenie Alex: Ja to widziałem z  daleka, ale ty taka chuda dziewczyna tak walczy sztyletem, przez ciebie teraz Amber w peruce chodzi. Cat: …… Roz: Catlyn!!! – złapała mnie za koszulkę i przygwoździła do ściany, poczułam jak mi się oczy zmieniają – Catlyn. . - spytała wystraszona, zamieniłyśmy się miejscami, z różnicą że ja jej nie trzymałam Cat: Dziś wieczorem w piwnicy szkolnej. O 19. – i wybiegłam z Sali, zadzwonił dzwonek, przejrzałam się w telefonie miałam jeszcze złote oczy, trudno najwyżej powiem że mam soczewki. Weszłam do klasy było wolne miejsce albo obok Rozalii, Alexego i Kastiela  wybrałam ostatnią opcję, aż się zdziwił. Kas: Czemu ze mną siadasz? Zawsze siedziałaś z Rozą. Cat: Nie ważne,- mruknęłam – wkurwiają mnie…< br />Kas: Nie wnikam. Jutro urządzam imprezę, czuj się zaproszona Cat: O której? Kas: o 19 się zaczyna. Cat: A co szlugi stawiasz?? Kas: Ostrzej, Lekcja się skończyła. Następne trzy były katorgą. Raz usiadłam z Arminem dzięki czemu dostałam 2 szlugi, szkoda tylko że dziś nie miałam zapalniczki. Moje ostatnie dwie lekcje i zajęcia gimnastyczne.  Długa przerwa poszłam do klubu ogrodników i piłam mój litrowy sok, w rogu siedziała Violetta i rysowała cos Cat: Wiolka? –spojrzała się na mnie tymi szarymi oczami – pokażesz mi co rysujesz?  Viol: Wolałabym nie. Cat: Ok, nie naciskam. Viol: Catlyn ….  – Spojrzałam na nią – Nie masz może papierosa? Cat: Słucham? – popatrzyłam na nią z zaskoczeniem.  – Ty palisz?? Viol: Nie zrozum mnie źle, ale mam ważny sprawdzian i chcę się odstresować. Cat: Acha, spoko nie wnikam,. Masz – podałam jej – ja lecę na wf. Weszłam do Szatni siedziała tam kim i święta trójca. Cat: Siema kim! Amb: O patrzcie dziewczyny chłopczyca przyszła Cat: Masz coś do mnie? Laleczko? Amb: No pomijając  to że chodzisz w męskiej koszulce i bluzie to tak. Cat: No nie widzisz jaka stylowa? A poza tym ubrałam ją ponieważ. Amb: Ponieważ nie miałam w co się ubrać i zajebałam coś bratu. . – weszła mi w słowo. ???: Nie, spędziła noc u mnie, a ja nie noszę damskich bluzek – usłyszałam głos Kevina a następnie ktoś przytulił mnie od tyłu – chyba że powinienem. Amb: No nie powinieneś. – powiedziała  ze słodkim uśmiechem. – Jestem Amber a ty – przycisnęła wargę Cat: To jest Kevin mój chłopak,- pokazałam na chłopaka – a to jest Amber, największa dziwka w tej szkole Amb: Dziwka!!!??? Ty tu jesteś  dziwką a nie ja. A nawet jeśli to jestem od ciebie ładniejsza Kev: Nie pierdol widać że masz perukę. Cat: Zjechałeś ją – pocałowałam go w policzek – Dobra a teraz co chcesz? Kev: A tak się  do mnie odzywasz? – uśmiechnął się cynicznie – A kluczy nie zapomniałaś? Młoda kończy za dwie godziny. Cat: Ja kończę za trzy, to niech przyjdzie i posiedzi na ławce. . Dawaj klucze – podał mi przedmiot -  O której będziesz? Kev: W nocy Cat: Nie będę czekać, idę spać Kev: Jak poczekasz to stawiam, pół puszki koli i chipsy Cat: Plus trzy szlugi Kev : Stoi – splunął sobie w rękę ja zrobiłam to samo i uścisnęłam dłoń Amb: Bleee, to obrzydliwe Cat: We idź może Kastiel cię zechce. Kas: A co ja? Cat: A ty tu po co? Kas: A on t po co? – pokazał na Kevina – A ja do ciebie. - Kevin mocno złapał mnie za rękę Cat: Gadaj co chcesz. Kas: I ty Brutusie przeciwko mnie? Cat: Sorry Kas ale ty masz nie raz takie pomysły że aż mnie głowa boli Kas: Na przykład? Cat: Jak chciałeś zajebać papierosy dyrektorce, jak chciałeś zamknąć nauczyciela w schowku, jak chciałeś  bym udawała lesbę i próbowała poderwać Amber. Dalej wymieniać? Kas: No niby nie, ale ja chciałem się ciebie zapytać czy masz zapalniczkę" Cat: Dziś nie spałam u siebie i nie mam zapalniczki – zobaczyłam w jego oczach przebłysk, bólu? zazdrości? Kev: Ja mam masz – podpalił zapalniczkę, a Kastiel zajął papierosa – Jeżeli mówimy już o jaraniu… Amb: Narkomani Kev: Ryj … - mina Amber była bezcenna – nie  masz może 2,50,na lufkę potrzebuje. Cat: A mam nawet 5 złoty w tylniej kieszeni spodni Kev: Pożyczysz? Cat: A jak mi je zabierzesz to tak – wygięłam usta w dziubek. Amb: Erotomanka Kas: Weź zamknij ten ryj. Kev: No mała proszę daj mi ten hajs – Podniósł mnie jak pannę młoda i pocałował namiętnie – No dasz. Cat: Kevin ja portfela nie wzięłam – utrzymał mnie na kolanie i jednej ręce a drugą szukał kasy w moich spodniach, na szczęście znalazł ją od razu – oddawaj mój chajs złodzieju!!! Zeskoczyłam z niego i zaczęłam go gonić. Wskoczyłam mu na plecy lecz uratował go dźwięk dzwonka. Cat: Masz farta!!.   Tylko pamiętaj żeby powiedzieć Ani by tu podeszła. Kev: Jasne. Pa! – pocałował mnie i poszedł. Naucz: Panno Blood, czy może pani przestać uprawiać jakieś amory i pójść na lekcje? Cat: Dla pani Wszystko!!- pobiegłam się przebrać. Na wf mieliśmy gimnastykę w parach Ja i moje szczęście wylosowało Kastiela. Zadania Polegały na tym że partner naciąga nas na siebie a ty przez niego przeskakujesz saltem w tył. Albo partner klęka A dziewczyna musi stanąć na jego barkach na rękach. I tak minęły 2 godziny w-f. Wyszliśmy na dziedziniec, siedzieliśmy na ławce czekając na chłopaków. Ja i Kim dopalałyśmy papierosa. Zauważyłam zbliżającą się Anię, pomachałam jej An ;Hej Cat!!, to co idziemy? Cat: Ja mam jeszcze godzinne. Posiedzisz se na trybunach ok? An: Ok. Kas: Mogę z tobą pogadać – Kastiel złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę szkoły Viol: Masz na imię Ania tak? To chodź może narysujemy coś? Cat: Kastiel! Co ty wyprawiasz? Kas: Czemu zajmujesz się tym Bachorem tego raperka? Cat: Nie nazywaj jej Bachorem,  I co cie to interesuje. Kas: Catlyn nie Rozumiem cię …Przecierz Cat: Tak wiem, będzie mi przy tobie  lepiej. Pogódź się z tym, jestem z Kevinem i. . - załamał mi się głos, a chciałam powiedzieć że go kocham -  nie zmienisz tego. Kas: Kochasz go? Cat: ………. . – dotknęłam jego policzka – Pogadamy jak dorośniesz. – wybiegłam na lekcję Na lekcji dziewczyny pokazały mi jak wykonywać figury takie jak : syrenka czy waga  poprzeczna. Dużo czasu spędziliśmy na Rozciąganiu się do szpagatu, dla mnie to nie był problem bo robię go bez problemu ale dziewczyny nie. Robiłyśmy szpagat poziomy.  Nawet troszkę się zmęczyłam. Przebrałam się w ciuchy i poszłam z Ann do domu, wzięłam bluzkę  i bieliznę na zmianę Do torby wpakowałam jeszcze  szczoteczkę do zębów i portfel . Założyłam trampki i wyszłam z młodą do stajni.   Oporządziłyśmy konie   wzięłam lonżę i podpięłam do mojego  siodła a do kantaru  Korsarza. Żebym mogła mieć nad Koniem kontrole. Wyjechałyśmy w teren. Koło strumyczka pokłusowałyśmy, wjechaliśmy na  parkur który znajdował się w lesie. Poskakała młoda, w lesie poćwiczyliśmy jeszcze woltyżerkę aż  musiałyśmy wracać. Odstawiliśmy Korsarza do stajni a ja podwiozłam Ann do mojego mieszkania i kazałam jej czekac na mnie ąż nie wrócę. Poprosiłam Jeka  by się z nią pobawił. Pogalopowałam do szkoły, wprowadziłam konia do klubu ogrodników i bocznym wejściem  weszłam do piwnicy. Czekali już na mnie. Nie miałam ochoty im tego tłumaczyć ale obiecałam i wiedziałam że nie innego wyboru. Usiadłam na parapecie,Oni stanęli obok mnie otaczając mnie. Roz: No mów … Cat: Ale to nic ważnego – jęknęłam. Alex: MÓW! Cat: Ale najpierw musicie  mi obiecać  że nikomu nie powiedzie, bo to jest ważny sekret. Obiecujecie??- skinęli głowami – No dobra – zamknęłam powoli oczy i obudziłam wzrok wilka – Mieliście racje nie jestem normalna, nigdy nie byłam i nię będę. Jestem w tej szkole  przez Kastiela, Dostałam misję, muszę go bronić. Patrzcie – odsłoniłam ramię z znakiem – to jest znak mojego rodu Quilete. Jestem wilkiem, moja krew jest wilko krwista. Mój ród, może inaczej. Celem naszego rodu jest obrona świata, od trzeciego roku życia uczyłam się jeździć konno i walczyć białą broniom, walczę mieczem. Jak miałam trzy lata to rodzice mnie porzucili dlaczego? Ponieważ   dowiedzieli się o moich zdolnościach. Porzucili mnie, znalazły mnie wilki i mnie wychowały . Dlatego potrafię się bić w różnych stylach walki czy różnymi broniami. Ja po prostu muszę bronić Kastiela przed mafią  Rozumiecie? Roz: Tak, ale to jest straszne. Ty mnie uratowałaś? – kiwnęłam znacząco głową. – o boże dziękuję! – przytuliła mnie Alex: Catlyn, możesz nam pokazać siebie jako wilka? Cat: Nie dzisiaj, a zwłaszcza teraz. Musze ogarnąć to ze wam zdradziłam, Alex: Proszę, chcę zobaczyć wilkołaka Cat: A jeżeli stracę kontrole? Roz: Cat proszę.   Zamknęłam oczy i ukucnęłam, ręką dotknęłam ziemi. Otworzyłam oczy już jako wilk, spięłam całe ciało i usiadłam jak pies, patrząc się  wielkimi oczyma na przyjaciół. Wpatrywali się na mnie  ale nagle Alex zrobił coś czego nie powinien, wyciągnął rękę tak jakby chciał dotknąć mojego nosa. To był już instynkt  kłapnęłam zębami i zawarczałam. A ten debil zaczął krzyczeć Alex: Ona chciała mnie ugryźć!! Roz: Ty! bo ją przestraszysz! – zmieniłam się w człowieka – Catlyn? Dlaczego masz takie piękne złote oczy? Cat: Bo jestem czystej krwi – odpowiedziałam z przejęciem, następnie wyszłam, odstawiłam konia i wróciłam po An, a następnie poszłyśmy do mieszkania Kevina.

Rozdział 15 (mar 10, 2014) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

Właśnie kładłam małą spać. Kiedy uporałam się z jej bezsennością weszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę w której było kilka piw jedna setka, ser, szynka, sprite i litrowa kola poza tym podstawowe owoce i warzywa. Wzięłam kolę i zamknęłam lodówkę. Zaczęłam grzebać w szafkach i znalazłam popcorn. Zrobiłam go sobie. Postawiłam wszystko na stoliku. Poszłam do pokoju Kevina i zabrałam mu jakąś koszulkę i weszłam do toalety. Wykąpałam się  zapomniałam żelu pod prysznic damskiego więc wzięłam Kevina. Wyszłam spod prysznica, ubrałam majtki i koszulkę  Kevina. Rozczesałam włosy. Wyszłam z kibla  i skierowałam moje kroki do salonu. Zapaliłam światło i nagle uderzyło mnie, jak tam jest brudno. No co? morze mu posprzątam? Wyniosłam wszystkie jego ciuchy i wstawiłam pralkę. Następnie wszystkie puszki, butelki od wódki, kartony od pizzy i inne opakowania trafiły do kosza. Jego pościel, (chyba spał często na kanapie) była cała brudna, zmieniłam ją na czystą. Podłogi umyłam i starłam kurze. Otworzyłam okno by wywietrzyć. Opadłam na kanapę sprawdzając godzinę 21:34. Szczerze byłam cholernie zmęczona. Zgasiłam światło wzięłam jedzenie i usiadłam wygodnie na kanapie. Oglądałam jakąś nudną komedię przez co zasnęłam. ** Poczułam jakiś ciężar w okolicach bioder, nie chciałam otwierać oczu więc mruknęłam cicho i próbowałam przewrócić się  na drugą stronę. Niestety coś mi nie wyszło. Znowu prawie zasnęłam, gdy poczułam jak coś miękkiego przykleja mi się do szyi -ej kochanie, nie śpij – usłyszałam ciepły głos Kevina pomiędzy pocałunkami mojej szyi -Daj mi spokój – mruknęłam. - ej no, chyba zasłużyłem po tak ciężkim dniu na coś więcej. -Może. - zaczęłam się budzić i równocześnie oddawać pocałunki Kevina. Przepchnęłam go tak, że teraz ja leżałam na nim cały czas oddając pocałunki. Zaczął powoli przejeżdżać rękom moje uda od wewnątrz dzięki czemu mruknęłam z zadowolenia. Ja natomiast przygryzłam jego płatek <uszny> za co otrzymałam taki sam efekt. Ręce chłopaka chwyciły za moją koszulkę próbując ją ściągnąć, przycisnęłam chłopaka do sofy jednocześnie uniemożliwiając mu zdjęcie górnej części mojej garderoby. Odchyliłam się w tył, zeszłam z chłopaka i kierując  się w stronę łazienki krzyknęłam Cat: Nie jestem aż tak łatwa! Kev: Wiem i za to cię kocham!!! Poprawiłam włosy i wróciłam do chłopaka siedzącego na sofie, chciałam usiąść obok niego na kanapie, ale złapał mnie za ręce i posadził sobie na kolanach, nie protestowałam bo było mi przynajmniej ciepło i miękko. W telewizji leciał ,,Kogel Mogel’’ czyli mieliśmy się z czego pośmiać. Kev: Przyjdziesz jutro wieczorem? Cat: Nie mogę Kev: Czemusz to? Cat: Idę na imprezę, ale może za to wyskoczymy gdzieś do południa? Kev: ……. Nie mogę  obiecałem ‘‘te-trisowi’’ że wpadnę do studia i coś nawinę. Cat: No spoko – westchnęłam. – A ty wiesz, że obiecałeś pół coli i chipsy? Kev: Nie chce mi się zejść, jedyne co maże to iść się kąpać i spać. Cat: To bardzo ładnię proszę, wypierdalaj się myć, bo śmierdzisz!! – powiedziałam słodko. Jak kazałam wszedł do łazienki, brał prysznic bo słyszałam wodę  lejącą się. Zaczęłam energicznie szukać mojego telefonu. Kiedy go znalazłam szybko wybrałam numer mojego ,,narzeczonego’’ od piwa. Ostatnio często się zaręczam, co jest dosyć dziwne, ale dzięki temu mam darmowe piwko, papierosy czy inne rzeczy. .Mniejsza z tym, wystukałam treść SMS do Kastela Cat: ,,Jutro godzina 10;32 widzę cię w Parku przy szkole, weź se sobą szlugi i hajs. Nie masz wyjścia’’ Odczekałam kilka minut i rozbrzmiał się charaktery styczny dźwięk do połączenia, wcisnęłam zieloną słuchawkę i  usłyszałam zaspany głos Kastiela klnący na mnie, że go obudziłam. Poklnął, pomarudził i powiedział, że będzie. Poszłam spać. *** Kev: Tylko po imprezie wróć do mnie- powiedział słodko Cat: Jeżeli myślisz, że się spije i mnie wykorzystasz na tle seksualnym to się mylisz kotek – wygięłam usta w podkówkę – mam silną banie nie tylko do zioła. Pa. - złapałam za klamkę gdy mój chłopak mi przeszkodził. Kev: Się nawet nie pożegnasz? – przytuliłam mocno chłopaka ten pocałował mnie w czoło i wybiegłam z mieszkania w stronę parku. Czekał na mnie Kastiel z grobową miną. Kiedy zapytałam się go o co chodzi to zaczął wielki monolog jak to można kogoś przed imprezą budzić. Eh, teraz ludzi by tylko siedzieli w domu przed kompem albo telewizorem, zero kreatywności. Powtarzam zero! Chwyciłam chłopaka za rękę i zaciągnęłam go w stronę hal sportowych. Protestował bo nie wiedział gdzie idziemy i marudził  że robię wielki sekret, ale koniec końców zrzedła mu minka gdy za budynkiem gimnazjum zobaczył lodowisko. Kupiliśmy bilety i wypożyczyłam nam łyżwy o dziwo kobietom wypożyczali figurówki  a mężczyzną hokejowe. Zakładałam swoje obuwie a Kastiel dopalał papierosa i chyba nie było mu w głowie zakładać łyżew  Wierciłam mu dziurę w brzuchu i w końcu się przyznał Kas: C-Catlyn, bo ja, ja nigdy nie jeździłem na łyżwach. Nawet ich dobrze zawiązać nie umiem  Cat: hahahahahahhahahh-  dostałam nie oczekiwany napad śmiechu czym nie zmotywowałam Kastiela w r ręcz przeciwnie Cat: Ok, nauczę cię. Chodź – pociągnęłam Kastiela za rękę i niechętnie wszedł na śliską taflę . Nauka się rozpoczęła. Na dzień dobry wywalił się na tyłek. Pomogłam mu wstać i popchnęłam go do barierki. * Cat: Ale Kastiel! – wydarłam się – Odepchnij się od tej barierki!! Nie mam już do ciebie siły! Kas: Czy możesz nie wrzeszczeć? - poprosił Cat: To odepchnij się od tej jebanej barierki. -  złapałam chłopaka za rękę i siłą odciągnęłam go od balustrady, Kastiel zaczął powoli ruszać poprawnie nogami. Ujechał kawałek i znów upadł ciągnąc mnie ze sobą na dno. Leżałam na nim śmiejąc się do rozpuku. Cat: K-Kastiel- nie mogłam wydusić słowa – chodźmy już, mam dosyć. Kas: Ja też. Oddaliśmy łyżwy, było dość późno dla tego poszłam do mojego domu przebrać się na  imprezę. Przebrałam się w taki oto zestaw:  Miałam jeszcze półgodziny do wyjścia więc zjadłam szybko obiad który przyszykował Kentin Wyszłam. Impreza  jest świetna. Znam tu ponad połowę osób. Na imprezie jest dużo osób z mojego środowiska, jest np. taka jedna Liliana płatna morderczyni. . DJ też znam, nie pamiętam dokładnego imienia ale ksywke ma chir. chyba.. Jest on łowcą. Zawsze stoi na obrzeżach królestwa Eldoras. Jest uroczy, uwielbiam go. Był moim dobrym przyjacielem  kiedy miałam 12 lat zawsze zabierał nie na łąkę i opowiadał jak jest w krainach ludzkich. Ech, stare czasy. Podeszłam do stolika, wzięłam plastikowy kubeczek nalałam do niego ¾ wódki i dolałam troszkę coli. obok mnie stała Violetta i patrzyła na wódkę z pod byka, ale dzielnie trzymała kubek. Cat: Pierwszy raz z wódką? – przytaknęła. - No to uważaj, pijemy do dna na trzy. Raz, dwa, trzy ! – wypiłyśmy wszystko jednym duszkiem, Violetta dostała wielki i bardzo widoczny grymas na twarzy. –Następnym razem będzie lepiej. - stwierdziłam i odeszłam od wiolki. Wyszłam na zewnątrz, musiałam się przewietrzyć. Usiadłam na murku kawałek dalej siedziała Amber z przyjaciółeczkami. Poszukałam w torebce papierosa i zapalniczkę. Odpaliłam jedną fajkę i wpuściłam ,,gówno’’ w swoje płuca to jest racja że w tych czasach bez fajek ja się z domu nie ruszam. Paliłam wolno mojego papierosa, można powiedzieć że delektowałam się nim jeżeli oczywiście można się delektować papierosem. Zaciągałam się wciągając dym i jeszcze wolniej go wypuszczałam. Kąciki ust same mi się podnosiłam gdy patrzyłam na Amber i jej koleżanki jak próbują zapalić papierosa. O dziwo były trzeźwe. A co mi tam będę miłym człowiekiem, podeszłam wolnym krokiem do dziewczyn strącając popiół . Amb: Czego tu chcesz? Cat: Chcę ci pomóc. Amb: Słucham? – zdziwiła się – ty mi? jak? Cat: No nie udawaj głupiej, widzę że pierwszy raz w życiu chcesz zapalić. Nieprawdaż? Amb: Nie … P-po prostu dawno nie paliłam. Cat: Uważaj bo ci jeszcze uwierzę, patrz – wyjęłam papierosa z opakowania – to – pokazałam na żółtą część – to jest taki jakby ustnik, jeżeli go podpalisz będziesz jebać na odległość. Tak samo jest trudno go podpalić, ale tobie księżniczko wyszło to idealnie. Spróbuj drugą część  podpalić – zrobiła to – i teraz wsadź go do ust i zaciągnij się jakbyś nie wiem, no nie umiem tłumaczyć. Zaciągnij się po prostu jak powietrzem – zrobiła to – a teraz powoli wypuść dym, no i brawo pierwszy kawałek za tobą . - chciałam odejść ale mnie zatrzymała Amb: Catlyn. .Dziękuję. Jak długo palisz ? Tak jestem ciekawa bo niektórym chłopakom to imponuje jak ty palisz bo nw masz jakąś technikę ….? – powiedziała ciekawskim tonem Cat: Ja palę. Nie umiem powiedzieć. Może tak Popalam od 13 roku życia a tak że mam zawsze ze sobą szlugi to od 15. - znowu się odwróciłam, złapała mnie za rękę Amb: Ale dlaczego to robisz? Cat: Widzisz, nie każdy miał takie super dzieciństwo jak ty – wyrwałam jej rękę i wróciłam do domu Gdy weszłam do pomieszczenia zostałam zaatakowana przez Alexego i w ręcz  zaciągnięta siłą do pokoju na pierwszym piętrze. Usiadłam na podłodze obok Violetty i Armina Roz: Dobra ja ogłaszam ! Ryje wszyscy !! cisza!! Dobra impreza jest zajebisty ale że jest dużo osób których nie znamy zrobimy tutaj swoją małą imprezkę, zaraz przyniesiemy tutaj jakieś żarcie alkohol picie i Kastiela. A poza tym wiemy z wiarygodnego źródła że Kastel trzyma tu gdzieś zioło. Więc podzielimy się na grupy. Czyli tak. Armin z Lysandrem idą po Kastela dziewczyny znoszą żarcie a ja Cat i Alex szukamy zioła. Spotykamy się w tym pokoju za 15 minut. Poszli! – i wszyscy się  rozeszli Cat: Czemu ja mam szukać zioła? Roz: Masz najczulszy węch i sobie bez problemów poradzisz. Cat: Rozalia ! Ale ja nie jestem jakimś psem szukającym! Roz: Nie rób scen, zaraz zwiniesz skręta i zapalisz. Szukaj. Cat: Rozalia ale ja nie jestem psem – poczułam zapach marychy i rzuciłam się w stronę komody, schował rzecz w skarpetkach. – masz. A spróbujecie mnie wydać to obiecuje że nie dożyjecie następnej nocy. Roz: Catlyn ale ty nas nie strasz, przynajmniej mnie, ja się ciebie nie boje. Znamy twój największy sekret. Myślisz że jakbym komuś to powiedziała nie zadzwonili by po hycla. A z resztą ty miałabyś mnie zabić  śmieszne. Cat: Ale Rozalio .   Kto by ci uwierzył że wilkołaki istnieją, chyba by zadzwonili po hycla ale dla ciebie. Ja miałabym cię zabić? oj kochanie. – przytuliłam przyjaciółkę – na dole jest płatna morderczyni i łowca kogo wybierasz? –wyszeptałam i odsunęłam się od niej. Alex: Rozalia, ale ty tak nie możesz. Ona nam zaufała. A ty jesteś jej przyjaciółką Roz: Masz rację, przepraszam i tak wiesz że bym nic nie powiedziała. -  zeszło z niej powietrze. Rozsiedliśmy się na dywanie, Armin porozlewał wódkę i kolę. Na środku dywanu postawiliśmy  chipsy. ,,Zapasy’’ postawiliśmy przy drzwiach. Zamknęliśmy drzwi i rozpaliliśmy lufkę. Każdy podawał sobie i pił. Graliśmy w butelkę na harda. Czyli co 2 rundę zadanie. Violetta musiała całować się z Alexem. Armin musiał klepnąć Lysandra w dupę niby nic, ale teksty Lysia typu, ,No dajesz mały’’ ,,tylko nie za mocno’’ zwalały nas z nóg. Ja miałam zadanie pocałować się z Rozalią  i kilka innych. Wiol: Cat teraz ty pytanie czy zadanie? Cat: A pytanie poproszę Wiol: Czego nie chcesz odkryć przed śmiercią? Cat: Nie chcę odkryć przed śmiercią że nie umiałam żyć. ** Lys: Dobra cat wybrałaś pytanie, to w takim razie, ,jaki jest twój największy sekret? – spojrzał na mnie podejrzliwie. Cat: No chyba to jak kiedyś wyglądała moja rodzina. Ale: Nie prawda ! -krzyknął dość zalany alexy – Ona ma futro i pazury i żółt-!-e – czknęło mu się Cat: Alexy majaczy, jest najebany w trzy dupy – powiedziałam drżącym głosem nie potrafiłam się opanować.  – zanieście go gdzieś lepiej. Kas: No macie racje. Weźcie go gdzieś, Cat. Kręcisz… *** Kas: Planujesz wyjechać gdzieś po szkole? Cat: Tak, chcę wyjechać jak najszybciej. Jeżeli będzie to możliwe i uda mi się to może nawet w tym roku. Viol: Dlaczego chcesz to zrobić? Cat: Nic mnie tu nie trzyma. ** O godzinie 1;30 byłam dość nawalona. Wypiłam dużo, ale te drinki Jada (chłopaka od  klubu ogrodników ) były zajebiste kolorowe i w chuj mocne. Miałam cały czas świadomość ale alkohol robi swoje. Nie graliśmy już w butelkę tylko w pokera na fanty, szło mi dobrze. Siedziałam tylko bez skarpetek, najgorzej szło Irys która niedługo musiałaby zdjąć stanik albo majtki. Siedzieliśmy śmiejąc się do rozpuku gdy zadzwonił mój telefon: tel: Catlyn kurwa! Jeka nie ma!! Ja tu odchodzę od zmysłów !- powiedział przerażony Cat; Ale co ja mam zrobić, myślisz że dam rade go ścigać teraz? – bardziej stwierdziłam z niedowierzaniem tel: Catlyn! On nie jest pełno prawnym wilkiem, ! jeżeli mu się coś stanie to my będziemy sądzeni! Poza tym ty masz najlepszy wzrok, słuch i węch! Musisz ! Cat: Ja pierdole, czemu zawsze jak ja jestem na imprezie to musi się coś stać! Zaraz będę ! Zbiegłam po schodach w dół wybiegłam na zewnątrz, zatrzymał mnie Kastiel. Kas: Czemu uciekasz? zajebista impreza! Cat:  Ja wiem, i na maxa przepraszam ! Ale muszę iść  ! Nie zrozumiesz! Kas: Eh, no dobrze ale musisz mi pozwolić coś zrobić i w tedy cię puszczę dobrze? Cat: Ale jesteś przewidywalny, no dobrze – powiedziałam z czułością. Kastel mnie pocałował, wiedziałam że to zrobi! Wiedziałam! Oddałam pocałunek   a niech mu będzie. Odskoczyłam i pędem biegłam w stronę mojego domu. Za zakrętem przemieniłam się w locie w  wilka i skierowałam się do lasu. To będzie długa noc. Oj długa.

Rozdział 16 Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

Otworzyłam oczy okazało się w dobrą porę . Jek chciał uciec dalej . Skoczyłam za nim i powaliłam go na ziemię , przytrzymałam go kolanem . Cat: Czy teraz łaskawie się uspokoisz i powiesz mi dla czego zwiałeś z domu ? – wyszeptałam  Jac; Spierdalaj !! – wrzasnął Cat: Jeszcze raz wrzaśniesz to powyrywam ci nogi z dupy i dam ci się nimi pobawić  - spokojnie tłumaczyłam - uspokój się i chodź usiądziemy – posłuchał – dobra a teraz mi powiedz co się stało . Jac: Chciałem uciec proste no nie? . – mówił podniesionym głosem Cat: Jeszcze  raz podniesiesz głos a cię zabiję , kurwa ściągnęli mnie z imprezy by ciebie szukać . Więc mów normalnie bo mi łeb kurwa pęka . Uspokój się . Miejmy to już za sobą  im szybciej powiesz to tym szybciej wrócimy do domu. Mów… Jac: No ja już tak nie chcę …- powiedział nieśmiało – ja już nie chcę być wilkiem . Ja chcę żyć jak normalny nastolatek , chcę mieć dziewczynę . A nie że nie że nie mogę wyjść z dziewczyną wieczorem do kina bo boje się że się zmienię . Albo nie  biegam za piłką jak inni chłopcy bo boje się ze jak przegramy i adrenalina pójdzie w górę  to się coś stanie , a nikogo nie obchodzi że mam talent artystyczny, jak u nas w szkole nie biegasz za piłką  albo nie skaczesz w krótkiej spódniczce to jesteś nikim . cat: Ale przecież możesz grać w piłkę .Umiesz grać na gitarze. Ja wiem że nie jest łatwo. Ja w naszym rodzie jestem już 14 lat. – uśmiechnęłam się niepewnie -I naprawdę wiem że nie jest łatwo. Przecież ja też się bałam chodzić do kina wieczorem , unikałam związków bo przecież nie łatwo udawać normalnego człowieka , bo my nie jesteśmy normalni .. –przytuliłam brata- ej , musimy dać sobie rade bo mamy tylko siebie .- kołysałam się z nim lekko – musimy Jac: Caatlyn ,, bo ja tęsknie za mamą…. Cat: Więc tu o to chodzi .. – mruknęłam – widzisz porozmawiam z radą czy nie mógł byś pojechać do nich na święta wielkanocne. Jac: A ty? Cat: Ja nie mam rodziców. – pochmurniałam .- zostawili mnie w rodzie jak miałam 3 lata , nie chcieli takiego dziwaka jak ja – westchnęłam – kiedyś nauczyciel w naszej szkole pan Łapa , wiesz ten od biegania , powiedział słowa które do końca życia będę pamiętać .. Jac: Jakie? Cat ; tylko 3 słowa ,, rodzice cię nie chcą’’ – puściłam brata i podciągnęłam nogi pod brodę – a najgorsza , najgorsza jest ta świadomość że oni gdzieś tam są . Że gdzieś tam jest moja mama , tata a może mam młodszą siostrę albo brata?. Eh, ale niestety nigdy się tego nie dowiem , to nie możliwe ..Nie realne . Jac: przepraszam że zapytałem – uśmiechnęłam się – ale muszę się dowiedzieć , czy nie można mnie jakoś od wilkołaczyć? Cat: Nie ,nie idzie . Można nas jedynie pozbawić wilkołactwa kiedy strzela się do nas z srebrnej kuli w serce ,i w tedy umieramy w całości. Zdajesz sobie sprawę że za to że uciekłeś w najgorszym wypadku ja i Kentin staniemy przed sądem najwyższym ? Jac: Przepraszam … Po rozmowie wróciliśmy do domu  , Moim jedynym marzeniem było się położyć , ale że na poszukiwania straciłam dwa dni to musiałam iść do pracy  . Wypadła mi praca w stajni więc poprosiłam Kastela żeby przyszedł i mi dotrzymał towarzystwa , pomarudził ale się zgodził  .m Powiedział że nawet wstąpi dla mnie do sklepu i kupi mi wode , chyba słyszał że mam  kaca . Włączyłam muzykę na słuchawkach i zaczęłam czyścić mojego konika . trzymałam w ręce kopystkę gdy ktoś złapał mnie za ramie , odwróciłam się i zamachnęłam , ale na szczęście Kastel  złapał moją rękę  Kas: Czy ty mnie chcesz zabić? – krzyknął , udając przerażenie f Cat: To jest moje najskrytsze marznie . – powiedziałam sarkastycznie – po twojej imprezie mam jeszcze kaca i tak nie chce mi się  być w tej pracy . Kas: A ja ci tu po co? – oparł się o boks Cat: Muszę z kimś pogadać – spojrzałam mu w oczy Kas: Czemu nie pogadasz  tym raperkiem? – odwrócił wzrok , Cat: Ale ja wole z tobą – wyrwało mi się , teraz to ja odwróciłam wzrok , Kas: Ale dlaczego ? – niedowierzał ,- ej , ale popatrz na mnie . Cat Zadowolony ? – spytałam – no nie raz mi się wydaje że wolę z tobą gadać niż z nim. Ty mnie chyba bardziej rozumiesz. – wymruczałam Kas: To czemu z nim jesteś ? Cat: Czy możemy teraz o tym nie gadać?   kas: ok Niestety musiałam dokończyć moją pracę , Kastel w tym czasie skoczył po coś do jedzenia . Przyniósł  chipsy i cole , jak ja mam przy nim schudnąć? , Chłopak pomógł mi pozanosić siodła do kań ciapy . Pomógł mi również z  napojeniem i nakarmieniem koni.  Zmęczeni opadliśmy na siano rozłożone na ziemi , na początku rozmawialiśmy na neutralne tematy jedząc i pijąc colę ale potem kastel wrócił do rozmowy o Kevinie . Na początku zaprzeczałam , nie chciałam odpowiadać na jego pytania. Ale w końcu się otworzyłam i wyżaliłam , powiedziałam że coraz częściej się kłócimy , wydaje mi się że jesteśmy razem  tylko na pokaz co prawda to prawda nie brakuje nam czułości , ale czuję się jakbym była sama w tym związku , bo po co mi chłopak który tylko całuje i przytula? . Nie pamiętam nawet kiedy rozmawialiśmy o mnie , cały czas tylko on , on jego siostra  , czy jego płyta . Podziwiam go no bo przecież zostać samemu z siostrą bez pracy musi być trudne ale on chyba w tym temacie mnie wykorzystywał . Zostawałam z nią częściej niż on ,  Uważam że jest na prawdę świetnym raperem , ale czasem mógłby odpuścić i zostać ze mną . Ten  związek zaczynał przypominać monotonię . No i chyba tak było , jesteśmy razem z przyzwyczajenia ,no w końcu już prawie 4 miesiące . Ale najgorsze jest to że ja nie chce kończyć tego związku bo ja Kevina kocham , ale nie jestem już pewna co do jego uczuć ale przecież on może mieć każdą, przecież każda poleciałaby na coraz sławniejszego raperka a on wybrał mnie . Rozmawiałam z Kastelem długo , wysłuchał mnie przytulił  , pocieszył chyba pierwszy raz nie myślał o samym sobie , zależało mu na mnie ,wiedziałam to i miałam cholerne wyrzuty sumienia że nim się tak bawię . Byłam z Kevinem a dawałam różne podteksty Kasowi . Jego czułe słówka , czy chociażby zainteresowanie było dla mnie bardzo ważne . Starczało mi tylko to , chciałam być da kogoś ważna ,  chyba jak każdy . Przyłapałam się kilka razy na myśleniu o Kastelu , na myśleniu o nim jak o chłopaku . Wiedziałam że zawsze pry mnie by był . zawsze by pomógł . On pragnął by bym była jego własnością by tylko on mógł mnie całować i przytulać . Szczerze to nie lubiłam takiego czegoś , wolałam być wolna , cóż cecha wilka ale z drugiej strony jako wilczyca pragnęłam mieć rodzinę .Poczułam zmęczenie , oparłam głowę o ramię kastela i zamknęłam oczy .. ?? ; A co wy tu kurwa mać robicie???

Roździał 17 Nie spóźniony Wielkanocny :) Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

Szybko otworzyłam oczy , przed nami stał Kevin , jeszcze go tutaj brakowało … Wstałam ominęłam chłopaka czym był na pewno bardzo zaskoczony , otworzyłam boks i zaczęłam pleść warkoczyki Londonowi , chłopacy darli się na siebie ,  miałam serdecznie tego dosyć , nie chciałam na nich patrzeć więc nie zauważona pobiegłam do kantorka skąd wzięłam uzdę  a następnie założyłam ją koniu  , którego następnie wyprowadziłam. A debile tego nie zauważyli , nie zauważyli wychodzącego konia z boksu !..eh, Nie ważne  , Weszłam na padok , starannie zatrzaskując  bramkę , Wsiadłam na konia na oklep i zaczęłam ujeżdżać Londonka , uwielbiam go ujeżdżać  , jeździ bardzo lekko jakby 3 metry nad niebem . Skacze wysoko i jest bardzo posłuszny , przynajmniej mnie słucha. Ale potrafi pokazać pazurki , pamiętam jak była wojna z orkami , Korsarz był chory i musiałam na wojnę wyruszać na Londonie , co później okazało się dobrym wyborem bo teren był taki do skoków . Pamiętam że jak jechałam nie mogłam go od ziemi oderwać ale jak skakał to najwyżej w swoim życiu. . Kiedy tak galopowałam , mogłam pomyśleć . Zauważyłam że coraz częściej porównuję Kastela I Kevina . Myślę też o czerwonowłosym jak o chłopaku , coraz bardziej się do niego przekonuję . I chyba nawet mogę powiedzieć że mi się podoba , tak podoba mi się .Podobają mi się , jego dołeczki , jego uśmiech a najbardziej jego oczy . Takie o odcieniu czekolady . Kiedyś Gandalf powiedział że powinniśmy zakochiwać się  w oczach , bo po latach one zostają takie same.  Więc ,Myślę o nim  bardzo ciepło . I chyba nawet chciałabym być jego dziewczyną ,coraz gorzej mi z Kevinem , ale go kocham przecież 5 miesięcy to dużo ,morze nie  cholernie dużo ale to  jednak coś .  .Wiem że nie można uciekać od problemów ale ja nie mam sił , ja po prostu nie mam sił walczyć, nie mam sił trwać w tym związku ale z  drugiej strony cholernie mi zależy. Wyciągnęłam słuchawki z uszu i zastopowałam konia , zeszłam z niego po czym zauważyłam że na poręczy siedzi Kevin , więc nie poszedł ? . Wprowadziłam konia do stajni poprosiłam jeszcze Daniela (jeżeli ktoś nie pamięta to zajrzyjcie do rozdziału 6)by ogarnął mojego konia i powoli poczłapałam do Keva , nie chciałam z nim gadać ale co miałam powiedzieć , wyjdź stąd ? . Poszliśmy do  niego , młodej nie było więc można było porozmawiać . Z naszej rozmowy powstała kłótnia , bo chłopak mówił że ma swoje potrzeby i wg. A ja to co? Cat: Wiesz co mam to naprawdę już w dupie czy cię zranię czy nie . I nie obchodzi mnie taki świat rozumiesz? Twój świat to marzenia a mój to plany i powinno to się łączyć ale tak nie jest .! – wykrzyczałam i wybiegłam z domu trzaskając drzwiami . Wróciłam do domu , przemyślałam wszystko i przełamałam się . Zadzwoniłam z słowami ,przepraszam’’ . Następnego dnia poszłam do chłopaka i spędziliśmy razem miło czas  dużo rozmawialiśmy , tak było również następny tydzień , było idealnie . Nie kłóciliśmy się  było pięknie . Był piątek poszłam z kastelem do emipku  założyliśmy się że jeżeli prze cały dzień nie będę przeklinać to mogę zrobić Kasowi kompromitujące zdjęcie i wstawić na facebooka . A jeżeli przegram to ja go całuje . Potem Kas przyszedł do mnie do domu  , po południu zeszłam z nim na dół , usiedliśmy na murku i podczas luźnej gadki przegrałam zakład . Co dziwne  chyba można powiedzieć  że się cieszyłam , Przez ostatnie dni chciałam Kasa znienawidzić  było by mi w tedy łatwiej  . Ale nie potrafiłam . No cóż przegrałam zakład wiec musiałam go pocałować . Dotrzymałam słowa  ale kiedy skończyłam lizać się z Kastielem zobaczyłam Kevina , jak szedł , nawet na mnie nie spojrzał a kiedy krzyknęłam że ,,to nie tak jak myślisz’’ nie odwrócił się .Olał mnie . Wbiegłam na górę a tam kolejne zaskoczenie Kentin szamotał się z walizką a Jack biegał i pakował się .. Cat;  Co wy kurwa robicie ???- wykrzyknęłam rozhisteryzowana ken: Uspokój się -  przytulił mnie – widziano Jecka , wyjeżdżamy . Cat: *podniosłam wzrok * -  jak to ?! ja nie dam sobie rady !! Ja nie chce !!- zaczęłam szlochać – a misja miałeś mi pomóc! ,. Ken: To jest twoja misja , ja nic więcej nie mogę zrobić . – mówił spokojnie Cat: Ty , Wy , uciekacie !  Ty jebany tchórzu! – odepchnęłam go całą swoją siłą , której w tym momencie mi nie brakowało .- A ty musiałeś uciekać ! musiałeś kurwa tęsknić za mamusią !!  . Patrz ja kurwa nie mam rodziców i nigdy ich nie poznam ! !A ty? Masz świadomość  że są , że będą . A ja nie mam nic . Jestem sierotą ! Ken: Nie mów tak , masz nas – przerwał mi Cat: Trzeba było rzucić ten ród w cholerę .Po co mi kurwa jakieś wilkołactwo ? po co. Gdybym miała na to jakiś wpływ , bym się w życiu na to nie pisała ! . Po co mnie Kastel znalazł  ? Mogłam się tam wykrwawić i skończyć z tym jebanym życiem ! Jac : Catlyn , skończ nic nie wskórasz . To nie ma sensu! Cat: Czyli to że ja nie chcę już żyć , to nie ma sensu ? Ken: Tak  Cat; A dla kogo mam żyć?? – otarłam nadgarstkiem łzy -  Straciłam Melchiora , przez Wilkołactwo ,  gdyby się nie  dowiedział żył by ! , Straciłam Kevina ! przez co ? przez misję ! przez Wilkołactwo ! . A Kastela też stracę jak znajdą tych mafiosów ! . Moje życie nie ma sensu .  Wy nie rozumiecie że ja może kogoś kocham ! ? Ken: Rozumiemy , ale takie jest niestety nasze życie . Cat: Wiecie co ? Spierdalajcie , nie chcę was znać , nie nawiedzę was! – wbiegłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Pisałam do Keva by wrócił , ale nie odpowiadał , nienawidził mnie . Jestem tego pewna .. chłopacy się wynieśli , zostałam sama, sama jak palec .Nie wychodziłam z pokoju ,jedynie  co do toalety i czasami po jedzenie . Moje psy leżały cały czas przy mnie . Pilnowały mnie ,  kochały mnie pomimo że z nimi nie wychodziłam na dwór . Nie miałam siły ,straciłam wszystko , straciłam watache . A przecież była potrzebna  mi do życia jak tlen czy woda. Całymi dniami wydzwaniał do mnie Kastel , ale ja nie miałam siły , nie miałam siły wstać i podejść do telefonu . Cały czas leżałam i płakałam , a czasami wstawałam z myślą że chce się zabić i szłam do toalety po żyletki , zazwyczaj kończyło  się kilkoma głębszymi nacięciami . Ale nic więcej , jak już decydowałam się na ten ostateczny krok przypominały mi się słowa ,,Jeżeli nie masz za co żyć żyj dla mnie’’ Szczerze powiedziawszy nie byłam pewna ale chyba nienawidziłam Melchiora ,  zjebał moje życie . Gdyby się nie zabił byli byśmy razem , nigdy nie poznałabym Kevina i teraz nie bolało by mnie tak wszystko . Siedziałam już tak 5 dni , leżałam na łóżku z nowymi rankami na nadgarstku . Usłyszałam dobijanie się do drzwi . Pomyślałam ,,Po co mam wstawać ? i tak to nic nie da ‘’ Usłyszałam krzyki , zamilkły . A potem walenie do drzwi mojego pokoju . Zamknęłam oczy , a może to jakiś morderca który chce mnie zabić? Ktoś wyważył drzwi do mojego pokoju . Zamiast nożownika , zobaczyłam Kastela . Nie zrobiło mi to nic. Olałam jego pytania co się stało że nie odbierałam . Nie odpowiadałam . Kas: Dlaczego masz tak zapłakane oczy ?- spytał z troskliwością Cat: A jak myślisz? – wychrypiałam  , zapewne przez to że nie  mówiłam od tych kilku dni .   Kas: Czemu to zrobiłaś ? Cat: co ? – spytałam udając że nie wiem o co chodzi Kas: To – powiedział wskazując na moje pocięte nadgarstki Cat: Sprawiło mi to przyjemność – odpowiedziałam Kas: Pomogło ci ? Cat: Nawet nie wiesz jak bardzo . – stwierdziłam Kas: Ja chyba wyjdę z twoimi zwierzętami i kupie ci coś do jedzenia – wyszedł . Wrócił po 2 godzinach , powkładał jedzenie do lodówki , zdjął kurtkę i usiadł na dmuchanej poduszce znajdującej się naprzeciw mojego łózka . Kas: Nie wiem dla czego to , robisz , dla czego się głodzisz ? tniesz się i płaczesz. Cat: Nikt nie wie , Jaka jestem . Nikt nie wie , co czuję . Nikt nie wie, że płaczę nocami . Nikt nie wie ,że mam problemy . Nikt nie wie , że chcę się  zabić . Nikt nie wie, co myślę . Nikt nic  nie wie . Kas: Co ty wygadujesz? Powiedz mi , przez kogo popadłaś w depresję? Cat: O , depresja , witaj ! dawno się nie widziałyśmy . Kawa , herbata czy od razu wódeczka? – wyszeptałam . Kas: No powiedz przez kogo? Odpowiedz . Cat: Przez świat … - podniosłam wzrok – Kastel? Odpowiesz mi na pytanie? Kas: Tak , postaram się … Cat: Dlaczego próbuje sobie wmówić że cię nienawidzę , chodź tak naprawdę śnie o tobie codziennie? Kas: słucham? – rozszerzył źrenice Cat: przepraszam – wyszeptałam Kas: Czy ty właśnie powiedziałaś że tobie na mnie zależy ? Cat: A potrafisz cofnąć te blizny ? Kas: Chyba tak Cat: To tak .. Uśmiechnął się  do mnie szczerze , był szczęśliwy . I mi zrobiło się lepiej. Kastel mój chłopak , jak to dziwnie brzmi . Mieszkał ze mną już tydzień i pilnował mnie , bym jadła , piła myła się , a przede wszystkim się nie cięła. Gotował mi , dotrzymywał towarzystwa , przytulał jak płakałam po prostu był . Miał rację zawsze mogłam na nim polegać . Jak cos chciałam to to miałam. Nie wiedziałam że Kastel ma takie dobre strony. Nie chciałam mu robić przykrości więc uśmiechałam się sztucznie , ale on chyba tego nie wyczuł . Za dwa dni miała się odbyć uczta wielkanocna w naszym rodzie , nie chciałam się tam wybierać ale dostałam list  o treści że przez gówniarza będę sadzona . Brawo Jack! . Powiedziałam kastelowi że jadę na Wielkanoc do babci , uwierzył . Spakowałam torbę z ciuchami , wzięłam uzbrojenie i psy  . Stwierdziłam że muszą zacząć uczyć się na obronne . Wybrałam Korsarza do jazdy ponieważ chciałam być w Eldoras szybko . Po bokach do pokrowców przypięłam psy tak by mogły spokojnie oddychać i nie zrobić sobie krzywdy. Wsiadłam na konia i ruszyłam , na mój sąd.

Rozdział 18 Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

Lał deszcz. Zasłaniający moje łzy . Znów się rozkleiłam , łzy , łzy bezradności , bezradności a za razem tęsknoty . Cholernie tęskniłam za Kevinem , kochałam go , ale teraz także kochałam Kastela . Rozbita pomiędzy dwoma światami , rapu i rocka . Pośród miłością a miłością . Pośród tęsknotą a szczęściem . Nerwowo zahamowałam konia , Kurwa ! , pomyliłam drogę !! . Tak mądrze . teraz nie zdążę na śniadanie wielkanocne  . I chuj nawet mi szczerze nad tym nie zależy . Siedziałam na koniu który stał na starej skarpie . Wytężyłam wzrok , wzrok wilka nigdy nie zawodzi . Nie raz pragnęłam nie posiadać tej cechy i nie wiedzieć co się dzieje . Tak właśnie było w tej chwili , na granicach naszego państwa Eldoras pełnił wartę warg , zły wilk .A obok niego stał , przynajmniej mi się wydawało Melchior . Spięłam konia i zawróciłam jak najszybciej . Gnałam jak wiatr w deszczu i nagle przypomniałam sobie że Melchior zostawił mi List , List który spoczywał w mojej szufladzie około 10 miesięcy . Stwierdziła że jak wrócę do domu to go natychmiast wyrzucę .   Gnałam na złamanie karku . Dotarłam około godziny 11 , wprowadziłam konia i wbiegłam do głównej komnaty , zarazem największej w naszym zamku , zanim zdążyłam coś powiedzieć  usłyszałam chór ,,Wesołego jajka ‘’ Wszyscy na mnie czekali . Cat: Dla czego nie zaczęliście beze mnie ? – spytałam zaskoczona Gan: Bo bez rodziny nie zaczynamy . – uśmiechnął się pobłażliwie Po śniadaniu poszłam do swojego pokoju , szczerze nie jarało mnie bieganie po lesie i szukanie jajeczek . Avril poszła bo ona jest łasa na słodycze i powiedziała że mi też coś odpali . Raczej nie będzie problemu bo ona najszybciej z nas biega , zawsze zazdrościłam jej tej ludzkiej cechy . Jako wilk nie miała ze mną szans ale jako człowiek to ja nie miałam szans . Nie lubie biegać jako człowiek , w ogóle  ostatnio nie chce być człowiekiem , bo jako zwykły śmiertelnik mam tyle problemów a jako wilk mam pustą głowę. . Jestem szczęśliwa kiedy biegam na czterech łapach . Kiedyś ktoś powiedział ,,Największe szczęście na świecie , w wilczych latach i sekrecie ‘’ Miał rację  . Usiadłam na łóżku w sadzie skrzyżnym i  wzięłam gitarę do ręki . Zaczęłam brzdąkać sobie piosenkę , którą nie dawną napisałam . Nie był to o dziwo rap ale taki pop , może troszkę rock . Piosenka nazywała się ,,My happy ending ‘’  , miałam słowa ale muzyki brak . Próbowałam coś stworzyć . Brzdąkałam , brzdąkałam ale nagle wszystko wydawało mi się dobre. Ktoś wparował do mo0jego pokoju z wielkim impetem , stanął przede mną  . Nie podniosłam głowy tylko dalej szarpałam struny Jec: Jesteś zła ? – spytał siadając na rogu łóżka Cat: Spiżdzaj , Jec: Jesteś ? odpowiedz . Cat: spieprzaj – warknęłam Jec: Proszę ..- spokojnie , Catlyn spokojnie .. Cat: Spierdalaj! – odłożyłam gitarę  Jec: Odpowiedz , to ważne . Cat: Nie ,nie jestem zła – uśmiechnęłam się . Jec: *uhhhhhhhh* - wypuścił powietrze . Cat: Jestem Wkurwiona  !!!. Człowieku , przez ciebie , mogą mnie z rodu wywalić , co po krótkim zastanowieniu było y dobrą opcją – westchnęłam – albo mogą mnie nawet zabić  . A żyć to jeszcze chce ! może nie jako wilk albo człowiek ! , bo tobie zachciało się tęsknić za mamusią !!. Spierdalaj! ??: Catlyn , jak ty się zwracasz do brata .? – zapytał Gandalf – i co ty bredzisz? Cat: To nie jest mój brat – warknęłam Gan ;Nie wolno ci tak mówić ..- czekał na moją odpowiedź , której nie udzieliłam – Warta o 19 . – i wyszedł Cat: Pamiętaj , takimi jak ty gardziłam i będę gardzić . – wyszłam ubrać się w zbroję . *3 godziny później* Wsiadłam na konia ,  i pojechałam w miejsce gdzie ostatni raz widziałam warga , i Melchiora . Zatrzymałam się w  dobrej odległości , stał tam i wpatrywał się w nasz zamek .      zeskoczyłam cichutko z konia , potrafię być cicho jak chcę . Ponieważ jestem zwinna jak i za razem lekka . Jednym susem skoczyłam do chłopaka i trzymając go tyłem podstawiłam mu sztylet do gardła . Melch; Kim jesteś? – krzyknął zdezorientowany , nie odpowiedziałam – No powiedz ! chyba że się boisz! Cat: Znasz mnie lepiej niż ja siebie, Widziałeś mnie na glebie, Znasz upadek i cierpienie, Znasz prawie każde wydarzenie, Które miało wpływ na mnie. Znasz mnie lepiej niż ja klaunie –szepnęłam mu do  ucha bo tylko to wpadło mi do głowy Melch: Nie  rozumiem ,- zaczął się szarpać , a ja bliżej przyłożyłam ostrze do jego szyi – co ty chcesz mi zrobić? Cat: Kiedyś  uczono mnie że wrogów albo zdrajców trzeba zabijać – wysyczałam- ale ja ,  ja nie potrafię .. Przepraszam  - ostatnie słowo wyszeptałam Odrzuciłam go w bok  kiedy się odwrócił mnie już nie było . Gnałam jak oszalała do zamku . Po drodze widziałam warga  nie jednego a kilka tysięcy ,jak najszybciej chciałam znaleźć się na zamku i zameldować o wyniku warty   . Nie rozumiałam , Melchior zmarł . Jego duch prosił mnie o wyssanie krwi , zrobiłam to bo nie chciałam żeby cierpiał . A co on tu robi ? Wargowie , rzadko patrolują nasz teren . Wbiegłam do Sali tronowej . Siedzieli tam wszyscy . Cat: Wargowie na wschodniej granicy -  Gandalf wstał Gan: Ile ? Cat; Kilka tysięcy – stanęłam naprzeciw Mitrandira Gan: Co robią ? Cat: Biegną  w stronę granicy dzikich krain . Gan: Wojna ? – mówił spokojnie ale w jego oczach był cień przerażenia Cat: Nie wiem . Gan : Dobra robota , spocznij . Poszłam do pokoju , umyłam się  , chciałam się kłaść ale skyp’e się odezwał , usiadłam przed laptopem w siadzie skrzyżnym i odebrałam  rozmowę . Cat: Hej – uśmiechnęłam się Kas: cześć jak tam święta mijają ? – powiedział z skamieniałą twarzą Cat: Jakoś leci , a co u ciebie się stało że się nawet nie uśmiechniesz ? Kas : wolę patrzeć jak ty się uśmiechasz – uśmiechnęłam się najpiękniej jak tylko mogłam .- no lepiej –mruknął Cat: A teraz ty . – pokiwał przecząco głową  - no proszę .. – na nogi wskoczył mi lakszmi , patrzyłam na ekran i bawiłam się z pieskiem , ciągnąc go lekko za uszy i głaszcząc . Kas: Ja nie lubię się uśmiechać . – skwasił się . Cat: A mnie przytulać lubisz? Kas: lubię … Cat: a całować mnie lubisz ? Kas: lubię.. Cat: no to pomyśl że jak wrócę to będziesz mógł mnie przytulać i całować Kas: *uśmiechnął się pokazując szereg białych zębów * Gratulacje udało się .. Cat : Ała ! – piesek mnie szczypnął swoimi ząbkami – ostrz se zęby ale nie na mnie .  – zrzuciłam go z nóg , a zaraz na moje nogi wskoczył Brutus . Kas ; jesteś rozchwytywana  heh – zaśmiał się szczerze Cat: powiedz mi dlaczego Kas: może kiedy indziej – uśmiechnął się tajemniczo Cat: No dobrze – posmutniałam – Kastel .. Kas: Tak ? Cat : Masz jakieś marzenia ? Kas: Mam … Jakieś tam mam . Nagle do mojego pokoju , raczej naszego(bo przecież mieszkam z avril i Charli) wpadli wszyscy dokładnie wszyscy cała parszywa 7 . - Niespodzianka ! cat : wiecie ze nadajecie się do chórku ?? Spojrzałam na Kasa jego mina była bezcenna , chyba nie ogarnął co się stało . Avr: Sorry jak ty tam miałeś ….kevin czy jakoś tak – machała ręką- kas: Ja pierdole – jebnął facealma – jestem Kastel Cat: Kevin to mój były – spojrzałam na chłopaka , jego uśmiech jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znikł Avr; Słyszeliście !! Musimy to oblać!!Catlyn ma nowego chłopaka Konrada!! cat/ kas: Kastel ja jestem Kas-tel !!! Avr: No cicho siedź kristofer !! Catlyn chodź ! – złapała mnie za rękę i spojrzała na mój poraniony nadgarstek –Ty kurwo !!!Obiecałaś !!  , myślisz  że Melchior byłby zadowolony ! Cat: Przepraszam bardzo , ale to nie ja zrobiłam więcej lodów niż Algida! – uśmiechnęłam się – A na Melchiora mam wyjebane !! jest samolubnym , egocentrycznym człowiekiem ! i tchórzem Avr : Był .. Nie pamiętasz jak zginął !? Może teraz czas na ciebie ? – jej oczy zaczynały dostawać odcień lodu  a na dłoniach zaczęły pokazywać się czarne linie Cat; jedno cięcie jedna krew , moje życie moja śmierć ! – nagle ja z Avril wylądowałyśmy na podłodze przygniecione ciężarem usłyszałam głośny śmiech charli i Kastela . Spojrzałam na przyjaciółkę , wyglądała już normalnie , na 3,4,-ry wybuchłyśmy gromkim śmiechem . Cat:  Molton ! Ashton i Cristian ! spadać ! Molton: A poprosisz ładnie ! ? Cat:Avril; Spierdalać! Wstaliśmy , pożegnałam się z Kastelem i rozłączyłam rozmowę . Chłopaki przynieśli fajkowe zioło i piwa oraz wina . Nie takiego zwykłego sikacza a najlepszego wina jakie znajdowało się jeszcze u nas w piwnicach  .  Graliśmy w karty aż w nocy zasnęliśmy . Wstałam o 8;00 czyli trochę zaspałam na sprawę , miałam ją o 9 ale zakładanie zbroi trochę trwa . Pobiegłam do łazienki umyłam się uczesałam włosy w wysokiego kucyka , zrobiłam grubą kreskę jak na wojowniczkę  przystało . Założyłam zbroję , miecze , kastety i inne bronie i wybiegam do sądu .. Przybyłam za szybko a dodatkowo  rozprawę przełożyli  o pół godziny później usiadłam na drewnianej ławce , przyjrzałam się strażnikowi który stał przy drzwiach kojarzyłam go , tylko nie wiem  skąd . Ciemno – granatowe włosy i te krwisto czerwone oczy plus ta skóra przypominająca kolorem lód . Na pewno go znałam , nie pamiętałam jego imienia ale świtało  mi coś . Gapiłam się na niego długi czas aż chrząknął i sam przerwał ciszę ??; Nie poznajesz starego przyjaciela ??– dosiadł się do mojej ławki  Cat; Poznaje ale nie pamiętam . ?? : Marshall cat; Lee – dokończyłam za niego – pół człowiek pół wampir który podczas bitwy pod Hastings chciał zajebać mi konia na którym nie umiał jeździć. – wy buchnęłam śmiechem , pamiętałam tego gościa, mój stary kolega z czasu wojny i czuwania  . – Jak tam u Lily ? mars;  no wróciła do nas znowu . Cat: A co tam odwaliła że znowu ? – boże jak ja uwielbiam rozmawiać i się uśmiechać , właśnie tak jak w tej chwili . mars; no 3 razy zmarła i wróciła , a jak tam u ciebie? Jak misja ?? cat: źle , po prostu mam dość tej misji .Nie chce być  z chłopakiem którego nie kocham . mars; kłamiesz. – spojrzałam na niego pytająco – sama potrafisz wyczuć kto kłamie , bo potrafisz wsłuchać się w rytm serca . Ja to robię jeszcze lepiej cat: sugerujesz coś / , ja go nie kocham jak kocham kevina chyba mars; dziewczyno nie oszukujmy się .. Kastel jest dla ciebie ważny .Przecież ja go kojarzę cat: możemy skończyć? – kiwnął głową – a w ogóle co ty tu robisz? Jako strażnik ? mars; nie wiem czy wiesz ale zabiłem swoją matkę i po prostu teraz tamto miasto  mi się źle kojarzy . cat: uciekłeś? mars:  opuściłem miejsce w szybszym tempie – uśmiechnął się pokazując szereg białych  kłów . cat: eh , zaraz mam sprawę bardzo się boję . mars: to cię pociesze , teraz przez jakiś czas będę was odwiedzać cat: Czemu?  - spytałam z niedowierzaniem mar: No a jak myślisz kto musi pomóc tym debilom co twoich mafiosów szuka ?? Cat: ty ? – klasnął w ręce .  Zawołali mnie na sprawę, - no to może będziemy współpracować jak mnie nie zabiją .! -pożegnałam się jeszcze z Marshallem i weszłam do Sali. ** jak coś to przesłuchują osobno ** Sędzia: …….(coś se gada) Przypominam o mówieniu prawdy . W najgorszym wypadku pannie grozi pozbawienie wilkołactwa , panu Kentinowi śmierć . Cat: Najwyższy sądzie , to wszystko moja wina Kentin będzie kłamał aby mnie chronić . Ale od początku było powiedziane że on nie umie się zajmować dziećmi , jakimi dziećmi no nastolatkiem .  – stwierdziłam- Ale on po prostu nie umiał tłumaczyć . A na tym to polegało . Prawda wziął kilka razy Jeka na trening ale młody przychodził i mówił że nie rozumie jak mój brat mu tłumaczył . Ale to moja wina , byłam tam jako jedyna dziewczyna więc ja powinnam dla wszystkich gotować , pomagać mu w lekcjach , prać . Ale tego nie robiłam .Było to źle rozpracowane logistycznie  . I po prostu nie dałam rady . Kentin siedział pomagał młodemu . A Jeck  uciekł bo po prostu tęsknił za rodziną , ja takiego uczucia nie znam bo nie pamiętam swoich rodziców . Ale on tak . To moja wina i tylko moja .- ostatnie zdanie powiedziałam z wielką powagą -   Wiec proszę wysoki sędzio , mnie obarczyć całą winą i nie odbierać nam brata . – powiedziałam w amoku emocji – Tylko ja jestem winna tej sytuacji , proszę całą karę skierować na mnie nie na mojego brata . **** No , w końcu to ja zostałam skazana , tak jak  chciałam ..Chciałam być skazana ale nie wiedziałam że to będzie aż tak bolało  . Nie wiedziałam że będąc wierna bratu przestane być wierna samemu sobie..

rozdział 19 Kliknij [Pokaż] aby to przeczytać.

Prowadzili mnie w dwójkę , trzymali za rece i barki . Ja, odziana byłam w białą przepaskę na piersiach i krótką spódniczkę .Kiedy doprowadzili mnie na miejsce , przywiązali moje ręce do wielkiego pala i kazali czekać , stosunkowo krótko ale kazali . Rozejrzałam się w tym czasie , byli tu wszyscy , wszyscy moi znajomi , bracia siostry i Gandalf . Patrzył się na mnie z politowaniem potem odwrócił wzrok .. Przyszedł on , człowiek w ciemnym ubraniu , czarnym kapturze i czarnej arafatce odsłaniającej oczy. Zarzucony nie dbale kaptur nadawał mu mroczności . W prawej ręce trzymał narzędzie , narzędzie mojej zbrodni . . Zamknęłam oczy , i czekałam na pierwszy cios . Kiedy kat go zadał żałośnie jęknęłam. Był to mój największy błąd jaki teraz mogłam popełnić . Pokazałam słabość , a dla słabych nie ma litości . Katował mnie pejczem długo , a ja z każdym uderzeniem czułam jak moja skóra coraz bardziej krwawi , ale zaciskałam zęby . siedziałam cicho . W końcu kat zadał najmconiejsze uderzenie – ostatnie . A ja upadłam i nic nie pamiętałam . **** Obudziłam się na łóżku , leżałam na brzuchu a najmniejszy ruch powodował falę silnego bólu . było jasno , aha czyli był albo późny poranek alb wczesne popołudnie . Próbowałam sobie przypomnieć czemu tutaj leże a przede wszystkim ile tutaj lezę. **** Kentin **** Leżała już cztery dni w śpiące . Mocno oberwała ,rany nie chciały się goić . było mi jej cholernie żal , bo ta sytuacja była prze zemnie . Dla mnie kazała sie skatować , i to wszystko było moją winą . A na dodatek kastiel cały czas do mnie dzwonił wypytując czemu Catlyn nie odbiera , **** miesiąc później *** - jesteś prwna ? - spytał z troską w głosie - tak czuje sie już dobrze , a rany zaczynają sie goić , to już czas wracać do domu . I tak już pewnoe nie dam rady zdać to chociarz pomoge kastelowi w tym . - kiedy sie znów zobaczymy ? - chłopak zadał pytanie a ja wsiadłam na konia - nie wiem , przyjade na wakacje , a teraz już musze jechać . - no to masz - kentin podał mi Brutusa - a Lakszmi gdzie ? - zostaje na szkoleniu . Potem Brutus zostanie a Lakszmi wróci do domu . - to do zobaczenia - bracie Wyjechałam koniem z stajni stępem , london szedł spokojnie a ja napisałam SMS do kasa by do mnie zadzwonił . Nie zdążyłam wyjechać na główną drogę gdy rozbrzmiał się dzwięk mojego dzwonka * no cześć , kiedy w końcu zobacze moją dziewczynę? - zapytał chłopak zmartwionym głosem* no za jakieś 9 godzin będzie to możliwe , jak w szkole? * no srają się że cb nie ma . Aż mi sie wymówki skończyły . *i tak nie zdam . * masz szanse , musimy przygotować coś w stylu koncertu . * czyli wy zagracie , moge poprosić kevina * nie - warknął na mnie - po za tym przecierz on cie nienawidzi! - krzyknął na mnie * wiesz co nara - mlasnęłam * ej mała nie obrażaj się - powiedział błogo * wiesz co muszę kończyć chce już kłusować pa - rozłączyłam sie 9 godzin później Stałam przed domem kasa i zastanawiałam sie czy zapukać . Byłam na niego zła ale też cholernie za nim tęskniłam przez ten miesiąc . Zapukałam , po kilku minutach otworzył zaspany czarrwono włosy . Kiedy mnie zobaczył jego źrnice rozszerzyły sie z zdziwienia i mocno mnie przytulił *tęskniłem - mruknął - mocno * ja też ,-westchnełam - ja też Kastiel szybko wciągnoł mnie do środka zamykając za sobą dzrzwi . Przyparł mnie do sciany i zaczął namiętnie całować moją twarz oraz szyję . No i co stało sie , przespałam sie z kastielem .

ZAPRASZAM :) http://przeciazenie-slodkiflirt.blogspot.com/